Dziki i piękny wraca na Pomorze. Rysie powracają na północ kraju
Ryś, największy europejski kot, stroni od ludzi. Jeszcze kilka lat temu w Polsce północno-zachodniej go nie było. Zmieniło się to dzięki Zachodniopomorskiemu Towarzystwu Przyrodniczemu.
To dopiero początek rysiowego odrodzenia. Łatwo to prześledzić na liczbach. W 2018 roku w całej Polsce było około 120 rysi - na wschodzie i na południu. Kilka lat wcześniej nie więcej niż 50-60. Dzisiaj można mówić o około 200 sztukach. To zasługa reintrodukcji rysia prowadzonej przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze oraz działań WWF.
- Na samym Pomorzu rysia praktycznie nie było od… 300 lat. Pojawiały się jakieś pojedyncze informacje, że ktoś widział rysia w pomorskich lasach, ale nie zostały do końca zweryfikowane - mówi Magdalena Tracz z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
„Powrót rysia do północno-zachodniej Polski” - to oficjalna nazwa projektu realizowanego od 2018 r. (za unijne pieniądze) przez ZTP z Instytutem Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży oraz Ośrodkiem Kultury w Mirosławcu (edukacja).
Człowiek rysiowi wilkiem
Rysie nie adaptują się tak łatwo i szybko do nowego środowiska jak np. wilki. Potrzebują dużych leśnych obszarów i to jak najbardziej dzikich, czyli bez zbytniej obecności człowieka. I oczywiście zasobnych w pokarm, którym są przede wszystkim sarny. Rysie lubią się izolować, prowadzą raczej samotniczy (samce) tryb życia, poza okresem godowym. Wychowaniem młodych zajmuje się wyłącznie samica.
- Rysia nie było z różnych powodów. To zmiany środowiskowe, ale przede wszystkim działalność człowieka, masowy wyrąb lasu i wybicie tego gatunku. Ryś, mimo wprowadzenia ochrony, nie zaczął się odbudowywać tak jak wilk. A w przypadku wilka reintrodukcji nie było - tłumaczy Magdalena Tracz.
Gdzie sarna, tam i ryś
- Kiedyś dominowało przekonanie, że ryś to gatunek puszczański, czyli, trywializując, jak ryś wychodzi z lasu i widzi otwarty teren, to zaraz zawraca - mówi nasz ekspert. - Okazało się, że to nie do końca jest prawda. Ryś dobrze czuje się także w krajobrazie mozaikowym. To związane jest z bazą pokarmową. Dla rysia w warunkach polskich jest to głównie sarna. A ona też preferuje obszary mozaikowe, ekotonowe, a niekoniecznie dziki środek kompleksów leśnych.
Projekt reintrodukcji rysia prowadzony przez ZTP opiera się na sprowadzaniu do północno-zachodniej Polski rysiów z Niemiec, Austrii, Litwy i Łotwy, które rodzą się i żyją tam w niewoli w warunkach ogrodowo-zoologicznych.
Magdalena Tracz: - Braliśmy młode osobniki, 1-2-letnie. Choć pierwsza wypuszczona przez nas samica miała dziewięć lat i bardzo dobrze poradziła sobie na wolności. Nasze rysie nie mają problemu z polowaniem. Nie ma w naszym projekcie rysia, który zdechł, bo nie potrafił zdobyć sobie pożywienia.
Ryś na zagrodzie...
W Polsce powstały dla nich zagrody różnego typu na kolejne etapy. Zwykle zaczynają od zagrody w Jabłonowie (gmina Mirosławiec, powiat wałecki). To pierwszy etap - kwarantanna i obserwacja. Potem idą do zagród adaptacyjnych. Tam żyją praktycznie bez kontaktu z ludźmi, w kompleksach leśnych wewnątrz ogrodzonych pastwisk. Te zagrody mają po około pół hektara. Wchodzi tam tylko opiekun, aby nakarmić i napoić zwierzęta. Rysie są obserwowane.
- Stopniowo przestawiamy je na pokarm naturalny - kurczaki jednodniowe. Jeśli rysie na przykład chowają się, nie przychodzą na karmienie, to jest dobry znak, dobrze to rokuje. Jak są kotkowate, to praca z nimi trwa dłużej - opowiada Magdalena Tracz.
W zagrodach adaptacyjnych rysie przebywają od kilku tygodni do kilku miesięcy. Ostatni etap to zagrody wypuszczeniowe.
Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze ma trzy takie miejsca w lasach. Każdy ryś jest tam około tygodnia, trochę jest dokarmiany. Sam wychodzi na zewnątrz, pokonując płot.
