Emocje wokół wysypiska w Górzykowie
W piątek ukazał się artykuł ,,Mieszkańcy są oburzeni próbą wwiezienia śmieci do ich wsi”, w którym opierając się na wypowiedzi sołtys Górzykowa Bożeny Byko¬wskiej, napisaliśmy, że wywieziono tylko część śmieci, resztę przysypano.
- To bezpodstawne oskarżenia - powiedział nam prezes Lubuskich Kopalni Surowców Mineralnych Mirosław Mackiewicz. - Wszystkie śmieci, które trafiły do Górzykowa, zostały wywiezione. Nic nie zostało przysypane, wszystko zostało wywiezione - powtarza nasz rozmówca.
Co zaskakujące, wczoraj w rozmowie telefonicznej sołtys Bykowska powtórzyła to, co powiedziała nam w czwartek. - Część śmieci faktycznie wywieziono, ale część została przysypana ziemią i piaskiem. Dziś nie ma po nich śladu - dodała pani sołtys. Podobną opinię usłyszeliśmy od radnego Zbigniewa Kaczmara, który także powiedział nam, że część śmieci została ze skarpy zrzucona i przysypana.
- Osobiście to widziałem - powiedział Kaczmar. Radny dodał też, że tylko dzięki czujności mieszkańców na wysypisko nie trafiły zwykle śmieci.
- Gdyby nie akcja policji i mieszkańców, w czwartek, to do Górzykowa trafiłoby kilka tirów odpadów komunalnych z Anglii - tłumaczył radny Kaczmar.
Wczoraj postanowiliśmy sprawdzić, jaka jest obecnie sytaucja. Na wysypisku zastaliśmy patrol policji, który przyjechał, gdyż mieszkańcy poinformowali funkcjonariuszy, że na wysypisku zatrzymała się podejrzana ciężarówka. Policjanci sprawdzili dokumenty, ściągnęli też pracownika ochrony środowiska. Okazało się, że ciężarówka przywiozła kilkanaście ton pyłów, które powstały przy budowie drogi S3. Pyły takie zgodnie z decyzją starosty, mogły trafić na wysypisko, dlatego zostały wysypane.
Razem z prezesem Mackiewiczem obejrzeliśmy cały teren wysypiska. Jest ono imponujące, z wyliczeń LKSM wynika, że jego pojemność wynosi około 800 tys. m3. A jedna duża ciężarówka może przywieźć nie więcej niż 50 m3. To oznacza, ze chcąc wypełnić całe wysypisko do poziomu zero, a taki cel postawiła sobie kopalnia, trzeba wwieść tysiące ciężarówek.
Przy okazji zwiedzania całego terenu, prezes Mackiewicz po raz kolejny powtórzył, że wszystkie śmieci, które trafiły do Górzykowa, zostały zebrane i wywiezione. Faktycznie, kiedy chodziliśmy, żadnych śmieci nie widzieliśmy. Wszędzie wyrównane kwatery do których mają trafiać różnego rodzaju odpady.
- Tu okoliczni mieszkańcy przez wiele lat nawozili opony, rozbite meble, lodówki a nawet zerwany z drogi asfalt. To wszystko musieliśmy wywieźć. Obiekt został ogrodzony i otoczony wałem ziemnym - wyjaśnia prezes Mackiewicz.
Nasz rozmówca dodaje, że szum jaki zrobił się wokół wysypiska, jest bardzo niekorzystny dla prowadzenia biznesu. - Jesteśmy pod ciągłą kontrolą mieszkańców. Wystarczy, że przyjedzie ciężarówka, a już na karku mamy policję. Tak jak dziś. W konsekwencji przewoźnicy odmawiają świadczenia nam usług. Jeden z nich powiedział: „Nie chcę tych pieniędzy, wolę spokój” - tłumaczył prezes.
Co zgodnie z decyzję starosty zielonogórskiego z 9 marca br. może trafić na wysypisko? Chociażby odpady z wydobywania rud metali, odpady skalne, powstałe przy wydobywania miedzi, cynku i ołowiu, różnego rodzaju gruz z betonu, cegły, gleba i ziemia oraz kamienie, mieszanki zawierające smołę, szlamy z biologicznego oczyszczania ścieków przemysłowych, odpady z tworzyw sztucznych i gum.