"Efekt Bilbao" w Bydgoszczy - czy to w ogóle możliwe?
Bydgoski Business Center Club zorganizował pierwsze spotkanie „POROZMAWiaj o Bydgoszczy”. Przedsiębiorcy, ludzie kultury i sztuki oraz samorządowcy dyskutowali o Bydgoszczy marzeń i o tym, co trzeba zrobić, by te bydgoskie marzenia zrealizować.
Henryk Martenka, redaktor "Angory" i dyrektor Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. I. J. Paderewskiego, Adam Gudell, prezes zarządu grupy Moderator, prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski, Wacław Kuczma, dyrektor Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego, prof. Dariusz Markowski, przewodniczący społecznej rady ds. estetyki miasta, Krzysztof Matela i Andrzej Matusewicz z bydgoskiej loży BCC oraz przedsiębiorcy i naukowcy. Wszyscy zebrani w jednym miejscu, by wykreować pomysł na Bydgoszcz za lat 25.
- Musimy wznieść się ponad podziały polityczne, rozmawiać jak patrioci lokalni na tematy naszego miasta, miasta w którym mieszkamy. Nie chcemy dyskutować o krawężnikach i dziurach w jezdni, tylko o tym jak miasto będzie wyglądać za lat kilkanaście, kilkadziesiąt – mówił Krzysztof Matela.
Fordon nie różni się od Rubinkowa, ale...
- Miasto nasze widzę ogromne. Widzę miasto ładniejsze, mamy w tej kwestii dużo do zrobienia – ocenił Adam Gudell, szef Moderatora. - Żeby Bydgoszcz była ładniejsza powinna mieć piękniejsze centrum, to przez wygląd centrum ocenia się miasto. Przecież taki Fordon niczym się nie różni od toruńskiego Rubinkowa, za to centrum Bydgoszczy i Torunia różni jednak sporo. Inwestujemy w Wyspę Młyńską i trzeba to kontynuować, mam parę pomysłów na to, jak centrum miałoby być atrakcyjniejsze i piękniejsze.
Efekt Bilbao w Bydgoszczy?
- Bydgoszczy jest potrzebne coś na kształt efektu Bilbao – ocenił Wacław Kuczma, dyrektor Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego. („Efekt Bilbao” to swoisty fenomen kulturowy – po zbudowaniu Muzeum Guggenheima – miasto z przemysłowego, upadającego ośrodka zmieniło się w cel wizyt turystów z całego świata – red.). Teraz są tam pięciogwiazdkowe hotele, muzeum przyciągnęło duży biznes. Dość powiedzieć, że przez pierwsze pół roku po jego otwarciu Bilbao odwiedziło milion osób. Wśród naszego biznesu potrzebni są ludzie którzy zostaną donatorami kultury. Wiem, że nie wybudujemy obiektu za 600 milionów złotych, ale możemy postarać się znaleźć obiekt, który zaistnieje w wiadomości bydgoszczan.
- Jestem pragmatykiem, nie wierzę w drugie Bilbao w Bydgoszczy – gasi entuzjazm Krzysztof Matela. - Zacznijmy od mniejszych rzeczy - brakuje u nas sztuki ulicznej, kuglarzy, gościa który puszcza bąble na rynku. Sam widziałem, jak strażnicy gonili dzieci, które rysowały na rynku kredą, to działanie odwrotne. Takie rzeczy jak najdłuższy mural w Polsce wzdłuż Kujawskiej – genialny pomysł, takie rzeczy ludzie lubią, przyjadą go zobaczyć. Zgadzam się natomiast z tym, że kultura jest magnesem dla biznesu, w kulturę też powinniśmy inwestować.
Jedni chcą sztuki, drudzy chodnika
- W zarządzaniu miastem zderzają się dwa nurty – wyzwań „do przodu” i wyzwań codziennych tych bydgoszczan, którzy nie mają np. dróg asfaltowych – podkreślił Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy. - To zaległości z kilkudziesięciu lat. Nie można przestawić wszystkich środków na jedną czy druga nogę. Też uważam, że potencjał naszego Śródmieścia jest ogromny, także dzięki rzece. Z czego są znane Helsinki? Z niczego. Ale badania wskazują, że mieszkańcy są szczęśliwi, że tam mieszkają bo ich potrzeby są zaspokajane. Wiele razy słyszę, że Bydgoszczy czegoś brakuje, ale gdy pytam o konkrety to one nie padają.
Dlaczego my się ciągle dołujemy?
- Brakuje mi myślenia kategoriami dużego, ósmego w Polsce miasta. A my się ciągle dołujemy, brakuje nam dominanty. Oczywiście centrum musi być salonem, ale brakuje w nim odważnej architektury. Brakuje wizjonerskich działań – uznał prof. Dariusz Markowski, przewodniczący społecznej rady ds. estetyki miasta.
Spotkania organizowane przez BCC odbywać się będą cykliczne. Następne ma być poświęcone ekologii i temu czy Bydgoszcz może być „zielonym miastem”.