Dzieciaki z Domu Dziecka w Bąkowie spełniły swoje marzenie
„Bardzo lubimy przyjeżdżać do Gdańska, a w szczególności pod Stocznię Gdańską. Wychowawcy opowiadali nam historię, w jaki sposób - dzięki Panu - upadł komunizm.
Naszym największym marzeniem jest usłyszeć historię z ust człowieka, który dokonał tak wiele dla Polski. Pragniemy spotkać się z Panem aby porozmawiać z Człowiekiem Legendą”.
To fragment listu, który rok temu dzieci z Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej nr 2, działającej przy Domu Dziecka w Bąkowie wysłały do Lecha Wałęsy. - Czekaliśmy rok, ale było warto. Nasze marzenie się spełniło - mówi Michał Bucki, ich wychowawca.
Prezydent przyjął ichw Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.
- Wzruszył się, gdy usłyszał, że jesteśmy z powiatu świeckiego. Wspominał młode lata, które spędził w jednostce wojskowej w Świeciu - mówi Paweł Kośmiński.
- Nawet trochę się zwierzał, opowiadał np. o swojej żonie, która zdobyła wielką popularność po wydaniu autobiograficznej książki i prezydent znalazł się w jej cieniu - relacjonuje Violetta Antkowska, dyrektor Domu Dziecka w Bąkowie. - Przyznał, że żona w wielu sprawach go wspierała. Podobno nie umie sam nawet zaparzyć herbaty.
- Pytaliśmy czy ma jeszcze ten wielki długopis i mówił, że ma - dodaje Weronika Krawczyńska. - Był dla nas bardzo miły i powiedział, że przyszłość leży w naszych rękach. Wzięliśmy to sobie do serca - mówią dzieci.