Edward Gierek dziś ma rondo w Sosnowcu. Może z niego zniknąć? Bo był komunistą, ale jednak patriotą
„Nie postawię Gierkowi pomnika, ale uważam, że jego nazwisko powinno pozostać w Sosnowcu na swoim miejscu” - mówi prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Zanim historycy IPN zadecydują, czy Gierek był dobrym komunistą, ocenią go mieszkańcy stolicy Zagłębia. Czy sprawa znajdzie swój finał w sądach administracyjnych?
Jerzego Ziętka przerabialiśmy w zeszłym roku. Na Śląsku. Teraz czas na osądzenie, czy dobrym komunistą był również Edward Gierek. W Zagłębiu. Pierwsi na to pytanie odpowiedzą mieszkańcy Sosnowca, w trwających do 20 czerwca konsultacjach społecznych. Niewykluczone, że spór o to, czy Gierek był dobrym komunistą finalnie rozstrzygnie sąd.
„Konsultacje? To bardzo uczciwe”
Choć od trzech lat w Sosnowcu nie rządzi lewica, a sam prezydent jest zdeklarowanym antykomunistą, od początku zarządzonego przez Prawo i Sprawiedliwość procesu dekomunizacyjnego, władze miasta do tzw. sprawy Gierka odnoszą się z dużą rezerwą.
- Nie zamierzam czcić Edwarda Gierka, bo nie zgadzam się z wieloma aspektami jego polityki i polityki państwa, którym kierował. Pomnika mu nie postawię, ale w pełni rozumiem, dlaczego mieszkańcy Sosnowca mogą życzyć sobie, by był patronem ronda w centrum miasta - mówi prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
To on wymyślił, by o rondo Gierka zapytać mieszkańców. Do każdego mieszkania w Sosnowcu trafiły ulotki z pytaniem: „Czy uważasz, że Edward Gierek zasługuje na upamiętnienie w przestrzeni publicznej Sosnowca poprzez nazwanie ronda lub ulicy jego nazwiskiem?”. „Ustawa o zakazie propagowania komunizmu (...) z dnia 1 kwietnia 2016 r., nakłada na samorządy konieczność zmiany nazwy obiektów, które upamiętniają osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny (...), w ciągu 12 m-cy od dnia wejścia w życie ustawy (do 1 września 2017 r.)” - informuje ulotka w Sosnowcu, którą zresztą przytaczamy, by nakreślić kontekst prawny, jaki towarzyszy całej sprawie.
Ustawa nie wymaga od sosnowieckiego samorządu takiej formy zasięgania opinii mieszkańców. Nie tylko nie wymaga, ale i niespecjalnie ją przewiduje. Tym bardziej chwali ją prof. Adam Gierek, europoseł, syn zagłębiowskiego komunisty.
- Uważam, że to bardzo uczciwe posunięcie, oparcie problemu o demokratyczny wybór - mówi. - Na tym właśnie demokracja polega. Natomiast siłowe narzucanie innym jednego właściwego sposobu myślenia trąci standardami totalitarnymi. Ludzie w Sosnowcu nie są głupi, mają swoje zdanie i jestem przekonany, że nie zgodzą się na usunięcie nazwiska Edwarda Gierka z ronda w ich mieście.
Poseł PiS nie domaga się zmiany
Najciekawsze w zagłębiowskiej batalii o Gierka jest to, że - poza ultraradykałami pokroju posła Stanisława Pięty - wyrzucania byłego I sekretarza wcale nie domagają się lokalni czy nawet regionalni politycy PiS (interweniował jedynie lokalny Klub Gazety Polskiej, wnioskując o zmianę nazwy ronda na rondo Ostrogórska). Po drugiej stronie Brynicy podobnie było z Jerzym Ziętkiem: gdy w ubiegłym roku inicjowaliśmy na łamach DZ dyskusję o miejscu legendarnego wojewody w zbiorowej pamięci, w śląskich szeregach partii rządzącej nie było wielu chętnych do zrzucania go z cokołu. Można wnioskować, że w tak newralgicznych sytuacjach opinia publiczna reguluje się sama. W dekomunizacyjne sieci wpadną płotki pokroju ocalałych na przedmieściach Gliwic uliczek Gomułki czy Gwardii Ludowej i nikt nie będzie takich patronów bronił. Gierek w Zagłębiu, tak jak Ziętek na Śląsku, stali się elementami lokalnego historycznego krajobrazu i nawet politycy PiS wiedzą, że wykorzenienie ich napotka na społeczny opór.
