Ekstremalne powołanie. Polscy misjonarze z Papui - Nowej Gwinei. Brytyjski filmowiec nakręcił o nich fascynujący dokument
- Wiem, że polski Kościół boryka się z poważnym kryzysem, a wasz kraj też nie ma w świecie najlepszej prasy i musi mierzyć się oskarżeniami o niechęć wobec uchodźców. To jednak obraz, który w ogóle nie pasuje do bohaterów mojego filmu. Do tej pory na swojej drodze nie spotkałem ludzi tak odważnych, pokornych, pełnych poświęcenia i otwartych na inne kultury - mówi Simon Target, brytyjski filmowiec, który na Krakowskim Festiwalu Filmowym zaprezentuje dokument „Polscy misjonarze”.
Papua-Nowa Gwinea. Kilkaset wysp, siedem milionów mieszkańców, 800 różnych języków. Najbiedniejszy i najbardziej zacofany kraj APEC - Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku. Malaria, gruźlica, trąd, HIV i plemienne wojny. Pięć procent dzieci nie dożywa pierwszych urodzin. Trzy godziny lotu od Sydney.
- Byłem bardzo zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że pracuje i mieszka tam 75 misjonarzy z Polski. Nie będąc ani katolikiem, ani Polakiem nie miałem pojęcia o istnieniu tych misji, ale tak naprawdę zszokowała mnie dopiero informacja, że opieka zdrowotna i edukacja w PNG zapewniana jest w większości przez grupę polskich księży i zakonnic, a nie przez agencje rządowe lub międzynarodowe. A potem zadałem sobie pytanie: dlaczego akurat Polacy? Przecież to tak daleko od Warszawy - opowiada Simon Target.
Bilet w jedną stronę
Temat wpadł mu w ręce nie przez przypadek. W jego własnej historii są bowiem silne polskie wątki. Ba, ma nawet ministerialne odznaczenie „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Po pierwsze i najważniejsze - jego żona, Beata Zatorska, z którą mieszka w Australii, pochodzi z Jeleniej Góry. Ze związku filmowca z lekarką rodzinną urodziły się też świetnie przyjęte na zagranicznym rynku dwie książki kulinarno-podróżnicze: „Rose Petal Jam” („Dżem z płatków róży”) oraz „Sugared Orange” („Pomarańcze w cukrze”). Obie o Polsce, choć u nas niewydane. W środku spisane przez Beatę historie, sekretne przepisy jej babci i zdjęcia Simona. Ponadto w Polsce zrealizował nagradzany dokument „A Town Called Brzostek”. I właśnie na premierze tego filmu w Sydney o polskich misjonarzach Simonowi wspomniał ówczesny polski ambasador w Australii Paweł Milewski.
- To był początek prawdopodobnie najbardziej niesamowitego i równocześnie przerażającego doświadczenia w moim życiu - uśmiecha się absolwent angielskiej szkoły filmowej (jego bliskimi kolegami z roku byli m.in. Michael Caton Jones, reżyser „Rob Roya” oraz Nick Park, twórca „Wallace’a i Gromita”). Projektowi poświęcił dwa lata i cztery wyprawy do Papui - Nowej Gwinei. Nagrywał sam, na zabieranie ze sobą ekipy nie było środków. Cały sprzęt mieścił się w jednym billum - tradycyjnej papuaskiej wełnianej torbie na ramię. Poręczna i nie przykuwa niepotrzebnie uwagi.
Czytaj dalej o polskich misjonarzach z Papui-Nowej Gwinei.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień