Dzieci wróciły do szkoły: z próchnicą, nadwagą, lękami. Kto im pomoże?

Czytaj dalej
Fot. pixabay
Małgorzata Oberlan

Dzieci wróciły do szkoły: z próchnicą, nadwagą, lękami. Kto im pomoże?

Małgorzata Oberlan

Uczniowie wrócili do szkoły sponiewierani pandemią. Wielu ma nieleczone od miesięcy zęby, jeszcze więcej - nadwagę. Na psychice wszystkich przymusowa izolacja zostawiła ślady. Na jaką opiekę zdrowotną w szkołach mogą dziś liczyć uczniowie?

Gdyby Dorota Szulc, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Toruniu mogła mieć jedno życzenie do złotej rybki, to... Długo by myślała. Wahałaby się między codzienną obecnością w szkole pielęgniarki a etatem dla psychologa. Ostatecznie poprosiłaby o tego drugiego.

- Pandemia i izolacja silnie się na uczniach odbiły, widzimy to. Psycholog na miejscu miałby dużo pracy. Szczególnie starsi, nastoletni uczniowie wymagają teraz takiej pomocy. Samookaleczenia wśród nich są na porządku dziennym. Tak teraz rozładowują emocje i nie jest to żadną specyfiką mojej szkoły. Zatem: tak, w ramach tego jednego życzenia wybrałabym etat dla psychologa - mówi dyrektorka toruńskiej "Jedynki".

Opieka uczniom jest kompleksowo zapewniona - przepisami. Życie wygląda inaczej

Teoretycznie każdy uczeń może liczyć w szkole na opiekę pielęgniarki (higienistki szkolnej), stomatologa i wsparcie pedagogiczno-terapeutyczne. Ustawa o opiece zdrowotnej nad uczniami z 2019 roku dość jasno sprecyzowała, za co odpowiadają organy prowadzące placówki, a jakie obowiązki w tej materii leżą po stronie dyrektorów szkół.

A zatem. Organ prowadzący, czyli najczęściej samorząd, organizuje warunki opieki oraz zapewnia uczniom możliwość korzystania po pierwsze z gabinetu profilaktyki zdrowotnej w szkole, który nieodpłatnie, na podstawie umowy, udostępnia pielęgniarce albo higienistce szkolnej. Po drugie - gabinetu dentystycznego. W przypadku braku takiego w szkole, zawiera umowę z przychodnią lub lecznicą i tam kieruje dzieci.

Dyrektor szkoły natomiast odpowiada m.in. za informowanie uczniów i rodziców o zasadach opieki, współpracuje z pielęgniarką i dentystą; angażuje się w profilaktykę itd.

Praktyka wygląda jednak inaczej, o czym dobrze wiedzą uczniowie, rodzice, nauczyciele i dyrektorzy szkół. Wiele placówek rozpoczęło ten rok szkolny bez opieki stomatologicznej, bo mimo starań nie udało się zawrzeć umów z przychodniami czy gabinetami. Na porządku dziennym jest narzekanie na pocięte etaty dla psychologów i terapeutów. Lepiej bywa z obecnością pielęgniarek czy higienistek, choć i tutaj rzeczywistość pozostawia wiele do życzenia.

"I tak mamy szczęście, bo dentystka jest codziennie"

Dlaczego praktyka odbiega od zaplanowanej przepisami wizji opieki nad zdrowiem uczniów? Przyjrzyjmy się wspomnianej na wstępie Szkole Podstawowej nr 1, działające na starówce w Toruniu.

Zacznijmy od sprawy, wydawałoby się, podstawowej, czyli obecności pielęgniarki. Wydaje się jasne, że w podstawówce, w której setki dzieci nie tylko uczą się, ale i biegają, skaczą, a czasem nawet biją, stała obecność takiej osoby jest nieodzowna. Tymczasem...

