Dyrygent Monika Wolińska z Filharmonii Gorzowskiej: - Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas
Monika Wolińska odchodzi z Filharmonii Gorzowskiej. - Uniemożliwiono mi sprawowanie funkcji - mówi w rozmowie z „GL”.
Kiedy złożyła Pani wypowiedzenie? Jaką nosi datę?
Wypowiedzenie złożyłam 30 grudnia zeszłego roku.
Dlaczego to pani zrobiła?
Ponieważ w wyniku podjętych przez dyrektora instytucji decyzji, uniemożliwiono mi sprawowanie funkcji kierowniczej.
Co było później? Po złożeniu wypowiedzenia?
12 stycznia było spotkanie w sprawie porozumienia, w którym uczestniczyła pełniąca obowiązki dyrektora Adriana Chodarcewicz oraz panie mecenas - reprezentujące strony, i moja osoba.
Panie: dyrektor Hornik i radna Wojciechowska też (szczegóły w ramce - dop. red.)?
Panie nie były obecne na spotkaniu.
Czemu to pani zrobiła? Po co usiadła do rozmów?
Z troski o płynne działanie instytucji i w związku z oczekiwaniami melomanów, że będę dyrygować wszystkie zaplanowane do końca sezonu koncerty - czyli do końca czerwca. Natomiast funkcję kierownika muzycznego będę pełniła do końca marca 2017 r.
A po zakończeniu współpracy w czerwcu wyjedzie Pani z Gorzowa? Wie już Pani, co będzie robiła potem?
Jestem skupiona na obecnych obowiązkach. Cały czas pracuję dla Filharmonii Gorzowskiej . Mamy przed sobą wspaniałe artystyczne wydarzenia, w tym m.in. V Festiwal Muzyki Współczesnej im. Wojciecha Kilara, z udziałem znakomitych gości. Na który zapraszam wszystkich Czytelników już teraz.
Faktycznie przywrócenie do pracy muzyków, z którymi nie przedłużono wcześniej umów, potraktowała Pani jak osobisty policzek?
Nie rozpatruję tego w takich kategoriach. Tak naprawdę czas pokaże i zweryfikuje różne sprawy. Dziś nie chcę tego komentować.
A jak będzie wspominać Pani pracę w Gorzowie?
To jeszcze nie jest czas na podsumowania.