Dwugłos: Czy zmiany w oświacie podniosą poziom nauczania?
Czy zmiany w oświacie podniosą poziom nauczania? Pytamy Floriana Broma, dyrektora V LO w Gliwicach oraz Bożenę Wojciechowską-Karbownik, nauczycielkę z IV LO w Sosnowcu.
TAK
Florian Brom, dyrektor V Liceum Ogólnokształcącego w Gliwicach
Zmiany w oświacie muszą następować. Coraz szybciej musimy dostosowywać się do zmian cywilizacyjnych. Pracując w liceum od początku mojej kariery zawodowej, a od 15 lat w zespole liceum-gimnazjum, zawsze byłem zwolennikiem 4-letniego LO. Uczeń może w takiej szkole otrzymać pełniejsze przygotowanie do dalszego kształcenia, a nauczyciel odcisnąć głębszy ślad w jego portrecie absolwenta. Dobrze, że pojawiają się krytyczne opinie dotyczące propozycji podstaw programowych, bo jeśli coś zmieniać, to tylko na lepiej. A konstruktywne propozycje mogą wprowadzać korekty, jak np. zwiększenie liczby godzin informatyki czy dodatkowy przedmiot - filozofia w najnowszych „ramówkach” liceum. Przyznaję, że na reformie mogą stracić absolwenci szkół podstawowych, którzy wybiorą szkołę branżową (krótsze o rok kształcenie ogólne). A także młodzież wiejska, jeśli nie skorzysta ze znakomicie wyposażonych gimnazjów. Rolą władz oświatowych: rządowych i samorządowych jest zrobić wszystko, aby słabe strony reformy eliminować. Na końcu w tym łańcuchu planów, opinii, decyzji zostaną na placu boju uczeń, nauczyciel i rodzic, od których zależeć będzie sukces reformy.
NIE
Bożena Wojciechowska-Karbownik, nauczycielka z IV LO w Sosnowcu
Zasada widoczna w propozycjach Anny Zalewskiej, minister edukacji narodowej, to zasada powrotu. Powrotu do systemu ośmioklasowej szkoły podstawowej czy czteroletniego liceum. Tej rewolucji strukturalnej towarzyszą założenia programowe, które nie gwarantują nowoczesnych zmian, nie uwzględniają, że świat poszedł do przodu w porównaniu z rzeczywistością sprzed wprowadzenia gimnazjów. Nie powinno się patrzeć w przeszłość, lecz ewoluować patrząc do przodu. Pani minister nie bierze tego pod uwagę i uważa, że młodzieży w liceum wystarczy jedna godzina informatyki tygodniowo przez pierwsze trzy lata! Ranga nauk przyrodniczych jest w nowej podstawie osłabiona. Brak w nauczaniu wiedzy dotyczącej ewolucji lub traktowanie jej marginalnie. Do tego reforma przywraca stary spis lektur. Takie pozycje, jak „Siłaczka”, są ważne dla dawnych pokoleń Polaków. Nie dla młodzieży. Wiemy doskonale, jak wielu naukowców wycofało się ze współpracy przy podstawach programowych i siatce godzin. Nie dziwię się. Trudno odpowiedzialnie poprzeć lub wręcz firmować swoim nazwiskiem zmiany w nauczaniu, które lansuje szefowa MEN.