Efekt rażenia? Umiarkowany [rozmowa]
Rozmowa dr. Patrykiem Tomaszewskim, politologiem z UMK w Toruniu, o korzyściach z ubiegłotygodniowego audytu.
Po co PiS przygotowało audyt ośmiu lat rządów koalicji PO-PSL?
Rządzący uważają się za profesjonalistów i oczekiwałbym, że także w przypadku audytu wykażą się profesjonalizmem i przygotują jego wersję papierową, a przynajmniej elektroniczną, ażeby każdy obywatel mógł do niego zajrzeć. Z takiego audytu wynikałyby konkretne liczby, z którymi każdy spokojnie mógłby się zapoznać. Dobry audyt powinien również wskazywać rozwiązania, których nie wprowadzili poprzednicy. Premier Szydło i jej ministrowie wskazali tylko braki, co do których pojawiają się już wątpliwości. Było to dobre zagranie marketingowe, tylko za długie.
Zna Pan kogoś, kto od rana do pierwszej w nocy siedział przed telewizorem i śledził transmisję?
Dlatego twierdzę, że te wystąpienia były za długie. Przy okazji pokazano twarze wszystkich ministrów, a części z nich przecież jeszcze nie znamy. Można było też odnieść wrażenie, że niektórzy ministrowie trochę na siłę szukali złotych mercedesów. Często mieli też rację, bo już wcześniej słyszeliśmy, że nie wszystko zagrało za rządów PO-PSL.
Kto zyskał wizerunkowo?
PiS umocniło się nie tylko w żelaznym elektoracie, ale i tym, który jest niechętny części opozycji. Po półrocznych rządach PiS przypomniało wszystkie nadużycia poprzedniej władzy. Natomiast efekt dla niezdecydowanego elektoratu jest umiarkowany, bo ten „audyt” został przeprowadzony nieprofesjonalnie. Gdyby dłużej nad nim popracowano, to efekty byłyby lepsze dla tych, którzy tak bardzo nie interesują się polityką.
W czasie kampanii wyborczej PiS forsowało hasło: Polska w ruinie. Rozbili je internauci. Może audyt miał posłużyć udowodnieniu tej tezy? To przez koalicję PO-PSL nie da się wprowadzić dobrej zmiany, bo nie ma z czego?
Cele audytu były różnorodne. Pokazano kontrast: dobry rząd - zła opozycja. Wskazano, że PO tak rządziło, że teraz PiS musi po nich wszystko naprawiać. I już wiadomo, że nie dadzą rady wszystkiego zrealizować. Jednak przede wszystkim PiS chciało pokazać arogancję poprzedniej władzy, która nie zajmowała się życiem obywateli, a wewnętrznym rozpasaniem.
PO powinna mocno uderzyć się w pierś i bez tego audytu.
Miny polityków PO były chyba jednak zbyt optymistyczne, co wynikało ze słabości tego audytu. Są sprawy, którymi zajmie się prokuratura. Opozycja będzie krzyczeć, że prokuratura pod rządami ministra Ziobro nie będzie obiektywna, ale obszary zaniedbań były. Zdarzało się, że niektórzy politycy PO i PSL traktowali kraj jak własne podwórko.
Efektem audytu mają być dla nich sprawy prokuratorskie i wyroki więzienia?
Czy chodzi tylko o wskazanie winnych? Jeżeli tak, to odpowiedzialność polityczna jest niewystarczająca. Jeżeli są nadużycia, za które ktoś powinien ponieść odpowiedzialność karną, to trzeba to udowodnić. A może to odwrócenie uwagi od przecież nie małych demonstracji? Spada też oglądalność telewizji publicznej. Czy zatem nie jest to odwrócenie uwagi i zepchnięcie debaty publicznej w kierunku „Polski w ruinie”?
Bardzo dobre wystąpienie miała była premier Ewa Kopacz („Kłamaliście rano, w południe i wieczorem” - przyp. red.). Znowu pojawiły się komentarze, że to jednak ona byłaby lepszym liderem PO od Grzegorza Schetyny?
Było to bardzo udane wystąpienie Ewy Kopacz. Ostatnio zginęła ona z polityki i stała się niewidocznym politykiem „trzeciej ławy poselskiej”. Wewnątrz PO nadal trwa dyskusja co do lidera. Grzegorz Schetyna potrafił silnie prowadzić partię, która miała koalicyjną większość parlamentarną, a teraz liderem raczej nie jest i ma kłopoty z zar
ządzaniem Platformą.