Dziwny jest ten świat: Pomarzyć sobie
Nie wiem, kto doradza liderom polskiej opozycji w ich staraniach o powrót do władzy, ale podejrzewam, że nikt. Ciężko jest mi bowiem uwierzyć, że ktokolwiek miałby odwagę wziąć choć złotówkę za podsunięcie pomysłów na tzw. szóstkę Schetyny. A jeśli wziąłby, to raczej od PiS-u, za obniżenie konkurentom szans na wygraną.
Co my tu bowiem mamy? Hit pierwszy: lider opozycji przeprasza za podniesienie przez Donalda Tuska wieku emerytalnego. Nie dość, że jest to żałośnie defensywna postawa, to przy okazji daleka od odpowiedzialności za przyszłość starzejącego się gwałtownie społeczeństwa oraz tendencji na Zachodzie, do których przecież Koalicja Obywatelska wciąż się odwołuje.
Hit drugi i trzeci: stała trzynasta emerytura i dopłaty od państwa dla ludzi zarabiających poniżej 4500 zł brutto. Czyli, jeśli dobrze rozumiem, Koalicja pragnie do wszystkich programów obecnej władzy, które rozciągają finanse kraju do granic wytrzymałości, dołożyć swoje miliardy? A co za tym idzie, czy mam się spodziewać, że od dziś PO zacznie krytykować PiS nie za rozdawnictwo - jak dotychczas - a za skąpstwo wobec Polaków?
Jedźmy dalej. Oczekiwanie na SOR-ach ma skrócić się do godziny. W kontekście krytycznych braków kadrowych oraz wspomnień poprzednich ośmiu lat rządów PO, ciężko ten fragment „szóstki” traktować za coś więcej niż marzenie. I na koniec, by już nie katować pana Grzegorza. Ma zostać zniesiony „absurdalny” zakaz handlu w niedzielę. Czyli co? Absurd w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Norwegii, Danii, Francji, Belgii, Holandii i Luksemburgu?
Wniosek jest jeden. Schetyna wcale nie chce rządzić. Woli sobie pomarzyć o niebieskich migdałach.