Dyrektor lubelskiego sanepidu: Społeczeństwo dostało duży kredyt zaufania i ważne, jak sobie z nim poradzi
- Jak co roku o tej porze wkraczamy w sezon jesienny, a wraz z nim już pojawiły się pierwsze infekcje wirusowe. W tym roku na dodatek występują zakażenia wirusem SARS CoV-2. Z tego względu spodziewamy się dalszego wzrostu zakażeń - mówi dr. n. med. Maria Jolanta Korniszuk, Lubelski Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Lublinie.
Minęło pół roku z pandemią. Czy pracownicy sanepidu też są już przemęczeni?
Faktycznie, za nami ponad pół roku walki z drobnoustrojem, „niewidzialnym przeciwnikiem”. Pracujemy bardzo intensywnie we wszystkie dni tygodnia, niezależnie od godziny. Realizujemy zadania w systemie dwuzmianowym ze względów bezpieczeństwa, jak i z powodu konieczności wypełniania naszych obowiązków. Czas tutaj jest istotny. Im szybciej uda nam się ustalić kontakty z osoba zakażoną, tym mniejsze prawdopodobieństwo rozprzestrzenianie się ogniska. Nasza praca jest różnie odbierana, ponieważ wkraczamy w ludzkie problemy. Zadajemy szczegółowe pytania i nie zawsze spotykamy się ze zrozumieniem. Zdarza się, że ludzie nie mówią pełnej prawdy. Z odpowiedzialnością w tym zakresie bywa różnie. Jednak wcześniej czy później nieujawnione kontakty wychodzą na jaw, podczas pojawiania się kolejnych zakażeń. Wtedy dowiadujemy się, że wspólnym mianownikiem był kontakt z wcześniej nam już znaną osobą, z potwierdzonym zakażeniem wirusem SARS CoV-2.
Część osób krytycznie odnosi się do działań inspekcji sanitarnej w Polsce. Do was też trafiają skargi?
Tak, do nas także trafiają interwencje, spostrzeżenia nie zawsze pozytywne. Chociaż nie jest ich aż tak dużo, to każdą taką skargę rozpatrujemy indywidualnie, nad każdą pochylamy się, aby sprawdzić, zasadność spostrzeżenia. Pracujemy dynamicznie, nie jesteśmy nieomylni, ale staramy się korygować nasze postępowanie, jeśli rzeczywiście jest potrzebna zmiana. Z zasadnych skarg zawsze wyciągamy wnioski. Są też podziękowania i słowa wdzięczności za naszą pracę
Za nami rekord zakażeń: 122 przypadki w ciągu doby. Na jakim etapie epidemii jesteśmy, wkraczając w jesień?
W całym kraju obserwujemy wzrost zakażeń. Myślę, że powodem tego są powroty z wakacji, uczniowie wrócili do szkół, zaraz studenci rozpoczną rok akademicki. Mamy też dużo ognisk rodzinnych często, jako efekty spotkań towarzyskich, imprez rodzinnych, tj. wesela, osiemnastki. Jak co roku o tej porze wkraczamy w sezon jesienny a wraz z nim już pojawiły się pierwsze infekcje wirusowe. W tym roku na dodatek występują zakażenia wirusem SARS CoV-2. Z tego względu spodziewamy się dalszego wzrostu zakażeń.
Zapytam przekornie, to może warto wrócić do niektórych rygorystycznych przepisów z wiosny?
Myślę, że to nie kwestia przepisów, a kluczowa jest nasza świadomość i samokontrola. Wiele zależy od nas samych. Nawet najbardziej rygorystyczne obostrzenia, jeśli nie będą respektowane, nie przyniosą oczekiwanego efektu. Społeczeństwo dostało duży kredyt zaufania i ważne jak sobie z nim poradzi. Przestrzeganie niezmiennie obowiązujących zasad: przestrzeganie dystansu społecznego, zasłanianie ust i nosa, higiena rąk. Apelujemy o zdroworozsądkowy tryb życia i rozważną aktywność społeczną. Rozumiem, że wszyscy są już zmęczeni trwającą pandemią. Każdy z nas potrzebuje kontaktów międzyludzkich, jednak im mniejsze grono osób spotykających się, tym mniejsze ryzyko zakażenia.
W czasie pandemii jest bardzo duże zainteresowanie szczepieniami przeciwko grypie. Wystarczy dla wszystkich chętnych?
