Dziesiątki tysięcy na pomoc dla kilkunastu osób
Wójt gminy Brody przeznaczył 40 tys. zł na placówkę wsparcia dziennego. Są lokale, są pieniądze, od lat brakuje tylko chętnych do pracy.
Komu ma służyć placówka wsparcia dziennego?
Organizacja, która taką placówkę prowadzi powinna pomagać osobom potrzebującym, wymagającym wsparcia. Powinna otoczyć opieką dzieci i młodzież z rodzin mniej wydolnych, z problemami. Takich, które nie radzą sobie finansowo albo wychowawczo. Kiedyś funkcjonowały świetlice socjoterapeutyczne, ale niestety, zostały zlikwidowane. My chcemy do nich nawiązać i zaproponować coś podobnego. Główną ideą jest zapewnienie dzieciom zajęć po skończeniu lekcji w szkole. Chcemy zagospodarować ich wolny czas i zaproponować chociażby pomoc w nauce.
Ilu w Brodach jest potrzebujących, którzy skorzystaliby z takiej oferty?
Trudno to dokładnie ocenić, ale myślę, że przynajmniej kilkanaście osób. To, ilu będzie uczestników zajęć, będzie zależeć również od tego, kto wygra konkurs i jak to zorganizuje, bo jednym z warunków jest zabezpieczenie, czy też posiadanie lokalu.
Czy to znaczy, że organizacja, która wypadnie w konkursie najlepiej miałaby zbudować coś, zainwestować w nieruchomość?
Mogłaby, ale mamy też w zasobach gminnych świetlice i salki, które moglibyśmy nieodpłatnie użyczyć na czas prowadzenia zajęć. Jest więc pewne ułatwienie. Chcemy iść na rękę organizacjom.
Kto może przystąpić do konkursu?
W zasadzie mogą to być wszystkie organizacje pożytku publicznego, formuła jest otwarta. Warunkiem jest jedynie to, by zajęcia oczywiście odbywały się na terenie naszej gminy.
Do wydania jest 40 tys. zł. Co można za nie zrobić?
Część tych pieniędzy musi pójść na pokrycie wynagrodzeń, ale większość musi być przeznaczona na wyposażenie, pomoce dydaktyczne i wszystko to, co jest potrzebne w danym lokalu do poprowadzenia zajęć dla kilkunastu osób.
Organizacje mają czas do 23 lutego, żeby przystąpić do rywalizacji o te pieniądze. Czy są już chętni?
Nie, jeszcze nikt się niestety nie zgłosił. Podobnie było też w poprzednich latach. Rok temu jedno stowarzyszenie wystartowało w konkursie, ale nie spełniło wymogów i nie mogliśmy wziąć ich oferty pod uwagę. Poprosiliśmy o uzupełnienie, ale i to nic nie dało i w ten sposób oferta przepadła.
Skąd takie małe zainteresowanie konkursem na prowadzenie placówki wsparcia dziennego?
W sumie trudno powiedzieć. Moim zdaniem to może być wina pewnej specyfiki tej działalności, bo przecież nie każde stowarzyszenie musi w zakresie swej działalności mieć organizacje zająć pozalekcyjnych dla dzieci z rodzin niewydolnych. A może też nie wiedzą, że mamy taką propozycję. Mam nadzieję, że w tym roku będzie inaczej i uda nam się doprowadzić sprawę do końca i takie miejsce u nas powstanie.
Dziękuję za rozmowę
Bartosz Sulczewski