Katarzyna i Zdzisław Hopa Rodzina zastępcza z Pławna
Katarzyna i Zdzisław Hopa są małżeństwem od sześciu lat. Wychowują siedmioro dzieci. Jak to jest możliwe? Od 2013 roku są rodziną zastępczą. Mają dwoje dzieci biologicznych: trzyletnią Amelkę i półtorarocznego Krzysia. Pięcioletnia Julka jest ich córką adoptowaną. Fabian, który w środę skończył roczek, trafił do nich prosto ze szpitala 22 sierpnia 2016 r., a więc kilka dni po urodzeniu. A od miesiąca w rodzinie zastępczej pojawiło się trzech chłopców. To rodzeństwo: 13-letni Karol, 6-letni Kacper i 4-letni Patryk.
Nauka i praca
Kasia pochodzi z miejscowości Lubiesz koło Tuczna. Chodziła do szkoły podstawowej w Marcinkowicach, do gimnazjum w Tucznie i do liceum w Wałczu. Zdzisław jest mieszkańcem Pławna. Szkołę podstawową ukończył w Czaplinku. Jest absolwentem Technikum Mechanicznego w Szczecinku. Od dziewięciu lat pracuje w firmie Exalo Drilling w Pile, która zajmuje się poszukiwaniem gazu. Jest mechanikiem wiertni.
- Jest to praca w terenie. W kraju i za granicą. Pracowałem już na Słowacji, a wkrótce pojadę na Ukrainę. Dwa tygodnie w pracy, dwa tygodnie w domu. Kiedy wyjeżdżam do pracy, żona musi radzić sobie sama. Jak jestem w domu, staram się jej pomagać - powiedział nam pan Zdzisław.
To była wspólna decyzja
- W 2012 r. podjęliśmy decyzję, żeby zostać rodziną zastępczą. Oboje kochamy dzieci i to chyba był decydujący argument, żeby zgłosić się do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Drawsku Pomorskim - powiedziała nam pani Kasia.
Wiele osób, które zastanawia się nad tym, by zostać rodziną zastępczą, nie wie, czy podoła i jakie wymogi powinni spełnić? Prześledźmy to na przykładzie Kasi i Zdzisława.
- Po tym, jak zgłosiliśmy się w PCPR, odwiedziła nas pani koordynator, żeby sprawdzić w jakich warunkach mieszkamy. To było na początku 2013 r. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy u teściowej, ale warunki były dobre. Mieliśmy swoją kuchnię, salon, sypialnię - wspomina pani Kasia. - Pierwszy warunek spełniliśmy. Później zaproszeni zostaliśmy na kilkudniowe szkolenie. To były spotkania z psychologiem, z osobami, które mają styczność z dziećmi. Na zakończenie szkolenia był test. Nie był trudny. Trzeba było odpowiedzieć na kilka prostych pytań dotyczących wychowania dzieci.
Kolejnym etapem na drodze do tego, by zostać rodziną zastępczą była praktyka w rodzinie zawodowej rodzinie zastępczej.
- Naszymi nauczycielami byli państwo Kawa z Czaplinka. To tam poznaliśmy trzymiesięczną wówczas Julkę, którą później - już jako rodzina zastępcza - przyjęliśmy pod swój dach - wspomina pani Kasia. - Rodziną zastępczą zostaliśmy w maju 2013 r. Wkrótce adoptowaliśmy Julkę. Teraz nasza córeczka ma 4,5 roku.
Julkama wrodzoną wadę, alkoholowy zespół płodowy. Gdy była mała, nie chciała jeść. Okazało się, że została zarażona w szpitalu gronkowcem. Na początku Kasia i Zdzisław mieli z nią sporo problemów. Ale teraz jest już dobrze. Dziewczynka prawiodłowo rozwija się i nadrabia zaległości.
- Zaraz po Julce w rodzinie zastępczej pojawił się trzymiesięczny Szymon. Był z nami pół roku. Potem trafił do adopcji. Bartek był z nami przez pięć miesięcy, od września 2015. Później wrócił do swojej biologicznej mamy. Ksawery był z nami krótko, zaledwie kilka tygodni. Później opiekę nad nim przejęła ciocia. W 2016 r. byli jeszcze Kacper i Natalia - rodzeństwo, które podobnie jak Bartek, wróciło do rodziców.
Blaski i cienie rodzicielstwa zastępczego
Fabian, który trafił do rodziny zastępczej przed rokiem, też nie jest dzieckiem zdrowym.
- Chłopiec cierpi na zwiotczenie mięśni. Niedowidzi. Wizyty u okulisty i neurologa są na porządku dziennym. A ponieważ na bezpłatne wizyty u specjalistów czeka się długo, jeździmy z nim do lekarzy prywatnie i pokrywamy koszty leczenia chłopca. Cieszę się, że już zaczął mówić, już siada. Mięśnie zaczynają pracować. Ćwiczymy z nim 1,5 godz. dziennie. To przynosi efekty. Z Julką było podobnie - mówi pani Kasia.
To była dobra decyzja
Kasia i Zdzisław nigdy nie żałowali tego, że zostali rodziną zastępczą. - To była dobra decyzja - mówią.
W 2011 r. zaczęli budować własny dom. Mieszkają w nim od 2014 r. Cztery pokoje, dwie łazienki, sypialnia, kuchnia, trzy garderoby, a na zewnątrz plac zabaw dla dzieciaków i szklarnia, w której Zdzisław i Kasiamają swoje warzywa. Od września Amelka, Patryk, Julka i Kacper pójdą do przedszkola, a Karol do szkoły. - Dzieci wymagają uwagi, ale dajemy sobie radę - mówi pani Kasia.