Dziwny jest ten świat. Kto nie z nami...
Miałem w ostatnich dniach dwukrotnie okazję zwiedzać Małopolskę i jestem pod ogromnym wrażeniem, jak mocno PiS zdominował w kampanii wyborczej polską prowincję.
Gdyby nie tych kilka plakatów lokalnych działaczy PSL oraz Jagny Marczułajtis z KO, można by pomyśleć, że w Polsce istnieje jedna partia.
Inercją Koalicji Obywatelskiej nie jestem zdziwiony. To przeważnie ludzie żyjący w bańkach dużych miast, otoczeni myślącymi tak samo jak oni znajomymi, którzy wciąż rozglądają się wokół siebie, z niedowierzaniem pytając: „Gdzie są ci wyborcy PiS-u?”. Oni oczywiście są, ale żeby ich poznać, trzeba ruszyć cztery litery i stanąć odważnie na rynku małego miasteczka, po czym zmierzyć się z nieprzychylnym ludem.
Dla polityka współczesnej wielkomiejskiej opozycji to zbyt wiele, komfort życia jest ważniejszy. Co jednak z PSL-em? Szczerze powiedziawszy, nie wiem. Czyżby subwencji brakowało? Wiary w idee ruchu ludowego? Czy to mówiąc poważnie, czy w żartach, kampania PSL wygląda tak, jakby partia szykowała się do katastrofy?
Zapewne sporą rolę odegrała tu machina propagandowa rządu, która zwłaszcza na prowincji, gdzie ogląda się TVP, a nie TVN, odniosła skutek.
Inna sprawa, jak ten skutek został osiągnięty. Przyznam się szczerze, że od dzieciństwa nie pamiętam, by ktoś tak bezceremonialnie kłamał albo przemilczał niewygodne fakty.
W telewizji - za przeproszeniem - publicznej, nie sposób ujrzeć newsa na temat kamienicy szefa NIK Mariana Banasia, można natomiast obejrzeć niekończący się serial o youtuberce Klaudii Jachirze. Można sie też dowiedzieć, że kto nie z nami, ten zdrajca na usługach obcych sił.
Aż nie mogę się doczekać, co władza zrobi z nami po wyborach.