Władysław Dajczak, Robert Paluch, Sebastian Pieńkowski. Z głównych kandydatów na wojewodę najsilniejszą pozycję wydaje się mieć ten pierwszy.
- Długo, trochę chyba nawet za długo to trwa... - przyznaje mi jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości, gdy pytam go o sprawy związane z wyborem nowego wojewody.
Przypomnijmy. Dotychczasowy wojewoda Katarzyna Osos z PO w październiku została posłanką. Tuż po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych na jej miejsce wyliczano sześć poważnych kandydatur: Robert Paluch i Wojciech Perczak z południa oraz Marek Surmacz, Elżbieta Rafalska, Władysław Dajczak i Sebastian Pieńkowski z północy. Ta lista skurczyła się do trzech nazwisk: Dajczak, Paluch, Pieńkowski.
Kto z tej trójki ma największą szansę na stanowisko wojewody lubuskiego? Według naszych nieoficjalnych informacji dużo wskazuje na to, że będzie to kandydat z północy. - Największe szanse ma Władysław Dajczak - mówi jeden z moich rozmówców.
Dzwonię więc do samego zainteresowanego.
- Trudno mi się wypowiadać w tej sprawie, na razie po prostu spokojnie czekam na decyzję władz partii - odpowiada Dajczak.
- A kiedy poznamy w końcu nazwisko nowego wojewody? - dopytuję.
- Jakiś czas temu mówiłem, że decyzja ta zapadnie w ciągu dwóch tygodni. Termin ten mija w poniedziałek - przyznaje Dajczak.
- Wiele osób mówi jednak, że to właśnie pan ma zostać wojewodą...
- Poczekajmy spokojnie na to, co będzie.
- A prowadził pan rozmowy na ten temat z głównymi władzami partii?
- Pewne rozmowy były...
Według innych członków partii decyzja, że kandydat będzie pochodził właśnie z północy naszego regionu, jest niemal pewna. - Pogrywali trochę Robertem z południa, ale decyzja będzie raczej polityczna, to po prostu musi być ktoś z północy. Zresztą na dniach się okaże - słyszę.
Sam Robert Paluch o sprawie nie chce specjalnie rozmawiać. - Zostawmy to, wypowiadałem się już na ten temat tyle razy, moje nazwisko również wiele razy padało, nie ma już co komentować przed samą decyzją - stwierdza.