Emeryci bywają za kółkiem groźni. Ale chętnie się szkolą
Najwięcej wypadków drogowych powodują młodzi kierowcy. Starsi też są groźni, bo ich czas reakcji wydłuża się, a wielu cierpi na schorzenia.
Polaków zbulwersował ostatnio wypadek w Grabowcu koło Zamościa. 80-letni kierowca zasłabł za kierownicą, wjechał w kondukt pogrzebowy, potrącił 36-letniego mężczyznę prowadzącego wózek z niemowlęciem. Chłopiec wypadł z wózka i kilka dni później zmarł w szpitalu. Sprawca tragedii cierpiał na wiele schorzeń, w tym na cukrzycę.
Podobne przypadki, choć może nie tak bulwersujące, można mnożyć. Starsi kierowcy stają się coraz większym problemem na drogach nomen-omen Starego Kontynentu, bo społeczeństwo się starzeje.
Niestety, już po pięćdziesiątce percepcja człowieka pogarsza się, spowalniają reakcje i rośnie prawdopodobieństwo pojawienia się najprzeróżniejszych chorób.
- Kierowca starający się o najbardziej popularną kategorię prawa jazdy „B” musi przejść badania lekarskie, w tym na poziom cukru - wyjaśnia lekarz Bogdan Czajka z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Zgłowiączce. - To bezwzględny wymóg, bo musimy sprawdzić, czy kandydat na kierowcę nie cierpi na tę chorobę. Oczywiście ona nie wyklucza człowieka jako kierowcę, ale ten musi mieć ustabilizowaną cukrzycę, musi być pod opieką lekarza i musi wiedzieć, jak przebiega ta choroba, jak się zachowywać.
W przypadku kierowców zawodowych nie ma możliwości „wejścia” do zawodu z cukrzycą. Gdy zaś kierowca zapadnie na nią później, musi być pod stałą kontrolą lekarza. Wyklucza się pracę na dłuższych trasach, gdy trzeba nocować tydzień w szoferce.
Prawa jazdy dla kierowców niezawodowych były wydawane bezterminowo, a od roku 2013 już tylko na 15 lat. Ale co robić, jeśli stan zdrowia kierowcy pogorszy się wcześniej?
- Nie ma jasnych przepisów. W tym przypadku przypomina się porzekadło „hulaj dusza, piekła nie ma”. Dlatego tym problemem powinni się zająć parlamentarzyści - kończy Bogdan Czajka.
- To, że wprowadzono terminowe prawa jazdy, niewątpliwie wpływa na poprawę bezpieczeństwa na drogach, bo stan zdrowia kierowcy może się z latami pogorszyć. Wcześniej nikt tego nie sprawdzał - stwierdza Waldemar Winter, dyrektor Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Po 15 latach prawo jazdy nie straci ważności, a tylko badanie lekarskie. Nie wiemy jeszcze, czy kierowca będzie musiał ponownie przejść badanie, czy też wystarczy jego oświadczenie o dobrym stanie zdrowia.
Dyrektor przypomina, że powszechna wymiana uprawnień rozpocznie się w roku 2028 roku. - Otrzymujemy czasem informacje na temat złego stanu zdrowia jakiegoś kierowcy, sugerujące nawet, że ten ktoś powoduje zagrożenie na drodze - kontynuuje Waldemar Winter. - Występujemy wtedy do właściwego lekarza czy przychodni z zapytaniem, czy stan zdrowia pacjenta jest na tyle dobry, by mógł prowadzić pojazd? Otrzymujemy odpowiedzi, że to tajemnica lekarska. Efekt jest taki, że nasze starania są bezowocne.
Od początku ubiegłego roku w Bydgoszczy organizuje się otwarte dla wszystkich chętnych akcje „50+ na drodze”. To autorski pomysł policji, ratowników medycznych z Koronowa i kierowcy rajdowego Marcina Gagackiego. Każdy kurs trwa dwa dni i składa się z części teoretycznej oraz praktycznej.
- Zainteresowanie kursami jest ogromne. Chętnych jest więcej niż każdorazowy 30-osobowy limit uczestników. 70 procent to panie - mówi mł. asp. Sławomir Szeląg z Wydział Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. - Uczestnicy dowiadują się co robić, gdy ktoś z cukrzycą słabnie za kierownicą, czy ktoś z demencją nadal może być kierowcą. Uczą się wzywania i udzielania pomocy, w tym użycia defibrylatora. W części praktycznej doskonalą technikę jazdy, kontrolowany poślizg, „test łosia”. Uczymy też przepisów, właściwych zachowań na drodze.