- Wcale nie należę do tych zaciekłych, którzy dziś będą atakować Edwarda Gierka i domagać się zmiany nazwy ronda. Ocenę życiorysu Gierka zostawiam historykom Instytutu Pamięci Narodowej - przyznaje Waldemar Andzel, zagłębiowski poseł PiS.
Myli się ten, kto sądzi, że historycy IPN traktują Gierka jednowymiarowo.
- Gdybym miał osobiście decydować o dotychczasowym patronie ronda, to bym je zmienił. Są osoby, które na takie wyróżnienie zasługują bardziej - uważa dr Bogusław Tracz, historyk z katowickiego oddziału Instytutu. - To pytanie o ocenę całego systemu komunistycznego, który też miał wiele odcieni i twarzy. Nie ulega wątpliwości, że Gierek stał na czele państwa, które nie było demokratyczne, nie było suwerenne i stosowało metody ucisku obywateli.
Efekt utraconego raju?
Pytanie o Gierka wydaje się o tyle zasadne, bo z jakichś powodów wspomina się go z sentymentem na tle jego poprzedników i następców. Historykowi nie wypada zaprzeczyć, że za czasów I sekretarza z Sosnowca jakość życia tak w Zagłębiu, jak i na Śląsku zdecydowanie się poprawiła. Krytycy wypominają, że widoczna poprawa w konsumpcji w latach 1971-1974 była de facto przejadaniem pieniędzy pożyczonych w Moskwie i na Zachodzie. Bezsporna jest gierkowska modernizacja kraju - inwestycje przemysłowe (u nas m.in. Huta Katowice), mieszkaniowe (osiedla w całym Zagłębiu) i infrastrukturalne (np. droga Katowice-Warszawa, nazwana „gierkówką”). Trudno polemizować też z relatywnie stabilną sytuacją społeczno-ekonomiczną czy rozkwitem polskiej kultury. Represje? Gierek stosował je w zdecydowanie mniejszym stopniu niż jego poprzednicy i następcy. Nie doprowadził do rozlewu krwi. Historycy zaznaczają, że wyciągnął wnioski z tragicznych wydarzeń z grudnia 1970 roku, gdy podczas protestów zabito 41 osób, a 1164 zostały ranne.
- Gierek dał Polakom coś, czego nie dały im poprzednie władze. Wcześniej obiecywano im zmiany, ale nie przekładało się to na rzeczywistość. Gierek zaczął materializować nadzieje na lepsze życie, choćby w postaci własnego mieszkania czy samochodu - podkreśla dr Tracz. - Problem w tym, że okres gierkowskiej prosperity to nie więcej niż 3-4 lata. Na przełomie lat 1975-76 sytuacja zaczęła się załamywać. Ale i tak w pamięci zbiorowej ukształtował się mit dobrego gospodarza. W tym micie rzadko podnoszono kwestię kosztów eksperymentu Edwarda Gierka.
W wielu przypadkach gierkowski sentyment jest większy od tego okazywanego przedstawicielom okrągłostołowego porządku, który zapanował w Polsce w latach 90. To też nie powinno dziwić. W naszym industrialnym regionie, jak w zwierciadle odbiły się wszystkie negatywne skutki transformacji. Rozwijany przez Gierka przemysł zaczął się zwijać, a społeczne skutki liberalnych terapii gospodarczych do dziś odczuwamy w większości śląskich i zagłębiowskich miast. Nawet jeśli tęsknota za tow. Edwardem jest w dużej części efektem utraconego raju, zjawisko nie jest tak jednostronne, jak zakłada obecna formuła dekomunizacji.
I druga kwestia: Władysława Gomułki raczej wstydzą się w Krośnie, a więc w jego rodzinnych stronach. Czyli nie jest też tak, że pamięć o każdym komunistycznym przywódcy jest pielęgnowana tam, skąd pochodził tylko dlatego, że stamtąd pochodził.
