Dziś najciekawsza korespondencja tygodnia o tym co wolno, a co ma być zakazane [KRONIKA TORUŃSKA]
W sprawie imprezy pod tytułem „Chryja pod Radiem Maryja 2” pojawiła się ciekawa chryja korespondencyjna i to na linii, na której zgrzytów nigdy nie było. Jak szeroko pisaliśmy w „Nowościach”, najpierw posłanka Anna Sobecka zaapelowała do prezydenta Michała Zaleskiego, by ten zakazał powtórki z ubiegłorocznej „Chryi” urządzonej przez bojowe feministki antyklerykałów pod siedzibą Radia Maryja. List utrzymany był w wyważonym tonie, ale już tam znalazło się kategorycznie sformułowane zastrzeżenie, że jeśli prezydent udzieli zgody, to posłanka zwróci się do wojewody, by ten decyzję uchylił.
Gdy prezydent Torunia odpowiedział, że nie ma podstaw prawnych, by nie wydać zgody, Anna Sobecka wystosowała do niego drugi list, w którym jest już o „zaniepokojeniu” i o „zdziwieniu” oraz ostro sformułowany sąd, że na podstawie prawa o zgromadzeniach prezydent - jak to posłanka ujęła - „miał nie tylko prawo ale i obowiązek” wydania zakazu.
Otóż ani nie miał prawa, ani nie miał obowiązku. Rzeczywiście, art. 14 Ustawy o zgromadzeniach pozwala na zakaz, jeśli zgromadzenie narusza prawo. Po pierwsze jednak nie wiadomo, czy w zeszłym roku do złamania prawa doszło, bo prokuratura sprawą się zajmuje, ale nie ma prawomocnego wyroku sądu, nie ma nawet postawionych zarzutów. Po drugie, nie można z góry zakładać, że w tym roku na Żwirki i Wigury wydarzy się coś, co kiedyś uznane zostanie za udowodnione złamanie prawa. W każdym razie, sądząc po tonie tej korespondencji, stosunki pani poseł i pana prezydenta pozostają cokolwiek napięte. Z drugiej strony nie mam wątpliwości, że w grudniu, oboje spotkają się na urodzinach Radia Maryja. Jak co roku.
Wcześniej jednak powtórzy się coś innego: pod Radiem Maryja odbędzie się ten sabat, a po nim znów zacznie się prawna rozgrywka: posypią się doniesienia o znieważeniu, zniesławianiu, pomawianiu i uczuć religijnych obrażaniu. I jeśli będzie to wyglądało tak, jak w zeszłym roku, to u wielu osób, także tych, które wcale nie są miłośnikami Ojca Dyrektora i jego stacji, powtórzy się coś jeszcze - to samo poczucie zażenowania. O. Tadeusz Rydzyk jest ważnym aktorem polskiej polityki i życia społecznego, jako osoba publiczna może być poddawany publicznym ocenom. Choćby i najbardziej krytycznym. Ale uprawianie tej krytyki poprzez tą dziecinną przebierankę w sutanny, w to ostentacyjne kpienie z symboli, które są autentycznie ważne dla milionów ludzi, przez cały tren antyklerykalny kicz - jest po prostu głupie. I jedynie daje argumenty przeciwnej stronie.