"Dyrektor Caritasu zgodził się spotkać dopiero gdy udałem sponsora"
- Jak przedstawiałem się jako potrzebujący, to dyrektor Caritas nie chciał ze mną rozmawiać - mówi 39-latek. - Gdy udałem, że jestem potencjalnym sponsorem, od razu zaproponował spotkanie.
39-latek nie musiałby prosić Caritas o pomoc, ale ma kłopoty, więc musi. Rodzina mieszka pod Sępólnem Krajeńskim. - Żona nie ma pracy. Chodzi na kurs dla bezrobotnych dla opiekunek. Ja tylko dorabiam. Mamy troje dzieci. I problem, żeby związać koniec z końcem - opowiada.
Kiedyś żyło im się lepiej. - Prowadziłem w Nakle firmę, zajmowałem się skupem i sprzedażą bydła i trzody chlewnej - podkreśla 39-latek. - Bywało, że dziennie zarabiałem 5 tysięcy złotych na czysto. Mieszkaliśmy w willi.
- Zadzwoniłem do Caritasu i przedstawiłem się jako potencjalny sponsor. Od razu zaproszono mnie na spotkanie z księdzem dyrektorem. Zdziwili się, że zamiast zapowiadanego ofiarodawcy przyjechałem ja - opowiada 39-latek.
Czytaj więcej w pełnej wersji artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień