Dziwny jest ten świat. Woda z olejem
Wszyscy piszą dziś o pustynnieniu Polski. Ta moda w innych okolicznościach pewnie by mnie zdenerwowała, ale temat jest zbyt poważny, by z niego drwić.
I to nawet jeśli z przymrużeniem oka potraktujemy informację, że na statystycznego Polaka przypada tyle samo wody, co na Egipcjanina. To akurat jest nieprawda, bo uwzględnia jedynie wody spływające z rzek do morza, a przecież Polska wodami podziemnymi stoi.
Nie zmienia to jednak faktu, że coś, co przez ostatnie 30 lat było oczywistością, czyli „ciepła woda w kranie”, przestaje nią być. Warto o tym pomyśleć zwłaszcza w chwili, gdy kolejny raz nie zakręcimy kranu, myjąc zęby, lub wytaplamy się w wypełnionej gorącą wodą wannie zamiast wziąć krótki, ale orzeźwiający prysznic.
Pewnie rezygnacja z tych nawyków oraz naprawa cieknących spłuczek oraz kranów niewiele pomoże w globalnym rozrachunku, bo i tak za dwa dziesięciolecia czeka nas zmierzenie się z masowym exodusem mieszkańców suchej na wiór Afryki, ale z drugiej strony: marnotrawiąc wodę i betonując kolejne koryta rzek, tylko przyspieszamy na siebie wyrok.
Temat wody nie jest ostatnio jedynym, przy którym w ekspresowym tempie zmienia się świadomość rzesz Polaków. Kolejnym jest choćby fala informacji na temat lasów tropikalnych, masowo trzebionych tylko po to, by zamieniać je w plantacje przynoszące olej palmowy używany do produkcji słodyczy.
Zapewne los wypieranych w ten sposób ze swych siedlisk orangutanów martwi dziś co najwyżej garstkę wrażliwców, ale już z popsutymi zębami oraz chorobami tyjących w zastraszającym tempie dzieci będziemy się zmagać wszyscy.