Dziwny jest ten świat. Wielkie milczenie
Odbywający się już niemal od trzech tygodni w Rzymie Synod Amazoński jest byc może najważniejszym wydarzeniem dla Kościoła katolickiego w ostatnich latach.
Aż dziw bierze, że polscy hierarchowie w ogóle się na ten temat publicznie nie wypowiadają.
Większość wiedzy, jaką społeczeństwo może czerpać na ten temat, pochodzi z niszowych gazet i portali, dla których synod jest dowodem na prawdziwą inwazję lewactwa, na którą życzliwym okiem ma rzekomo spoglądać papież Franciszek.
Dotyczy to zwłaszcza trzech kwestii. Pierwszą jest temat główny synodu, czyli ekologia.
Zawsze zastanawiam się, skąd u ludzi prawicy aż taka niechęć do środowiska naturalnego. Przecież patriotyzm, na który tak lubią się powoływać, powinien chyba wyrażać się także poprzez szacunek dla ojczystej przyrody? Naprawdę, ciężko mi zrozumieć, dlaczego konserwatyści tak łatwo pozbawili się „zielonego” oręża na rzecz liberalnej lewicy i udają, że dalsza nieograniczona niczym eksploatacja Ziemi nie będzie miała tragicznych skutków. I to już niedługo, biorąc pod uwagę, że w połowie wieku ma być nas na planecie niemal 10 mld.
Drugi i trzeci temat to przyszłość celibatu i umożliwienie kobietom większego udziału w życiu Kościoła. To też dla wielu ludzi temat tabu, choć przecież np. celibat nie jest żadnym dogmatem i jeszcze w XIV wieku zdarzali się w Polsce żonaci księża.
W tych sprawach nie chodzi o to, by zgadzać się z papieżem - nie ma takiego obowiązku - ale o to, że w Polsce, kraju katolickim, kościelni decydenci zachowują się tak, jakby nie mieli na te sprawy żadnego poglądu albo uważali, że mieć go nie wypada i po prostu lepiej poczekać, aż pontyfikat Franciszka się skończy i wszystko wróci „do normy”.