Dziękujemy za piękne emocje [zdjęcia, wideo, oceny]
Polska nie zagra po raz pierwszy w półfinale Euro. Przegraliśmy z Portugalią w rzutach karnych. W decydującym momencie jedenastki nie strzelił Błaszczykowski, nasz najlepszy piłkarz w turnieju.
Przebudzenie nie mogło przyjść w lepszym momencie. Zaczęła się dopiero druga minuta gry, gdy Łukasz Piszczek prostopadłym przerzutem na drugą stronę uruchomił Kamila Grosickiego. Cedric Soares źle obliczył lot piłki, więc piłkarz Rennes pognał co sił do przodu, ale przede wszystkim znakomicie wypatrzył Roberta Lewandowskiego w gąszczu portugalskich obrońców. Kapitan tylko dołożył nogę. 1:0 po pierwszej akcji Polaków!
W piątym meczu na mistrzostwach Lewandowski, który przed rozpoczęciem spotkania dosyć chłodno przywitał się z Cristiano Ronaldo, strzelił wreszcie swojego pierwszego gola. To była akcja nie tak piękna jak w eliminacyjnym meczu z Niemcami we Frankfurcie, ale równie skuteczna. Na nierównej murawie, która pozostawiała wiele do życzenia - początek wymarzony.
Przełamanie "Lewego", fochy Ronaldo i znów rzuty karne, tym razem dla nas pechowe/
Foto Olimpik
Można było bowiem przypuszczać, że rywalom będzie na niej trudniej atakować niż Polakom się bronić. Jednak po błyskawicznym objęciu prowadzenia tylko na chwilę wydawało się, że piłkarze Adama Nawałki oddadzą inicjatywę. Rywale nie rzucili się do szaleńczego odrabiania strat.
Portugalia czekała na to, co zrobią Polacy. A nasi piłkarze grali, jakby nie mieli w nogach 120-minutowych męczarni w meczu ze Szwajcarią. Z werwą, szybko, długimi podaniami.Ronaldo nie mógł wiele zdziałać. Blokowany od piłek przez polskich obrońców, wyprzedzany przez Kamila Glika, nawet z rzutu wolnego trafiał w mur. A gdy już udało mu się dojść do sytuacji strzeleckiej, Łukasz Fabiański nie miał problemów z wyłapaniem strzału.
Po drugiej stronie boiska było widać, że Robert Lewandowski cofający się często po piłkę, aby uwolnić się od ścisłego krycia obrońców czuje się w swoim żywiole. Raz za razem sprawiał kłopoty portugalskim obrońcom, choć do sytuacji strzeleckiej doszedł w I połowie jeszcze raz.
Trener Fernando Santos zdecydował się na bardzo odważne posunięcie, które okazało się skuteczne. Rozgrywanie piłki w środku pola powierzył niespełna 19-letniemu Renato Sanchesowi. Młody pomocnik Benfiki, który niebawem przeniesie się do Bayernu Monachium wchodził dotychczas z ławki, a jego dobre występy zrobiły wrażenie nie tylko na selekcjonerze. Przed meczem chwalił go również Wojciech Szczęsny. Nieprzypadkowo.
Sanchesa, który został wczoraj najmłodszym zawodnikiem swojego kraju, wychodzącym w podstawowej jedenastce na wielkiej imprezie, nie zjadła presja. Podobnie jak w poprzednich meczach grał bez żadnych kompleksów, a w decydującym momencie zadał silny cios. Po dwójkowej akcji z Nanim na prawej stronie naszego pola karnego uderzył nie do obrony dla Fabiańskiego. W ten sposób straciliśmy drugiego gola na tym turnieju, a Portugalia wróciła do gry. I wtedy zaczął się mecz...
Aktywny, ale znowu nieskuteczny był Milik, najbardziej krytykowany polski zawodnik w poprzednich meczach. Nie tylko nie wychodziły mu strzały z bliska i z daleka - choć trzeba przyznać, ich siła była godna uwagi - ale tym razem mierzył się jeszcze z dodatkową presją. Jak napisała przed meczem turyńska „La Stampa”, był obserwowany przez wysłanników Juventusu.
Po przerwie Polacy nie przyjęli postawy defensywnej. Starali się grać pressingiem już na połowie przeciwników, a przede wszystkim atakować skrzydłami. Po jednej z takich akcji Piszczek dobrze dośrodkował, ale Lewandowski nieczysto uderzył piłkę głową. W naszych poczynaniach było jednak dużo niedokładności. Zaczynało też brakować sił.
Pod bramką Fabiańskiego zrobiło się gorąco, gdy Cedric uderzył z dystansu, minimalnie obok słupka. Z czasem Portugalczycy przejęli inicjatywę w środku pola, mieli więcej miejsca, a Ronaldo często schodził do środka, siejąc popłoch. W 86. min nie straciliśmy gola tylko dlatego, że nie trafił w piłkę.
Ronaldo miał okazję jeszcze na początku dogrywki. Jakim cudem nie trafił do siatki będąc w polu bramkowym, wie tylko on. Później była już obrona Polaków i rzadkie próby ataku. W najlepszej sytuacji Lewandowski idealnie zagrał wzdłuż pola karnego, ale nie miał kto wykończyć akcji.
Szybko stało się jasne, że o awansie do półfinału zdecydują karne. W czwartej serii jedenastki nie wykorzystał Kuba Błaszczykowski. Jako jedyny. Jego strzał obronił Rui Patricio.
Polacy limit szczęścia wyczerpali najpewniej ze Szwajcarią. To smutne pożegnanie z Euro!
Oceny Polaków (skala 1-6)
- Łukasz Fabiański - 5
- Kamil Glik - 5
- Michał Pazdan - 5
- Artur Jędrzejczyk - 4
- Jakub Błaszczykowski - 5
- Grzegorz Krychowiak - 5
- Krzysztof Mączyński - 3
- Kamil Grosicki - 4
- Arkadiusz Milik - 3
- Robert Lewandowski - 5
- Bartosz Kapustka - 4
- Tomasz Jodłowiec - 4