Dziwny jest ten świat. 5325 złotych za godzinę
Prezydent Krakowa tuż przed rozpoczęciem kampanii wyborczej poszedł na starcie z liczną grupą elektoratu, kibicami Wisły. Uznał, że skończył się parasol ochronny dla niepłacenia milionowych długów za stadion.
Trzeba go za to pochwalić. Prof. Majchrowski nigdy przesadnie nie ulegał fanatyzmowi piłkarskiemu, przeciwnie niż radni, którzy podzieleni na kibicowskie frakcje, zdecydowali się na budowę dwóch kosztownych stadionów w mieście.
W sprawie Wisły dojdzie oczywiście do kompromisu i powolnej spłaty długów, ale zarazem widać, że bratanie się z chuliganami i wynikające z tego nieudane próby znalezienia wiarygodnego partnera biznesowego, to ogromny balast dla klubu.
Aby jednak nie słodzić zbytnio prezydentowi, muszę zwrócić uwagę na inny hit ostatnich dni. Prof. Majchrowski wyznał w wywiadzie dla „Gazety Krakowskiej”, że na Akademii Krakowskiej (należącej w sporej części do jego żony) ma 30 godzin zajęć rocznie. Zaraz, zaraz...
Z oświadczenia majątkowego prezydenta wynika, że w ub. roku zarobił tam 159 tys. 750 zł. Jak się to podzieli przez 30, to wyjdzie nam niezła sumka: 5325 zł (jeśli się mylę, chętnie sprostuję).
ylko pozazdrościć. Jacek Majchrowski zarabia na uczelni w godzinę dwie średnie pensje krajowe. To muszą być naprawdę pasjonujące wykłady. Aż trudno się dziwić, że nasz prezydent uważa się za lepszego niż Dietl czy Leo i na pewno zasługuje na pomnik, najlepiej w Rynku Głównym.
Trzeci hit ostatnich dni. Prezes Kaczyński chce wycinać z list wyborczych krezusów z państwowych spółek. Trzymam kciuki, choć nie bardzo wierzę w efekty, znając pustosłowie PiS. Trzeba jednak pochwalić odwagę. Raczej nie wierzę, by inne partie za tym poszły, choćby werbalnie.