Dziwny jest ten świat. Felieton Marka Kęskrawca: Kochanka z USA
Donald Trump pogroził palcem Putinowi za awanturę w Cieśninie Kerczeńskiej. Czy jednak zrobi w sprawie Ukrainy coś konkretnego? Szczerze wątpię. Trump zwykle mówi i robi to, co chce, zachowując się jak piękna kochanka, która nie musi dbać o związki, bo widzi, że setki innych mężczyzn patrzą na nią maślanymi oczyma, cokolwiek by uczyniła.
Nie liczyłbym więc na nic w sprawie Ukrainy, tak jak nie liczyłbym na żaden „fort Trumpa”, którym ekscytują się nasi politycy, a który istnieje tylko jako figura retoryczna, żeby tworzyć złudne nadzieje u wiernego i naiwnego sojusznika znad Wisły. Tymczasem priorytety amerykańskiej polityki są dziś takie, że obrała ona za cel osłabienie Chin, więc nie może sobie pozwolić na zbyt ryzykowne posunięcia względem Rosji i na pewno nie będzie umierać za Krym, ani za bazę swych wojsk w Polsce. Może patrzyłbym na tę kwestię inaczej, gdybym wierzył, że Trump kieruje się jakimiś zasadami, ale nie wierzę, zwłaszcza po zabójstwie saudyjskiego dziennikarza przez siepaczy tamtejszego następcy tronu.
Tu też Trump groził palcem, i na tym się skończyło. Wieloletnie interesy, w tym kontrakt na broń za 110 mld dolarów, kazały mu przemilczeć brutalne morderstwo, a także stosunek Saudów do kobiet, chrześcijan i Jemeńczyków, mordowanych dziś tysiącami. W tej ostatniej kwestii Trump nie widzi belki w oku Arabii, tylko Iranu, choć to nie perskie samoloty bombardują jemeńskich biedaków.
Francuzi i Anglicy też lubią pleść androny o moralności i też sprzedają Saudom broń. Dzięki temu PKB bogatych państw rośnie i mogą się spotykać na szczytach G20. Tym razem przyjechali do Buenos Aires, gdzie saudyjski książę już na nich czeka. Smacznego.