Dymisja Krzysztofa Jurgiela: Oracz od świętego Izydora

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Tomasz Maleta

Dymisja Krzysztofa Jurgiela: Oracz od świętego Izydora

Tomasz Maleta

Dwa razy Krzysztof Jurgiel brał się za orkę na ministerialnym ugorze. Pierwsza była płytka, kolejna pogłębiona. W obu przypadkach kończyło się tak samo: za miedzą. Dla dobra partii.

Z pierwszego urzędowania Krzysztofa Jurgiela w fotelu ministra rolnictwa opinia publiczna zapamiętała to, że dał się nabrać dziennikarzowi „Faktu”. Ten podszył się pod asystenta ojca Rydzyka, któremu ponoć zepsuł się samochód. Redaktor poprosił ministra o wysłanie zastępczego auta dla swojego pryncypała.

Pozostało jeszcze 97% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Tomasz Maleta

Zainteresowania: Region, samorząd, niepokorne spojrzenie na świat najbliższy i ten całkiem odległy. Obserwator białostockiej, podlaskiej, krajowej i międzynarodowej sceny politycznej chodzący z boku od głównego nurtu niezależnie od tego, kto w nim mąci co jakiś czas. Sympatyk białostockiej Kopyści i innych dźwięków, także z innej szerokości geograficznej. A także otuliny Puszczy Augustowskiej od Wigier do Serw. Z każdym rokiem bliżej emerytury, choć i tak jawi się odległa. Pod warunkiem, że się jej doczeka.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.