
Właściciel majątku mówi, że to mieszkańcy rozkradają zabytek. Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków zapowiada kontrolę.
Niegdyś wspaniały dworek rodziny Mullerów z XIX wieku jest dziś w stanie totalnego rozkładu. Zabytkowy kompleks znajduje się w Miradowie w powiecie starogardzkim. W jego skład wchodzi też park oraz budynki gospodarcze. Niestety, również w ruinie. W czasach komunistycznych mieściła się tu siedziba PGR-u. Po likwidacji gospodarstw państwowych majątek trafił w prywatne ręce. Właściciele tłumaczą, że mają problem z mieszkańcami. Według nich, to prawdopodobnie oni rozkradają to, co pozostało po zabytkach.
- Nie jestem w stanie odpowiednio zabezpieczyć terenu, bo wszystko rozkradają - mówi Krzysztof Jerzy Lipski, reprezentujący spółkę, która jest właścicielem majątku. - Zginęła cegła poniemiecka, drewno, metale, blachodachówki. Myślałem o odrestaurowaniu dworku, ale nie jestem w stanie tego zrobić, wszystkie materiały giną. Słupki, które miały posłużyć do ogrodzenia terenu, nawet nie zostały rozpakowane, a już je rozkradziono. Zniknęły nawet tabliczki informujące o zakazie wstępu. Trudno jest wyjaśnić takie zachowanie. Tymczasem to nasza spółka otrzymuje kary za niezabezpieczenie terenu.
Mieszkańcy widzą to jednak inaczej. Twierdzą, że to właściciel nie dba o zabytek.
- Ta część wsi, która była historyczną perełką, wygląda dziś jak po przejściu kataklizmu. Obszar nie jest zabezpieczony. W budynkach czasem przebywają osoby spożywające alkohol. Czasem dzieciaki tam się bawią. Może dojść do tragedii, gdy osunie się mur lub strop - mówi mieszkaniec.
Miradowski zespół dworsko-parkowy z folwarkiem od 1998 r. jest wpisany do rejestru zabytków. I powinien być chroniony.
- W Miradowie miała być przeprowadzona kontrola w 2016 r, niestety - ze względów niezależnych od naszego urzędu - nie doszła ona do skutku. Najprawdopodobniej odbędzie się w pierwszym kwartale 2017 r. Zabytków wpisanych do rejestru lub objętych inną formą ochrony nie wolno rozbierać. Właściciel ma obowiązek utrzymywania obiektu w jak najlepszym stanie. Remont takiego obiektu musi być wcześniej uzgodniony z konserwatorem - tłumaczy Marcin Tymiński, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku.