Dzieci chorują, a miejsc w lubuskich szpitalach jest mało
W Gorzowie rodzice się denerwują, a szpital rozkłada ręce. W Międzyrzeczu na oddziale dziecięcym też jest problem, i to nie tylko z miejscami.
Pod koniec ubiegłego tygodnia w gorzowskim szpitalu troje małych pacjentów musiało leżeć na korytarzu. Kiedy w piątek odwiedziliśmy oddział pediatryczny, na korytarzu dzieci już nie było, ale łóżka nadal stały. - Jeszcze rano brakowało miejsca dla jednego maluszka, ale po reorganizacji w salach jakoś udało się go z mamą przenieść z korytarza - usłyszeliśmy od pielęgniarki.
Leżą w świetlicy
- Tu jest bardzo ciasno, nawet w salach - mówi Anna Woźniak, mama siedmiomiesięcznej Neli. Jej córeczka trafiła do sali trzyosobowej. Małe łóżeczka stoją rzędem. Między nimi tylko przejście na szerokość szpitalnej szafki i krzesła. W nocy w tych przejściach mamy malutkich pacjentów rozkładają dmuchane materace na podłodze, żeby na nich drzemać. - Ale wtedy to już nie ma jak przejść. A przecież pielęgniarki w nocy też podają leki - zauważa Agata Ludwiczak, mama dziewięciomiesięcznej Oli. Przeszliśmy przez oddział. W każdej sali łóżeczko przy łóżeczku. Pod ścianami poopierane materace.
W salach dla większych pacjentów też tłoczno. Bo gdzie się dało, podostawiano łóżka, żeby dzieci nie leżały na korytarzu. Nawet w miejscu, gdzie kiedyś była świetlica dla pacjentów, jest teraz sala chorych.
Najbardziej oblegane
- Musimy jakoś sobie radzić. Mamy czas większych zachorowań. Ale ten problem z brakiem miejsc się powtarza bardzo często - przyznaje dr Małgorzata Urbańska-Kosińska, kierownik oddziału pediatrycznego w gorzowskim szpitalu. Opowiada, że czasem dzieci były kładzione na oddziale ginekologiczno-położniczym. Teraz akurat jest tam też komplet pacjentek, więc zdarzają się łóżka na korytarzu. - A przy tej ciasnocie musimy jeszcze starać się nie mieszać dzieci z różnymi infekcjami, by nie zarażały się nawzajem - tłumaczy Urbańska-Kosińska. Nie ukrywa, że rodzice mogą być przy dzieciach tylko w wyjątkowych sytuacjach, np. matki karmiące. Bo nie ma na to warunków.
2.518 małych pacjentów było w szpitalu w Gorzowie w 2014 r. W Międzyrzeczu w tym samym czasie było ich 1.200.
To, że jest kiepska sytuacja na oddziale pediatrycznym w Gorzowie, możemy też wyczytać w dokumencie, jaki w ubiegłym tygodniu przyjął zarząd województwa lubuskiego. Chodzi o „Kierunki rozwoju lecznictwa w zakresie opieki nad matką i dzieckiem w województwie lubuskim”. Potwierdza on, że „jest bardzo trudna sytuacja lokalowa oddziału dziecięcego w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie, skutkująca ograniczeniem liczby i zakresu usług medycznych”.
W tym samym dokumencie odnajdujemy też zestawienie wykorzystania łóżek na oddziałach pediatrycznych w województwie. Wychodzi, że najbardziej „oblegane” to właśnie ten w Gorzowie i w Międzyrzeczu. W Gorzowie w 2014 r. łóżka były wykorzystane w 81 proc., w Międzyrzeczu - prawie w 61 proc. Dla porównania: w Zielonej Górze było to 58 proc.
W tym samym dokumencie czytamy, że w 2013 r. w Gorzowie leczono o 300 małych pacjentów więcej niż w Zielonej Górze, a w 2014 ta różnica powiększyła się do prawie 500 dzieci. Oczywiste więc się wydaje, że oddział pediatryczny w Gorzowie musi być zmodernizowany.
Nie ma zakaźnego
Jak się dowiedzieliśmy od prezesa lecznicy, jest taki plan. - Strategia rozwoju szpitala zakłada wybudowanie niewielkiego budynku wielofunkcyjnego, gdzie na pierwszym piętrze byłby rozbudowany właśnie ten oddział - mówi prezes Ryszard Hatała. W planie jest powiększenie oddziału o 20 łóżek dla pacjentów oraz łóżka dla opiekunów. - Gdyby zapadła decyzja, że budujemy ten budynek, to mamy pieniądze na przygotowanie dokumentacji i wkład własny. Ale teraz musimy sobie odpowiedzieć, czy priorytetem jest dla nas radioterapia, czy pediatria. Bo dwóch inwestycji jednocześnie nie pociągniemy - tłumaczy prezes Hatała.
Próbowaliśmy zapytać Elżbietę Polak, która z tych inwestycji ma większe szanse na realizację.
W piątek, 19 lutego pani marszałek była w delegacji i nie mogła rozmawiać z reporterem „GL”. Od dyrektora Tomasza Wróblewskiego z urzędu marszałkowskiego dowiedzieliśmy się tylko, że szpital planuje pozyskać pieniądze m.in. z funduszy europejskich. A to będzie możliwe dopiero po ogłoszeniu konkursów przez Ministerstwo Zdrowia.
Na pieniądze z tego samego konkursu liczy też szpital w Międzyrzeczu.
Bo władze tej lecznicy również planują budowę nowego pawilonu pediatrycznego. Teraz na oddziale dziecięcym jest tu 20 łóżek. A leczą się pacjenci z całego regionu, a nawet z Wielkopolski. To, że potrzebny jest nowy oddział, udowodniły choćby ostatnie przypadki zachorowań na tzw. świńską grypę (od ubiegłego tygodnia leczone jest tu już troje dzieci z AH1N1). - W naszym województwie nie ma oddziału zakaźnego dla dzieci. A u nas byłyby wydzielone sale dla małych pacjentów z takimi właśnie chorobami - tłumaczy dr Tomasz Jarmoliński, ordynator oddziału pediatrycznego, który jest wojewódzkim konsultantem ds. chorób dziecięcych i regionalnym autorytetem w sprawach pediatrii.
Z inicjatywy dra Jarmolińskiego oraz przy wsparciu miejscowych władz przed dwoma tygodniami odbył się bal charytatywny, podczas którego zebrano 33 tys. zł. na dokumentację nowego oddziału pediatrycznego.