Dziwny jest ten świat. Mistrzostwa w waleniu obuchem po łbach
Nigdy bym nie przypuszczał, że telewizja Polsat stanie się dla mnie wzorem obiektywizmu. Inne główne media traktują Polaków jak idiotów, myśląc, że wprowadzenie odrobiny wątpliwości do jedynie słusznego przekazu może być szkodliwe dla jasnego podziału na tych złych i dobrych.
Mamy więc media, z których nie dowiemy się o kompromitujących zarzutach korupcyjnych dla b. sekretarza generalnego PO Stanisława Gawłowskiego, mamy też media, w których Jarosław Kaczyński jeszcze za życia przedstawiany jest jak święty, cokolwiek by uczynił.
Wiem, wiem, niejeden Czytelnik już się zżyma i rzuca pogardliwie pod moim adresem: „symetrysta!”. Uwielbiam ten epitet. Sprowadza on ludzi wyrażających wątpliwości (co jest przecież istotą dziennikarstwa) do obrazu tchórzliwego człowieczka, który stara się, by zawsze stać w równej, symetrycznej odległości pomiędzy zwaśnionymi stronami albo wręcz podlizywać się każdej.
To oczywiście bzdura, są bowiem w Polsce „symetryści”, którym bliżej do PO, są tacy, którym bliżej do PiS, a są też i tacy wredni publicyści, których całe to towarzystwo mierzi, niezależnie, czy mają przed sobą postać Macierewicza, czy Niesiołowskiego.
Ostatni wysyp skandali i kolejne próby przykrywania afer jednej strony aferami strony drugiej (w tej konkurencji TVP wygrywa 3:0 nawet z „GW”) prowadzi mnie do smutnego wniosku. Najbliższe kampanie wyborcze będą szczytową formą walki politycznej, w której ostatnim, najmniej ważnym argumentem okaże się program.
Idę o zakład, że poza ogólnikami nie dowiemy się niczego o tym, jak poszczególne partie widzą przyszłość Polski w coraz bardziej delikatnym świecie. Zresztą mediów też nie będzie to interesowało. Mistrzostwa w waleniu obuchem po łbach sprzedadzą się lepiej.