- „Swój” zawsze jest lepiej widziany. Ale są jeszcze Zagłębiacy, którzy pamiętają, jak straszliwie ten region był zaniedbany po wojnie. Ja pamiętam, gdy przyjechałem w to miejsce w 1947 roku - jak ogromna była różnica cywilizacyjna pomiędzy Śląskiem i Zagłębiem - mówi Adam Gierek. - Mój ojciec, abstrahując od polityki, którą prowadził, inaczej niż większość wodzów PZPR, wziął Zagłębie pod opiekę.
Ten argument znalazł się w ulotce wysłanej mieszkańcom Sosnowca w związku z konsultacjami społecznymi. Skrótową biografię Edwarda Gierka, którą w niej wydrukowano, przytaczamy w ramce obok. Biogram został przygotowany z historykami znającymi powojenne dzieje Sosnowca.
Jeśli do Gierka w Sosnowcu i Ziętka na przemysłowym Śląsku dodamy uwielbianego w Opolu Karola Musioła (rządził miastem w latach 50. i 60., był inicjatorem budowy opolskiego amfiteatru; w centrum Opola stoi dziś jego pomnik), nazywanego pieszczotliwie „Papą Musiołem”, okaże się być może, że to u nas przetrwała największa tęsknota za prawdziwymi gospodarzami. Bez względu na ich komunistyczny rodowód.
- Nie wiem, czy gdziekolwiek poza Śląskiem czy Zagłębiem przetrwali tego typu bohaterowie, kojarzeni z dawnym systemem, którym przypisuje się pewne sukcesy - przyznaje dr Tracz. - Ich życiorysy widziane są dość jednostronnie, bez brania pod uwagę całokształtu hipoteki komunistycznej. Z ludzką pamięcią bywa tak, że z przeszłości wolimy pamiętać to, co było dobre. Złe spychamy do podświadomości. Dodam, że wizerunek Gierka u progu demokratycznej Polski pomogła też ukształtować książka „Przerwana dekada” - wywiad rzeka z Januszem Rolickim. On stwarzał w niej wrażenie, że był bardziej ofiarą systemu komunistycznego niż sprawcą. Książka sprzedała się w nakładzie miliona egzemplarzy.
Wola mieszkańców do wojewody
Prezydent Sosnowca liczy, że w konsultacjach w sprawie Gierka weźmie udział przynajmniej kilkanaście tysięcy ludzi. Ich wola zostanie przekazana wojewodzie.
- Mam nadzieję, że będzie ona uszanowana, zgodnie z tym, co PiS deklarował w swojej kampanii wyborczej - mówi Chęciński.
W innej kampanii, w 2010 roku, Jarosław Kaczyński nazwał Edwarda Gierka w Sosnowcu „komunistą, ale jednak patriotą”. Bardzo ciepło wypowiadał się o jego intencjach i działaniach.
Jeśli służby dekomunizacyjne nie wezmą pod uwagę ani zdania mieszkańców Sosnowca, ani pamiętnej opinii prezesa Kaczyńskiego, miasto, które nie będzie zgadzać się z usuwaniem Gierka, będzie mogło odwołać się do sądów administracyjnych. I batalia o to tak naprawdę zamieni się w rozprawę pod tytułem: Czy I sekretarz z Porąbki był dobrym czy złym komunistą?
Wtedy odpowiedniejszą nazwą dla ronda w Sosnowcu będzie Reduta Gierka.
***
Biogram Gierka z ulotki konsultacyjnej
Edward Gierek urodził się w dzisiejszej dzielnicy Sosnowca - Porąbce, 6 stycznia 1913 roku. W 1970 roku stanął na czele partii obejmując stanowisko I Sekretarza PZPR i faktyczną władzę w państwie - czytamy w skrótowej biografii I sekretarza KC PZPR z Porąbki. Biogram ten znalazł się w ulotce konsultacyjnej, która trafiła do mieszkańców Sosnowca.
