Dzieci zeznają: - Trener smarował maścią brzuch i nogi. Robił nagie zdjęcia
Zeznania trójki małych chłopców były wczoraj odtwarzane podczas kolejnej rozprawy 26-letniego Pawła Ł. z Grudziądza, oskarżonego o molestowanie kilkuletnich piłkarzy.
Z przesłuchania maluchów wynika, że „szkoleniowiec” miał swoich ulubionych zawodników. Robił im prezenty, zabierał na pizzę. - Wolał młodszych. Był dla nich miły. Przytulał ich, zamykał się z nimi w szatni na orlikach, a na starszych często krzyczał - wspominał jeden z chłopców.
Michał: - Wszedłem raz do szatni i zobaczyłem, jak mój kolega Robert był w samych majtkach i leżał na plecach. Trener stał nad nim i dotykał jego brzucha oraz nóg i wcierał mu maść.
Kilkulatek dodawał, że drobne upominki otrzymywał tylko Robert.
- Dostawał karty klubów sportowych, które brały udział w Euro, a trener za to robił mu zdjęcia nago - opowiadał Michał. - Mi zdjęć nie robił ani mnie nie dotykał.
Drugi z zeznających chłopców, Witek, zapamiętał: - Trener smarował Roberta maścią w „czułe miejsca”. Robił mu zdjęcia telefonem.
Dzieci podczas przesłuchania dodawały, że Paweł Ł. miał też zawiązywać Robertowi oczy szalikiem i „robić mu badania”.
- Robert raz nazwał trenera „zboczeńcem” - dodaje trzeci z zeznających, Karol.
I kontynuował:
- Chciał powiedzieć mamie o tym, co się dzieje, bo wiedział, że to jest złe, ale bał się. Pan Paweł mu zabronił. Twierdził, że wtedy już nie będzie trenerem.
Mimo tego, jak przyznali chłopcy, gdy sprawa wyszła na jaw i rodzice wypisali Roberta z drużyny, to obraził się na swoją mamę.
Podczas wczorajszej rozprawy na sali nie było oskarżonego. Nie musiał się on jednak stawiać.
Paweł Ł. usłyszał zarzuty molestowania nieletnich chłopców poprzez dotykanie ich w miejsca intymne, robienie im zdjęć. Do tych czynów miało dochodzić podczas treningów piłkarskich na grudziądzkich orlikach i na obozie w Zakopanem, który na własną rękę zorganizował 26-latek.
Ponadto Paweł Ł. został oskarżony o ściąganie i rejestrowanie plików z pornografią dziecięcą.
Początkowo przyznał się do zarzucanych czynów i złożył wyjaśnienia. W toku dalszego postępowania nie przyznawał się już do winy.
Młody mężczyzna chodzi na wolności. Kilka razy w tygodniu musi meldować się na komendzie. Ma zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych dzieci i pracy z nieletnimi.
Imiona dzieci cytowanych w artykule zostały zmienione.