Dworzec w Świebodzinie zniknie, ale autobusy będą kursować
Zielonogórski PKS sprzedaje dworzec w Świebodzinie. Jerzy Wojciechowski, dyrektor do spraw technicznych PKS zapewnia jednak, że nie oznacza to, że PKS zrezygnuje ze świadczenia swoich usług.
Oprócz świebodzińskiego dworca na sprzedaż są również nieruchomości w Sulechowie i Krośnie Odrzańskim.
O planach dotyczących dworca w Świebodzinie mówi się już od ubiegłego roku. Mówiło się o przetargu, o zainteresowaniu obiektem dużej firmy realizującej inwestycje łączące funkcję komunikacji publicznej z handlem, czy też - nie tak dawno - o zrównaniu dworca z ziemią i postawienia w zamian dworca kontenerowego. Okazuje się, że wygrała opcja sprzedaży.
Cena świebodzińskiego dworca to 1,6 mln. Jerzy Wojciechowski nie ukrywa, że stan techniczny świebodzińskiego dworca jest bardzo zły. W związku z tym pojawiały się pomysły o jego wyburzeniu i postawieniu dworca kontenerowego. Ale z pewną propozycją zwrócili się kolejarze, proponując użyczenie części dworca PKP. Jak zaznacza J. Wojciechowski powstała idea, by swoją działalność przenieść do gmachu PKP, który przypomnijmy, ma być poddany rewitalizacji. - To rozwiązanie nam pasuje, dlatego podjęliśmy decyzję, że rozstajemy się z tym dworcem. Definitywnie - mówi J. Wojciechowski.
Wówczas w budynku PKP mieściłyby się biuro i kasa, natomiast na placu przed dworcem utworzono by stanowiska odjazdów i przyjazdów autobusów. Jednak, w związku z tym, że może minąć trochę czasu, nim do prac rewitalizacyjnych dojdzie, brana pod uwagę jest również możliwość, przeniesienia działalności do pobliskiego budynku po dawnym barze.
- Mamy już jednego oferenta - zdradza dyrektor, który uspokaja, że funkcja komunikacyjna zostanie zachowana. W małym mieście nie jest natomiast potrzebny duży dworzec, bo autobusami jeździ coraz mniej osób. Ulokowanie dworców w jednym budynku? - To jest logiczne rozwiązanie, wdrażane niemal na całym świecie - podsumowuje.
Mieszkańcy decyzję, że dotychczasowy dworzec zniknie także przyjmują ze spokojem. Na dworcu spotykamy Barbarę Chabiniak i jej 10-letnią córkę Olę. Pani Barbara zaznacza, że z usług PKS nie korzysta zbyt często, jednak wymienia mankamenty dworca. - Nieczynna toaleta, brak punktu informacyjnego, częste opóźnienia autobusów - wylicza. Zaznacza też, że nie widzi problemu w tym, że PKS funkcjonowałby w tym budynku, co PKP. - Dobrze byłoby mieć dworzec z prawdziwego zdarzenia, ale ta propozycja nie jest złym pomysłem - zaznacza.
- Dworzec nie jest zadbany. Toaleta jest zamknięta, a do tego nie ma informacji dla podróżnych. Okienko niby jest, ale żeby był jeszcze pracownik, który w razie potrzeby rozwieje wątpliwości - mówi jedna z pasażerek. - Ale samo przeniesienie dworca mi nie przeszkadza. To przecież blisko dodaje. Wtóruje jej pani Emilia, która bardziej niż na dworzec skarży się na zbyt małą liczbę połączeń. - Do Świebodzina są tylko dwa kursy dziennie, w weekend w ogóle. W ciągu roku wiele osób ratuje się autobusami szkolnymi, ale w trakcie wakacji jest dramat - mówi.