Dźwięczne słowo na literę „k”
Pan Bogdan, kiedy usłyszał, że groźny mafioso ukrył się w Polsce, założył rodzinę i zatrudnił się w hotelu, gdzie przez kilka lat spokojnie piekł pizzę, pomyślał, że dla niektórych jesteśmy całkiem atrakcyjnym krajem.
Ów mafioso był lubiany, uważano go za dobrodusznego i powszechnie akceptowanego misia, który robi świetne ciasto. Pan Bogdan, kiedy czytał o tej sprawie, przypomniał sobie historię, którą opowiadał mu kiedyś znajomy. Otóż jego syn pojechał do pracy do Londynu. Wspólnie z kolegą wynajęli pokój u sympatycznej angielskiej wdowy, która szybko ich polubiła. Obok nich drugi pokój wynajmował człowiek z jakiegoś kraju arabskiego. Wdowa poprosiła ich kiedyś o pomoc, bo ich sąsiad, mimo upomnień, ciągle zalegał z opłatą za pokój. Pewnego wieczora chłopaki po kilku browarach poszli do niego i załatwili sprawę po polsku.
Powiedzieli mu, że jak nie zapłaci gospodyni, to mu obiją mordę, a dla efektu dodali kilka dźwięcznych przekleństw w naszym języku, z przewagą tego na literę „k”. Gość się wystraszył i zapłacił, a potem się wyprowadził. Jakie było ich przerażenie, kiedy za kilka tygodni zobaczyli jego gębę w gazecie jako jednego z ekstremistów odpowiedzialnych za podłożenie bomby! Proszę, jaką siłę perswazji ma jedno proste brzydkie słowo na literę „k”. Nawet terrorysta się wystraszył...
I bardzo dobrze. Niech poczuje stalowy ucisk sprawiedliwości
Bać się trzeba w naszym kraju, nawet jeśli chce się demonstrować. Minister spraw wewnętrznych pokazał żelazną pięść gościom wykrzykującym pod Sejmem. Ich wykrzywione nienawiścią twarze mógł zobaczyć każdy. Kiedyś nazwiska nierobów bumelantów, bikiniarzy ogłaszano w gazecie, a gęby wywieszano na tablicy. Dziś wystarczy wejść do sieci. I bardzo dobrze. Niech wichrzyciele potem dwa razy pomyślą, zanim przyjdzie im ochota krytykować władzę, która robi co może, żeby ,,Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”. Panu Bogdanowi najbardziej podobał się zarzut dla jednego z demonstrantów, utrudniania pracy dziennikarzowi za to, że w czasie relacji na żywo przelazł przed kamerą z kartką na której było wypisane hasło przeciwko partii rządzącej. I bardzo dobrze. Niech poczuje stalowy ucisk sprawiedliwości.
Trzeba przyznać, że niektórym w tym kraju się w głowach przewraca...
Oczywiście lewactwo zaraz podniesie larum, że prokurator zażądał uniewinnienia dla faceta, który publicznie spalił kukłę Żyda. Zaraz wypomną, że inny prokurator uznał, że płonąca swastyka to jedynie znak runiczny i nie podjął ścigania gości, którzy się tak brzydko bawią. Mało tego, może nawet dojdzie do tego, że będą się domagać, by równie chętnie ścigano tych, którzy z kolei na miesięcznicach i innych akcjach sympatyków ,,dobrej zmiany” ryczą na wraże telewizje? Trzeba przyznać, że niektórym w tym kraju się w głowach przewraca...