Dziś zagramy z Treflem
Dziś Stelmet BC odrobi część ligowych zaległości. W hali CRS podejmuje Trefl Sopot. Znów jesteśmy zdecydowanym faworytem.
Jeszcze przed dwoma laty to spotkanie byłby meczem na szczycie. Po rozpadzie w 2009 Asseco Prokomu i przeniesieniu zespołu do Gdyni ekipa z Sopotu przez kilka sezonów była bardzo mocna. Praktycznie w każdym, znajdowała w czołówce nie schodząc poniżej czwartego miejsca. Zdobyła dwa medale, srebrny w 2012 roku i brązowy dwa lata później. Dwukrotnie zdobywała też Puchar Polski i Superpuchar (w 2014 wygrywając ze Stelmetem w Zielonej Górze).
W Treflu grali czołowi polscy zawodnicy, między innymi Filip Dylewicz, Łukasz Koszarek i Przemysław Zamojski. W pięknej hali leżącej dokładnie na granicy Gdańska i Sopotu nikt nie miał łatwo, a mecze z gospodarzami przeważnie przynosiły wielkie emocje. Wielu zielonogórskich kibiców pamięta jeszcze dramatyczne spotkanie sprzed bodaj trzech lat, kiedy Stelmet niemal przez cały prowadził i kiedy wydawało się, że musimy wywieźć stamtąd dwa punkty, niemal równo z syreną Koszarek rzucił za trzy. Trafił i gospodarze zwyciężyli.
To jednak już historia
W poprzednim sezonie, już słabszym od wcześniejszych, Trefl zajął ósme miejsce i w pierwszej rundzie play off nie miał najmniejszych szans z Turowem przegrywając 0:3. W obecnych rozgrywkach jest już zdecydowanie gorzej. Trefl nie ma najmniejszych szans na udział w play off. Na razie jest dopiero na 15. miejscu. W 24 meczach wygrał zaledwie pięciokrotnie i aż 19 razy schodził z parkietu pokonany i już wiadomo, że nie zdoła wejść do ósemki.
Skąd ta słabość? Po prostu klub z roku na rok dysponuje coraz mniejszym budżetem.
Stąd sięga po tańszych, ale słabszych zawodników. Obecnie jedynym pamiętającym stare dobre czasy jest silny skrzydłowy, 33-letni Marcin Stefański. Obok niego jest kilku młodych, obiecujących koszykarzy, ale oni to dopiero melodia przyszłości. Podobnie jest z zawodnikami zagranicznymi. Przed sezonem zakontraktowano trzech. Z serbskim centrem Nenadem Misanoviciem pożegnano się jeszcze w listopadzie. W ubiegłym tygodniu pozwolono odejść rozgrywającemu Tyreekowi Durenowi, który wrócił na Cypr do Petroliny AEK Larnaka. Tym bardziej, że Trefl dostał z cypryjskiego klubu korzystną propozycję.
Działacze komentując tę decyzję podkreślali, że zespół raczej już nie poprawi wyraźnie pozycji w tym sezonie, a młodzi zawodnicy będą mieli więcej okazji do gry.
Trzeba jednak przyznać, że Amerykanin był jedną z jaśniejszych postaci zespołu. Jedynym obcokrajowcem został więc Chorwat Josip Bilinovac. Zespół z Sopotu, który w lepszych latach grał w pięknej Ergo Arenie powrócił do swojej starej hali 100-lecia. Trefl przeżywa trudne miesiące , ale najważniejsze, że dalej szkoli młodzież (zajął szóste miejsce w mistrzostwach Polski juniorów starszych) i walczy w ekstraklasie.
Tak więc Stelmet jest zdecydowanym faworytem i nie powinien mieć najmniejszych kłopotów z pokonaniem rywala.
Nasz zespół po powrocie z Kazania miał chwilę odpoczynku, bo z na prośbę Asseco mecz niedzielny z gdynianami został przełożony. Miejmy nadzieję, że ćwierćfinalista Pucharu Europy znajdzie motywację by z ekipą z dołu tabeli zagrać efektownie i spokojnie zwyciężyć. Nie trzeba nikogo przekonywać, że lekceważenie słabszego rywala czy chęć zagrania na połowę możliwości może okazać się zgubne. W Sopocie w listopadzie wygraliśmy 62:45.
Zostały ustalone godziny ćwierćfinałowych spotkań z hiszpańską Gran Canarią w Pucharze Europy . Pierwsze zagramy w hali CRS już w środę 16 marca o godz. 19.15. Do rewanżu dojdzie tydzień później w środę 23 bm w Las Palmas o godz. 21.30 polskiego czasu.
Z uwagi na awans Stelmetu BC w pucharze nie dojdzie do już raz przełożonego spotkania ligowego ze Slam Stalą Ostrów, który miał się odbyć 16 bm. Nowego terminu jeszcze nie ustalono. Kalendarz jest bardzo napięty, a jeśli Stelmet awansuje do półfinału znalezienie dodatkowych terminów będzie jeszcze trudniejsze.
W ostatnim niedzielnym meczu ekstraklasy MKS Dąbrowa Górnicza przegrała z PGE Turowem Zgorzelec 85:92.