Elektroradiolodzy wracają z L4. Pacjenci z SOR-u USK nie będą odsyłani na rentgen do innych szpitali (ZDJĘCIA)
Elektroradiolodzy od wielu miesięcy pozostają w sporze zbiorowym z dyrekcją USK. Tydzień temu złożyli żądanie podniesienia pensji, a część poszła na L4. To utrudniło pracę SOR-u, z którego część pacjentów była odsyłana na badania rentgenowskie do innych szpitali. Rzeczniczka uspokaja jednak, że sytuacja została opanowana, bo część pracowników wróciła ze zwolnień.
Problem pojawił się tydzień temu, gdy na zwolnienia lekarskie poszła jedna trzecia techników elektroradiologi, zatrudnionych w USK. Połowa z nich wróciła już do pracy.
- We wtorek ośmiu elektroradiologom skończyły się zwolnienia lekarskie i tylko jedna osoba te zwolnienie przedłużyła. W weekend mimo dyżuru o wzmożonej gotowości i dużej liczbie pacjentów, żaden chory nie został odesłany na badania do innej placówki. Szpital gotowy jest do pracy w mniejszej obsadzie - zapewnia Katarzyna Malinowska - Olczyk, rzeczniczka USK.
Ale to nie koniec problemów. Białostoccy elektroradiolodzy od wielu miesięcy nie potrafią porozumieć się z dyrekcją w sprawie podwyżek. Kolejne rozmowy, mające na celu wypracowanie kompromisu, mają odbyć się gdy przedstawiciele związku zawodowego wrócą do pracy. Póki co są kontrolowani przez ZUS pod kątem prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich.
- Dziś dostałem wezwanie do ZUS, jeden z moich kolegów musi się tam stawić już jutro, a koleżankę urzędnicy odwiedzili w domu - poinformował Andrzej Naliwajko, technik radiologi i przedstawiciel zarządu Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii przy USK.
W ostatniej rozmowie podkreślił, że technicy elektoradiologi na L4 poszli, ale nie miała być to forma protestu.
- My nie strajkujemy. Po prostu zachorowaliśmy, jesteśmy zmęczeni - przekonywał Andrzej Naliwajko - Dlaczego? Zdarzały mi się sytuacje, gdy byłem jedynym technikiem na cały szpital USK. Obsługiwałem wszystkie oddziały. Wtedy przykładowo dzwonią do mnie z kliniki neonatologii, że potrzebne jest zdjęcie noworodka. Biegnę tam, wracam i już mam kolejkę pacjentów z SOR-u. W tym momencie odbieram telefon z kardiochirurgii, bo na stole czeka pacjent po operacji na otwartej klatce i potrzebne jest prześwietlenie. Za taką pracę otrzymuję później wynagrodzenie, 2600 zł. Dużo? - pyta retorycznie Naliwajko.
Więcej o sytuacji elektroradiologów przeczytasz tutaj: Elektroradiolodzy z USK chcą podwyżek. Aż 16 jest na zwolnieniach lekarskich, choć twierdzą, że to nie protest. "Po prostu zachorowaliśmy"