W okresie jego rządów Polska zaciągnęła wielomilionowe pożyczki na realizację wielu potężnych inwestycji. Zakupiono również licencje produkcyjne dla przemysłu. Powstały nowe zakłady pracy, wśród nich np. Huta „Katowice”, Rafineria Nafty „Gdańsk”, Port Północny w Gdańsku, Fabryka Samochodów Małolitrażowych z oddziałem w Sosnowcu, Elektrownia Bełchatów, kopalnia „Bogdanka”. Do sztandarowych projektów epoki Gierka należą: Centralna Magistrala Kolejowa, Linia Hutniczo-Siarkowa, droga szybkiego ruchu Katowice-Warszawa (tzw. gierkówka), Trasa Łazienkowska i Dworzec Centralny w Warszawie. Dekada rządów Gierka przyniosła również ożywienie w budownictwie mieszkaniowym oraz rozwój polskiej wsi. Szybko okazało się, że aby sprostać zadłużeniu, rząd zmuszony został podnieść ceny. Spowodowało to wzrost niezadowolenia społecznego, a następnie strajki tłumione brutalnie przez służby mundurowe. Ostatecznie w sierpniu 1980 roku, po kolejnej fali strajków, Gierek ustąpił ze stanowiska.
W Sosnowcu i Zagłębiu Dąbrowskim Edward Gierek kojarzony jest przede wszystkim z budową dużych osiedli mieszkaniowych (tzw. wielka płyta), przebudową głównych ciągów komunikacyjnych oraz uprzemysłowieniem. Zmarł 29 lipca 2001 roku. Został pochowany na cmentarzu w Sosnowcu-Zagórzu, a w 2002 roku nadano mu pośmiertnie tytuł Honorowego Obywatela Miasta Sosnowca.
Ślady pamięci o Gierku tu i tam
Edward Gierek nigdy nie doczekał się takiego kultu, jakim otaczany jest na Śląsku Jerzy Ziętek. Nawet w Zagłębiu nie ma jego pomników (jak Ziętka w Katowicach), ale znaczących dowodów na pamięć o I sekretarzu z Porąbki, również poza Sosnowcem, jest co najmniej kilka.
Ten najważniejszy, w samym Sosnowcu, z którego Edward Gierek pochodził, to oczywiście rondo jego imienia. Ale w 2002 roku, pośmiertnie (zmarł w 2001), nadano mu również tytuł Honorowego Obywatela Sosnowca. Wtedy też powstało Społeczne Ogólnopolskie Stowarzyszenie im. Edwarda Gierka. W 2004 roku Paweł Bożyk, doradca i sekretarz zagłębiowskiego komunisty, założył partię o nazwie Ruch Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka. W 2010 roku w Sosnowcu zaczął działać Instytut Edwarda Gierka.
Ulice Gierka znajdują się w takich miejscowościach, jak Smardzów (woj. dolnośląskie), Strachówko (woj. mazowieckie) czy Włocławek (rondo). 15 lat temu we Włocławku głośno było o pomyśle budowy pomnika I sekretarza KC PZPR. Z kolei w 2004 roku imieniem Gierka nazwano nową salę gimnastyczną w miejscowości Waszkowskie (woj. łódzkie).
W badaniach CBOS przeprowadzanych w 2001 roku (niedługo po śmierci polityka) 50 proc. respondentów pozytywnie oceniło działalność Gierka. W innym sondażu, w 2004 roku, zorganizowanym na zlecenie „Gazety Wyborczej”, Radia Zet i TVN, 46 proc. ankietowanych wskazało Gierka jako osobę, która zrobiła najwięcej dla Polski wśród wszystkich przywódców powojennych.
Beneficjentem sentymentu za Edwardem Gierkiem od lat pozostaje w polityce jego syn, Adam, wybierany do Senatu i europarlamentu. „Nie miałbym problemu, by dziś zorganizować nową partię. Między innymi dzięki nazwisku, które wskutek dokonań mojego ojca wciąż jest dla wielu żywe” - uważa prof. Adam Gierek.
Jak przechytrzyć dekomunizację?
Najciekawszy sposób mają w Niegowie (powiat myszkowski). Tamtejsza ulica 22 Lipca, upamiętniająca manifest PKWN, zostanie na swoim miejscu, bo radni przekonali IPN, że data w jej nazwie może równie dobrze upamiętniać rocznicę nadania konstytucji Księstwu Warszawskiemu (22 lipca 1807 roku). Podobne fortele próbują stosować inne miasta. W Siemianowi-cach ulicę Janka Krasickiego (bojówkarza stalinowskiego) przemianowano na ul. Ignacego Krasickiego. Był też pomysł, by ul. Jana Gacka (sekretarza Komitetu Okręgowego Komunistycznej Partii Polski w Zagłębiu) zastąpić... nietoperzem gackiem.