- Pani pielęgniarka jest u nas dwa razy w tygodniu, po cztery godziny każdorazowo. Łącznie to osiem godzin. Dokładnie tyle, ile wynika z przepisów. "Przydział pielęgniarki", jak to nazywamy w naszym żargonie, wynika z liczby oddziałów i dzieci w szkole. A u nas uczniów mocno ubyło i lepiej już raczej nie będzie. Starówka się wyludniła. Gdy obejmowałam funkcję dyrektora, w 1997 roku, szkoła liczyła 1200 uczniów. Obecnie jest ich 250. Ratują nas oddziały przedszkolne, bo to dodatkowych 75 dzieci - wylicza Dorota Szulc, dyrektorka "Jedynki".

Jak nietrudno się domyślić, w lepszej sytuacji są szkoły liczniejsze, działające chociażby na miejskich blokowiskach czy będące jedynymi w dzielnicy albo wsi. Dla nich "przydział pielęgniarki" wypadnie lepiej - mogą liczyć nawet na jej codzienną obecność. W "Jedynce" tak nie jest, więc na przykład w razie skręcenia przez ucznia nogi na WF-ie szkoła wzywa... pogotowie ratunkowe. A o uczniów z cukrzycą, którym trzeba podać insulinę, zadbać musi wychowawca.

Ale, uwaga! Dyrektor Szulc i tak może mówić o szczęściu. -Mamy na miejscu panią dentystkę, która dostępna jest dla uczniów codziennie! Udało się to dzięki umowie zawartej z przychodnią Olk-Med, działającą na obrzeżach starówki [Torunia – przyp. red.], i temu, że istniejący już w szkole gabinet stomatologiczny wynajęty został na preferencyjnych warunkach - podkreśla dyrektorka.

Wie, jaki skarb "Jedynka" posiada. W samym Toruniu nie brakuje szkół, w których uczniowie dentysty na miejscu nie mają. O skarb zatem szkoła dba tak, jak potrafi. Tak, żeby pani stomatolog nigdzie nie uciekła. - Teoretycznie na przykład miejsc parkingowych nie mamy, ale dla pani dentystki jednak mamy - uśmiecha się Dorota Szulc.

Obiekt pożądania, czyli etat psychologa

Dzieci pełne lęków po lockdownach. Wycofane, smutne, moczące się w nocy w wieku lat dziesięciu. Nastolatki smutne, złe i agresywne, które nie mogą wrócić do normalności po roku zdalnej nauki i izolacji. Uczniowie, który przesiąkli stresami i lękami zgnębionych pandemią rodziców... Lista problemów psychologicznych, z jakimi do szkół wróciły dzieci, jest długa. I była do przewidzenia, co sygnalizował już chociażby raport przygotowany przez specjalistów dla Ministerstwa Edukacji Narodowej w kwietniu 2021 roku.

- Jak wspomniałam, etat psychologa bardzo by nam się przydał. Dlaczego go nie mamy? Tu znów kłania się zmniejszająca się liczba uczniów. Kiedyś taki etat mieliśmy. Później, jak w innych szkołach, generalnie etaty pedagogiczno-psychologiczne nam obcinano. Obecnie mamy: jeden etat pedagoga, pół etatu terapeuty (zajmuje się głównie dziećmi z dysleksją i upośledzonymi w stopniu lekkim, bo i takie mamy) oraz etat logopedy. Wsparcie tego ostatniego jest niezbędne, bo w klasach pierwszych zaburzony rozwój mowy dzieci tego wymaga - mówi dyrektor Dorota Szulc.

"Psycholog w każdej szkle" to hasło pojawiające się obecnie w całym kraju. Postulat wydaje się zrozumiały i słuszny. Tyle, że znów samo zagwarantowanie przepisami obecności takiego specjalisty w każdej placówce nie musi oznaczać sukcesu. Może zderzyć się z prozą życia, czyli np. brakiem zainteresowania psychologów pracą za stawki, które zostaną im zaoferowane.

Opieka zdrowotna szerzej. Rząd daje miliony na wsparcie uczniów po pandemii

Obecność w szkole pielęgniarki lub higienistki, dentysty, psychologa, terapeuty - to tylko część systemu opieki nad fizycznym i psychicznym zdrowiem uczniów. Jego ważna częścią jest też profilaktyka na wielu polach: od fluoryzacji zębów po naukę radzenia sobie ze stresem czy dodatkowe zajęcia sportowe (kilogramów po nauce zdalnej przybyło!).