Rysie to terytorialsi. Wielkość obszaru bytowania jest różna, zależna od bazy pokarmowej. Dla samca to około 200 kilometrów kwadratowych, a dla samicy około 100 kilometrów kwadratowych. Przy tym rysie nie stronią od pokonywania dużych odległości, nawet do 50 kilometrów dziennie.
- Wszystkie rysie, które przechodzą przez nasze ręce, mają założone obroże telemetryczne. Dzięki temu sporo o nich wiemy. Na początku, kiedy nasze rysie były wypuszczane w pusty rysiowy las-świat, podejmowały długie wędrówki. Były nawet wyjścia zagraniczne do Niemiec. Przepływały Odrę i Nysę Łużycką - słyszymy.
Na podglądzie przez 1,5 roku
Obroże telemetryczne (z GPS), o których wspomina Magdalena Tracz, mają olbrzymie znaczenie z punktu widzenia wiedzy o rysiu.
- Dzięki obrożom wiemy, jak ryś radzi sobie w środowisku, czy poluje. Mieliśmy przypadki, że rysie na wolności głupiały i musiały przejść reedukację. Dwie kotki rysiowe trafiły do wsi i musiały zostać odłowione. Nie bały się ludzi, a więc okazało się, że za wcześnie zostały wypuszczone. Obie, po reedukacji, ponownie wypuściliśmy do lasu i nie było już problemu - mówi przyrodniczka.
Niestety, obroże telemetryczne, a w zasadzie ich baterie, mają ograniczoną żywotność. Wystarczają do 1,5 roku. To dosyć długo, ale chciałoby się więcej.
- Z częścią naszych rysi nie mamy już żadnego kontaktu, bo nie działają obroże. Staramy się je zmieniać, ale nie zawsze się udaje. Rysia trzeba złapać albo w pułapkę, albo stosując środek usypiający. Jedno i drugie nie jest proste do wykonania. Czasami rysie same pozbywają się obroży - tłumaczy Magdalena Tracz.
Paski skórzane parcieją, słabną, a więc mogą je zerwać.
Zdaniem naszej ekspertki, z perspektywy tych kilku lat widać, że niewola rysia do czasu reintrodukcji nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Pewnie gdyby odłowiono rysie z wolności, efekty byłyby jeszcze lepsze, ale to trudne do wykonania.
W zagrodzie Towarzystwa były już przypadki urodzenia rysiów. To były dwie kotki. Wyszły na wolność i dobrze sobie radzą.
Co więcej, rysie ZTP już się rozmnożyły.
- Do pierwszego urodzenia na wolności doszło już w pierwszym roku wypuszczenia, czyli w 2019. Do tej pory na świat przyszło co najmniej 25 zwierząt, których rodzicami są nasze rysie - mówi Magdalena Tracz.
Niestety, nie wszystkie żyją. Dużym zagrożeniem dla rysi jest świerzb.
Jak słyszymy od przyrodniczki, to główna przyczyna śmiertelności rysi, bo zdarzają się też wypadki i, niestety, kłusownictwo. Świerzb jest łatwy do wyleczenia, ale trzeba tego rysia mieć. Siedem chorych zwierząt udało się odłowić. Z tego pięć wyleczono.
Sukces niewątpliwie jest
Do tej pory ZTP wypuściło na wolność 65 rysi. To bardzo duży sukces, bo zakładano, że będzie ich około 20. Rysie z tego projektu bytują w województwach: zachodniopomorskim (od niego się zaczęło), pomorskim, lubuskim, kujawsko-pomorskim, wielkopolskim.
W tym roku kończy się finansowanie projektu. ZTP bardzo chce go kontynuować. Starają się już o nowe granty. Magdalena Tracz mówi, że jest duża życzliwość Lasów Państwowych.
Dodajmy, że wspomniana zagroda w Jabłonowie pełni też funkcje pokazowo-edukacyjne. Tam można zobaczyć rysie, które nie wyjdą na wolność, bo nie poradziłyby sobie w naturze .
Dobrze układa się współpraca ZTP z WWF Polska. Ta druga organizacja też odnosi sukcesy w odnowieniu populacji rysia. Do natury wprowadza je metodą „born to be free” (urodzone, żeby być wolnymi). Co to oznacza? Rysie rodzą się w wolierze ulokowanej w lesie. Od pierwszych tygodni życia mają jednak możliwość wydostania się z takiej woliery (i powrotu do niej), aby poznawać dziką przyrodę i uczyć się życia na wolności, jednocześnie nie tracąc kontaktu z matką. Samica nie ma możliwości wydostania się z woliery. Z czasem młode osobniki opuszczają woliery. Do tej pory z projektu WWF Polska do natury trafiło około 30 rysi.