Według zapewnień, szczepionki mają być dostępne na przełomie września i października. Zachęcam wszystkich do skorzystania, szczególnie osoby z grup ryzyka: seniorów, dorosłych z chorobami przewlekłymi, dzieci, osoby pracujące w dużych skupiskach ludzkich. Oprócz aptek, szczepionki będą dostępne również w przychodniach w ramach miejskich programów profilaktycznych, np. w Lublinie, Chełmie. Wczesna jesień jest dobrym czasem, żeby zadbać o własną odporność i chronić organizm przed ciężkim przebiegiem zakażenia wirusem grypy. W zeszłym roku 864 mieszkańców woj. lubelskiego zostało skierowanych do szpitala, m.in.
z powodu objawów ze strony układu oddechowego i układu krążenia. Dlatego, szczególnie czasie pandemii koronawirusa, powinniśmy na wszelkie znane sposoby budować i wzmacniać naszą odporność.
Niedawno w naszym regionie pojawiły się ogniska koronawirusa w domu seniora, szkole specjalnej, domu dziecka. W takich miejscach przebywają zazwyczaj osoby zależne od innych, tym bardziej te wieści o zakażeniach budzą niepokój.
To są miejsca, które ze względów społecznych powodują dużą wrażliwość. I rzeczywiście tak jest, że w większość osób przebywających w tych miejscach nie jest wstanie zadbać w pełni o siebie. Dlatego w dużym stopniu na ich bezpieczeństwo i to w jakich warunkach przebywają, mają wpływ ich opiekunowie i personel. Niestety, miejsce zbiorowego pobytu i zamknięta przestrzeń sprzyjają transmisji koronawirusa. Podobnie jest ze szkołami, czy zakładami pracy gdzie łatwiej może dojść do rozwoju zakażeń. Tu wiele zależy od kierownictwa takich placówek jak DPS czy dom dziecka. Zasady są wdrożone, jednak nie możemy zapominać, że personel oprócz pracy zawodowej, to również ludzie spotykający się poza zakładem pracy z innymi osobami, tak jak my. Nie mniej jednak, oczekujemy od personelu takich placówek pełnej odpowiedzialności. Do pracy powinny przychodzić tylko osoby zdrowe, bez objawów infekcji dróg objawowych.
Mamy też pierwsze ognisko koronawirusa wśród kilku pracowników oddziału zakaźnego SPSK1, którzy zajmują się na co dzień pacjentami z COVID-19.
To tylko potwierdza, że zagrożenie zakażenia wirusem SARS CoV 2 może dotyczyć każdego z nas, niezależnie od profesji, płci, wieku, miejsca zamieszkania. W oddziale zakaźnym też pracują tylko ludzie, profesjonaliści w zakresie chorób zakaźnych,
ale jednocześnie osoby aktywne społecznie. Wszystko wskazuje na to, że to nie zakażenie wewnątrzszpitalne, gdzie personel zakaził się od chorego pacjenta, którym się opiekuje. Podobnie jak w przypadku szkół, było to zakażenie przyniesione z zewnątrz.
Dzięki badaniom przesiewowym udało się wykryć ognisko zakażenia w szkole specjalnej w Tomaszowie. Skąd decyzja o wytypowaniu akurat tego miejsca?
Mieliśmy wcześniej podejrzenia, ponieważ w gronie pracowników pojawiła się osoba zakażona. Ze względu na miejsce zbiorowego pobytu i stałego zamieszkania wśród osób szczególnie zależnych do innych, czyli dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, została podjęta decyzja o wykonaniu badań przesiewowych. Testom poddano 137 osób, zarówno dzieci jak i personel. W wyniku badań ujawniono razem 68 przypadków zakażenia. Konieczna była taka decyzja, bo zmieniły się rekomendacje w zakresie wykonywania badań na obecność koronawirusa SARS CoV-2.
No właśnie, zmieniły się przepisy i teraz badane są osoby z kwarantanny, ale tylko te mające objawy. Kogo jeszcze badacie?
W naszym województwie funkcjonuje 9 laboratoriów, które wykonują testy w kierunku koronawirusa SARS CoV-2. Na pewno badane są wszystkie osoby, nawet bezobjawowe, przy opracowywaniu ognisk epidemicznych. Jest to konieczne, aby nie dochodziło do dalszego rozprzestrzeniania się zakażeń. Wykonujemy także badania u pracowników sezonowych objętych kwarantanną graniczą. Przeprowadzamy testy u osób, które reprezentują zawody szczególne np. pracownicy medyczni, personel DPS, domów dziecka. Osoby z kontaktu z poza ogniska zakażenia są badane dopiero, gdy wystąpią niepokojące dolegliwości. Od niedawna w laboratoriach tych z wyłączeniem laboratorium w wojewódzkiej stacji są wykonywane badania z materiału pobranego od pacjentów, skierowanych na takie badania przez lekarzy rodzinnych. Zlecenia te stanowią średnio ok. 20 procent wykonanych badań w ciągu doby na terenie woj. lubelskiego.