Rozpoczyna się proces ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. O tym, jakie zagrożenia ze sobą niesie, rozmawiamy z psychologiem,ekspertem sądowym Krzysztofem Koroną.
Ekshumacja zwłok to przede wszystkim ogromne przeżycie dla bliskich zmarłego. Co czuje rodzina?
Proces żegnania się ze zmarłym jest zawsze procesem emocjonalnym. Rozstajemy się ze zmarłym w swojej wyobraźni i mamy jakąś koncepcję, co dzieje się z nim po śmierci. Według naszego scenariusza zmarły po śmierci jest w stanie wiecznego odpoczywania. Ten akcent łączymy z nienaruszaniem ciała, po śmierci staje się ono dla nas święte. Łączymy ciało z duchem, myślimy o ciszy dla zmarłego. Ekshumacja przy takim wyobrażeniu jest oczywistym naruszeniem spokoju zmarłego, a dla jego bliskich, którzy „poukładali”sobie własne życie emocjonalne brutalnym wejściem w świat ich przeżyć emocjonalnych i naruszeniem struktur, zbudowanych po to, by chronić ich przed depresją.
Zostają na nowo otwarte zabliźnione rany?
Dokładnie tak. „Poukładanie” w psychologii to właśnie to, co potocznie nazywamy zabliźnianiem się ran. Pozwala ono na rozstanie się ze zmarłymi, pogodzenie się z przykrą wiadomością i nową rzeczywistością.
Jakie konsekwencje może mieć ekshumacja wbrew woli rodziny?
Po stronie rodzin istnieje bardzo poważne zagrożenie zachwiania równowagi ich życia psychicznego. Można go porównać do bólu fizycznego - czują się tak, jakby ktoś nieustannie ich bił. Konsekwencje są nieobliczalne - myśli samobójcze, choroby psychiczne, urojenia, depresja, samobójstwa. To wszystko może urochomić się u osób, które sprzeciwiały się, by ich bliski był wyciągnięty z grobu.
Jako ekspert sądowy spotkał się Pan z takimi przypadkami?
Uczestniczyłem w różnych zdarzeniach tego typu, byłem w kontakcie z osobami, które miały do czynienia z ekshumacją. Zawsze wiązało się to jednak z próbą osłonięcia rodzin, które raz jeszcze muszą przeżyć spotkanie ze zmarłym, w wyobraźni widzą ciało, ale też to co, się z nim mogło stać po pewnym czasie. Nie muszą uczestniczyć w ekshumacji, by przeżyć potworny szok emocjonalny.
Sugeruje Pan, że rodziny powinny otrzymać odpowiednie wsparcie?
Jeżeli z powodów proceduralnych ekshumacja jest niezbędna, to ostateczna decyzja powinna być zawsze połączona z zapewnieniem bliskim wsparcia psychologicznego. W innym razie są oni skazani na traumę.
Czy nasze silne emocje związane z ekshumacją wynikają z wiary?
I tak, i nie, rozpatrzyłbym to bardziej od strony kulturowej. W Polsce, w naszym kręgu kulturowym ciało traktowane jest jako święte, a jego wyciągnięcie jako barbarzyństwo. Ważna jest tu także sytuacja zagadki śmierci - nie znamy jej, co jest jednym z powodów naszej obecności w Kościele. Wierzymy, że nasze dusze znajdą się po śmierci w obszarze, w którym będzie nam dobrze. Dlatego też zadajemy sobie pytanie, czy sami byśmy chcieli, aby nasze ciało było wielokrotnie wkładane i wyciągane z grobu i dochodzimy do wniosku, że raczej chcielibyśmy, aby zostawiono je w spokoju.
Są jednak ludzie, dla któych ciało po śmierci nie ma takiej wartości. Czy oni również przeżywają ekshumację?
Zwykle nie mają z tym żadnych problemów. Traktują ciało jak przedmiot bez znaczenia. I to wcale nie są to osoby tylko niewierzące. W niektórych religiach po śmierci następuje wyraźne oddzielenia ciała od duszy. Dusza opuszcza ciało, przez co staje się ono jedynie przedmiotem. Ale osób myślących w ten sposób jest zdecydowanie mniej, niż tych, dla których ciało zmarłego jest wciąż niezwykle ważne.