Dworzec Fabryczny: Na parkingu tłok i... pustki
Na poziomie -1 podziemnego parkingu o miejsce jest trudno. Dwa położone niżej świecą pustkami. To wina kierowców czy kiepskiego oznakowania?
Podziemny parking przy dworcu Łódź Fabryczna może pomieścić blisko tysiąc aut. I na pierwszy rzut oka może się wydawać, że... jest za mały! Na poziomie -1 parkingu o miejsce jest trudno.
Tymczasem dwa położone niżej świecą pustkami To wina kierowców czy kiepskiego oznakowania?
- Jeżdżę tu już chyba z pięć minut i nie mogę znaleźć wolnego miejsca - narzeka kierowca granatowej skody na podłódzkich numerach.
Faktycznie, na pierwszym poziomie (-1) panuje tłok i, nie licząc dosłownie dwóch stanowisk przy samym wjeździe, pozostałe były zajęte.
- I tak jest praktycznie od samego rana - mówi Anna Madejska, która dwa razy w tygodniu jeździ do Warszawy. - Dlatego zawsze parkuję piętro niżej, tam jest luźno, nie tracę więc czasu na szukanie miejsca.
Na poziomie -2, mimo roboczego dnia, stało może ze trzydzieści aut, zaś na położonym najniżej (-3) samochody dosłownie policzyć można było wczoraj na palcach jednej ręki.
Skąd się bierze niechęć do zjeżdżania na niższe poziomy? Piotr Małuszyński, który parkuje swojego volkswagena pod dworcem, a pracuje nieopodal, na ul. Traugutta, ma na ten temat teorię następującą:
To trochę nawyk „hiper- marketowy” - każdy chce stanąć jak najbliżej wejścia, choć nieco dalej, a w tym przypadku niżej, jest luźno. Ale i oznakowanie nie jest zbyt czytelne. Gubią się zwłaszcza osoby przyjeżdżające tu pierwszy raz. Też miałem z tym problem. Najlepiej zaraz w sektorze -1A skręcić w prawo za pierwszą tablicą wskazującą poziom -2, potem w lewo i jechać do końca, aż do sektora D, wzdłuż prawej ściany. Inaczej będziemy zawracać jednokierunkowymi przejazdami i robić niepotrzebnie kółka.
Tę metodę poleca również pani Anna. - Przećwiczyłam to któregoś dnia po otwarciu dworca, gdy nie spieszyłam się na pociąg - mówi.