Przemysław Czarnek, minister edukacji, podczas niedawnej wizyty w Kujawsko-Pomorskiem zapewniał, że resort kompleksowo stara się teraz zadbać o kondycję uczniów: intelektualną, psychiczną i fizyczną. I że już popłynęły na ten cel okrągłe miliony złotych, a kolejne są i będą do wykorzystania.

- Szacujemy, że ubytek w wiedzy na skutek nauki zdalnej wynosi od 20 do 30 procent. Stąd dodatkowe godziny wspomagające, na które przeznaczyliśmy 187 mln zł i które ruszają wraz z początkiem roku szkolnego. 90 procent samorządów sięgnęło po te środki i tam wszystko to już się odbywa. Pozostałe 10 procent szkół zachęcamy do skorzystania z tego programu. Konieczne jest odbudowanie wiedzy i nadrobienie tych zaległości, które powstały na skutek nauki zdalnej i finansujemy to z budżetu państwa - podkreślał minister.

Szef MEN wyjaśnił też, że kondycja fizyczna uczniów poprawić ma się m.in. za sprawą szkoleń dla nauczycieli, którzy mają efektywnie wykorzystywać cztery godziny WF-u w siatce godzin i tworzyć pozalekcyjne kluby sportowe. -Tam będą się oni skupiać na odbudowie sprawności i kondycji fizycznej dzieci - mówił nam Przemysław Czarnek. -Dodatkowy model wsparcia opracowany przez UKSW i Fundację Polska Akademia Nauk dotyczy kondycji psychicznej uczniów. Przeznaczamy na ten cel dodatkowe 50 mln zł i kolejne pieniądze w przyszłym roku.

Cały narodowy program wsparcia dzieci i młodzieży po covidzie ma wartość ponad 250 mln zł. Minister edukacji zapewnia, że jeśli będzie potrzeba kolejnych form wsparcia i dodatkowych pieniędzy, to na pewno zostaną wyasygnowane.

WARTO WIEDZIEĆ: W takiej kondycji dzieci i nastolatki wróciły do szkoły

*Nadwaga i otyłość - to problem uczniów, którzy pierwszy rzuca się w oczy. Zresztą, często także samych nauczycieli. Już przed pandemią Polska była niechlubnym liderem, jeśli chodzi o otyłość wśród dzieci i młodzieży. Pandemia tylko ten problem powiększyła. Nauka zdalna, brak ruchu, brak lekcji WF i treningów pozalekcyjnych, podjadanie ze stresu, przymykanie w domach oczu na powrót do niezdrowych nawyków żywieniowych - wszystko to spowodowało, że uczniowie wrócili do szkolnych ławek zdecydowanie ciężsi.

*Zaniedbane zęby - to problem, który też widać dość szybko. Powodem był brak dostępu do stomatologa, niekoniecznie szkolnego oraz hołdowanie niezdrowym nawykom: podjadaniu słodyczy, odpuszczaniu higieny jamy ustnej etc.

*Lęki, nerwice i depresje - tutaj problem jest rozległy. Raport "Jak wspierać uczniów po roku epidemii? Wyzwania i rekomendacje dla wychowania, profilaktyki i zdrowia psychicznego" Instytut Profilaktyki Zintegrowanej przygotował na zlecenie MEN i ogłosił w kwietniu br. "Po wielu miesiącach epidemii i nauczania zdalnego mniej niż połowa uczniów dobrze sobie radzi z sytuacją. Widoczne jest, że dziewczęta gorzej psychicznie znoszą trudy związane z przedłużającym się stanem izolacji. Z osłabioną kondycją psychiczną wiąże się podwyższona depresyjność, częściej odczuwane poczucie osamotnienia, irytacji i braku energii, a także większa ilość problemów z nauką zdalną i silniejsze przeżywanie stresu szkolnego" – czytamy w raporcie. Problem jednak jest szerszy; kolejny miesiąc na alarm biją specjaliści, w tym dziecięcy psychiatrzy.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.