Dziwny jest ten świat. Felieton Marka Kęskrawca: przecież to proste
Oglądałem parę dni temu reportaż BBC na temat protestów „żółtych kamizelek”. I mogę chyba tylko współczuć prezydentowi Francji, nawet tak przereklamowanemu jak Emmanuel Macron.
Do protestu przeciwko podwyżkom cen oleju napędowego dołączyli się bowiem radykałowie, którzy uznali, że nadeszła okazja, by załatwić wszystkie swoje problemy. Skrajna prawica opowiadała angielskiemu reporterowi o zalewie Francji przez migrantów, czemu trzeba dać wreszcie odpór, najlepiej powrotem do monarchii i rządów króla. Z kolei skrajna lewica, reprezentowana przez działaczy związkowych, występujących na tle kubańskiej flagi, szykowała się na rozprawę z burżuazją i na wcielenie idei Marksa w niezrealizowanej nigdy dotąd postaci.
No cóż, Francja to kraj ludzi wykształconych, oczytanych. Może nawet za bardzo, może też te lektury są zbyt mocno zatopione w przeszłości. I nieważne, w której: monarchistycznej czy komunistycznej.Słuchając tego zawracania kijem Sekwany, można było włosy wyrywać sobie z głowy albo pocieszać się, że w Polsce chyba nie jest aż tak źle, skoro w przeciwieństwie do Francji nikt nie niszczy podczas demonstracji zabytków.
Można z rozbawieniem patrzeć na ludzi, dla których wszystkie problemy świata da się rozwiązać prostą receptą. Kłopot w tym, że w dzisiejszych czasach (a może tak było zawsze) myśli tak coraz więcej obywateli. Oni nie lubią zaprzątać sobie głowy długimi wywodami, spoglądaniem na problemy z różnych stron i rozdzielaniem włosa na czworo. Zanim cokolwiek zdążysz powiedzieć, zarzucą cię toną inwektyw, a w najlepszym razie nazwą symetrystą. Zaś potem przy urnie wybiorą polityków, dla których również wszystko jest proste.