2,60 zł. Tyle kosztowało ciastko, od którego kradzieży rozpoczęły się dramatyczne wydarzenia, po których jeden z policjantów został dźgnięty nożem w głowę...
Przypomnijmy: do zdarzenia doszło na początku tego roku. 27 stycznia do cukierni przy ul. Parafialnej w Nowej Soli wszedł młody mężczyzna w kapturze na głowie. Chwycił w rękę jedną z napoleonek, i próbował wyjść ze sklepu. Kradzież zauważyła jednak ekspedientka, która natychmiast wszczęła alarm.
Jeden z przypadkowych klientów, taksówkarz, który znajdował się akurat w sklepie, próbował zatrzymać złodzieja. Ten jednak wyrwał się, wyciągając niespodziewanie nóż, który, miał przytwierdzony do dłoni. Zamachnął się, ale na szczęście nie trafił. Uciekł ze sklepu, jednak szybko został dostrzeżony przez patrol policji, który był w okolicy, i który został zaalarmowany.
Jeden z funkcjonariuszy prewencji próbował zatrzymać napastnika w okolicach kościoła św. Antoniego. Ten jednak wyciągnął ponownie nóż, którym zaczął grozić funkcjonariuszowi. Wymachiwał nim, próbując zadać cios. Policjant sięgnął po broń, nawołując jednocześnie napastnika do poddania się. Sytuacja była bardzo dynamiczna, wywiązała się szarpanina. Podczas niej policjant otrzymał silny cios w tył głowy. Jak się okazało, część ostrza złamała się, i utkwiła w czaszce 27-letniego mundurowego. Pomimo tego zdołał sam obezwładnić napastnika, po chwili dobiegł do niego także kolega z patrolu. W wyniku ataku, policjant musiał przejść zabieg, na szczęście nic większego mu się nie stało.
Sprawcą okazał się młody, 25-letni chłopak, który, jak się okazało, miał już wcześniej konflikt z prawem. Chodziło m.in. o kradzieże, rozboje oraz posiadanie narkotyków. Został oskarżony zarówno o kradzież rozbójniczą jak i czynną napaść na funkcjonariusza z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
Prokurator od początku wnosił o sześć lat bezwzględnego więzienia dla agresora. Jak argumentowano, jego zachowanie było bardzo groźne, na jaw wyszło m.in., że nóż był przymocowany do dłoni specjalną taśmą. Mężczyzna po ataku został oczywiście także przebadany pod kątem alkoholu oraz narkotyków. Jak się okazało, nie był ani pijany, ani naćpany, co tym bardziej wywołało szok jego agresywnym zachowaniem.
Ostatecznie, jak się dowiedzieliśmy, nowosolski sąd skazał młodego napastnika w miniony wtorek. - O wymiar sześciu lat kary więzienia wystąpił przed nowosolskim sądem prokurator, i taki też wyrok usłyszał oskarżony – mówi w rozmowie z „Gazetą Lubuską” prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej.
Warto zaznaczyć, że mężczyźnie, zgodnie z przepisami, groziła kara nawet do 10 lat więzienia. Sąd na poczet kary zaliczył oskarżonemu także dotychczasowy areszt, w którym przebywał od stycznia. Postanowienie nowosolskiego sądu nie jest jeszcze prawomocne.