Dwugłos: Rozmowa z prezesem Grzegorzem Chmielewskim i prof. Andrzejem Bisztygą

Czytaj dalej

Dwugłos: Rozmowa z prezesem Grzegorzem Chmielewskim i prof. Andrzejem Bisztygą

Czy zalecenia MSZ, ostrzegające przed wyjazdami do niektórych krajów i relacje medialne np. z zamachu stanu w Turcji, są czasami przesadzone?

TAK

Grzegorz Chmielewski, prezes śląskiego oddziału PIT

Mieszkanie za czytanie

Czy pana zdaniem podniesienie alertu MSZ w przypadku choćby Turcji albo relacje medialne z tych wydarzeń były czasami przesadzone? (Rozmowa odbyła się przed decyzją prezydenta Turcji o wprowadzeniu 3-miesięcznego stanu wyjątkowego na terenie całego kraju)

Na początku muszę zaznaczyć, że nikt z nas nie jest wróżbitą i nie wypowie się, dając gwarancję, że w niektórych miejscach jest na 100 proc. bezpiecznie. Nikt z nas nie ma takiej wiedzy, którą mają ludzie w służbach i ministerstwach. Jednak ze stwierdzeniem o przesadnym nakręcaniu niektórych komentarzy i relacji dotyczących zamachu stanu w Turcji zgodziłbym się. Ciągłe pokazywanie czołgów w Ankarze nie miało przełożenia na sytuację panującą w kurortach nadmorskich. Zaraz w sobotę rano, bo do zamachu doszło w środku nocy, dzwoniłem do swoich klientów i ludzie o niczym nie wiedzieli, dowiadywali się o tym dopiero od swoich rodzin. Zresztą ja też nie dowiedziałem się o sytuacji w Turcji z mediów. Rano w sobotę odebrałem telefon z pytaniem, czy słyszałem o zamachu. Moje pierwsze skojarzenie: zamach terrorystyczny.

Co pan wtedy pomyślał?

Może głupio to zabrzmi, ale uspokoiłem się, kiedy już wiedziałem, że był to pucz, że nikt nie strzelał do turystów. Oczywiście wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że to wydarzenie pociągnie za sobą taką liczbę ofiar (tureckie media informują o 246 osobach zabitych i ok. 1,5 tys. rannych - przyp. red.), bo początkowo się na to nie zapowiadało. Informacje o tylu ofiarach zawsze są przygnębiające i wpływają na spadek zainteresowania niektórymi kierunkami. Nieważne, czy jest to zamach terrorystyczny, katastrofa lotnicza, czy tsunami. Wracając jednak do Turcji - działania związane z tamtym wydarzeniem koncentrowały się w miejscach, gdzie nie wypoczywali turyści. Oni tego zagrożenia nie odczuwali. Ale jak teraz sytuacja się rozwinie? Tego nikt nie wie.

NIE

Prof. Andrzej Bisztyga, kierownik katedry prawa i administracji GWSH, spec. od praw człowieka

Po zeszłotygodniowym zamachu stanu w Turcji Ministerstwo Spraw Zagranicznych objęło ostrzeżeniem „nie podróżuj” cały teren tego kraju (rozmowa odbyła się przed decyzją prezydenta Turcji o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na okres trzech miesięcy). Czy pana zdaniem alerty ministerstwa są czasami przesadzone?

W moim przekonaniu nie. Ministerstwo na bieżąco monitoruje sytuację w Turcji, i dostosowuje swoje stanowisko do dynamiki mających tam miejsce wydarzeń.

Podwyższone alerty MSZ dotyczą też innych państw np. Egiptu, gdzie obowiązuje ostrzeżenie „nie podróżuj” z wyjątkiem wyjazdów grupowych do określonych miejscowości turystycznych, Francja również ma podniesione ostrzeżenie (do poziomu: „ostrzeżenie przed podróżą”). Czy obejmowanie całego terytorium państwa jest zasadne, jeśli do takich zdarzeń dochodziło w poszczególnych rejonach państwa?

Nie wrzucałbym do przysłowiowego „jednego kotła” takich państw jak np. Turcja i Francja. Oczywiście zagrożenie zamachem terrorystycznym istnieje w każdej chwili, ma jednak pewien charakter incydentalny. Owszem jest to zagrożenie permanentne i każdy musi samodzielnie oceniać czy podróżować w te miejsca. Natomiast jeśli chodzi o takie wydarzenie jak zamach stanu czy likwidacja następstw próby tego zamachu, to jest to zdecydowanie poważniejsze zjawisko o zasięgu ogólnokrajowym. Mam świadomość, że określone działania koncentrują się we wiodących miejskich ośrodkach administracyjnych (w przypadku Turcji był to głównie Stambuł i Ankara - przyp. red.), niemniej jednak dotyczy to całego państwa. Zgoda co do tego, że miejscowości turystyczne (podobną sytuację przerabialiśmy w Egipcie) na pewno znajdują się pod szczególną ochroną władz - z oczywistych względów biznesowych, są traktowane w inny sposób - ale w moim przekonaniu tutaj sprawa jest zdecydowanie poważniejszego kalibru.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.