Entuzjastyczny tłum wielbi premiera, prezydent wołowinę
Wydarzenia z mijającego tygodnia niezbicie dowodzą, że sprawowanie władzy w Polsce nieuchronnie osiąga najwyższe standardy z czasów PRL.
Po pierwsze – propaganda sukcesu. Premier Mateusz Morawiecki przejechał autokarem przez pięć miejscowości w trzech województwach, by sprawdzić, czy spełnił składane obietnice, tzw. „piątkę Morawieckiego”.
Tak relacjonowano gospodarskie wizyty: „Tłum wyjątkowo entuzjastyczny”, „premier zrobił zakupy w lokalnym sklepie i porozmawiał z kobietami prowadzącymi lokal”, „mieszkańcy przywitali premiera kwiatami”, „politycy złożą wizytę w firmie produkującej europalety”, „premier rozdaje autografy. Znowu”, „premier kupił ciasto i kwiaty. Ciekawe dla kogo?”, „Dąb Bartek i premier”.
Po drugie – partia wie lepiej. PiS przedstawiło liderów list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Kusi wyborców głośnymi nazwiskami. Będą zabiegać o głosy, będą przekonywać do siebie wyborców. Ale nie warto się do nich przywiązywać, bo wybór nie będzie ostateczny.
– Jak zdobędziemy mandat, to będziemy decydować, czy będziemy go obejmować – obwieściła rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Czyli, to partia zdecyduje, kto zasiądzie w europarlamencie – wyborca jest tylko maszyną, która ma jedynie oddać głos na PiS.
Choć w przeciwieństwie do Mazurek wiceminister spraw wewnętrznych Paweł Szefernaker zapewnia, że PiS „poważnie traktuje wyborców” i że kandydaci partii nie będą składać mandatów.
„Poważnie”. Z Łodzi do Brukseli PiS zaplanował wysłać posła Witolda Waszczykowskiego, byłego szefa polskiej dyplomacji. Tak, to ten od San Escobar. Ale problem nawet nie w tym, że odkrył nieistniejące państwo, on stwierdził, że w trakcie szczytu ONZ w Nowym Jorku rozmawiał z przedstawicielem tego państwa.
Po trzecie – partia organizuje sobie opozycję. Pod patronatem prezydenta odbył się zjazd Porozumienia Rolniczego. Zaproszenie na spotkanie inaugurujące opatrzono godłem państwowym i logo ministerstwa rolnictwa.
Pierwszym przemawiającym był zresztą szef tego resortu Jan Ardanowski. Po nim wystąpił prezydent Andrzej Duda. Ten sam, który był tak zawalony obowiązkami, że nie spotkał się z rolnikami protestującymi pod Pałacem Prezydenckim. Wszystko – oczywiście nieprawdziwie – wskazuje na to, że był wtedy na nartach, a rolników oszukano.
Program obrad Porozumienia Rolniczego przewidywał najpierw godzinę na „rejestrację uczestników oraz prezentację i degustację produktów wysokiej jakości” (no przecież nie wołowiny ze zdechłych zwierząt) i trzy godziny na „wypowiedzi uczestników nt. zgłoszonych postulatów i dyskusję”.
Rządowa telewizja o godz. 19.30 podała, że są rolnicy, którzy chcą rozmawiać i rozwiązywać problemy wsi i ci, których interesuje tylko zadyma. Materiał okrasiła obrazkiem rolników blokujących drogi drogimi traktorami.
Całość wieńczy zachwyt prezydenta nad przełykaną wołowiną: – Doskonałe. Bardzo dobre. Znakomite, to jest znakomite.