W mieście rodzinnym postać prof. Florentyny Łabiszewskiej-Jaruzelskiej nie jest właściwie upamiętniona.
Na cmentarzu Zwiastowania NMP w Inowrocławiu znajduje się pozbawiona opieki mogiła zasłużonej, ale bezpotomnej rodziny Łabiszewskich.
Głowa rodziny, Władysław (1874-1929), stomatolog, jako radca magistratu i decernent Komisji Zdrojowej kierował budową reprezentacyjnych obiektów uzdrowiska i powiększył park o Nowe Solanki. Był pierwszym prezesem Towarzystwa Upiększania Miasta Inowrocławia oraz Towarzystwa Miłośników Parku Zdrojowego.
Syn Adam (1910-1978), jako inżynier pilot bronił polskiego nieba we wrześniu 1939 r., a potem uczestniczył w bitwach o Anglię. Syn Jan (1912-1993), również stomatolog, był inspektorem stomatologii na miasto i powiat.
W marcu 2007 roku pochowano tam również prof. Florentynę Łabiszewską-Jaruzelską (1913-2007) ze Śląskiej Akademii Medycznej. Była lekarzem medycyny i stomatologii. Specjalizowała się w ortodoncji oraz leczeniu i rozszczepów podniebienia. Od 1963 r. była wieloletnim krajowym konsultantem ortodoncji szczękowej, do której rozwoju w Polsce bardzo się przyczyniła. Napisała ponad 150 publikacji naukowych. Jej dziełem były fachowe podręczniki. Wychowała pokolenia lekarzy-specjalistów i kierowała rozwojem placówek ortodontycznych. Dzięki niej wiele tysięcy osób cieszy się uśmiechem bez kompleksów.
Była inowrocławianką, chlubi się nią II Liceum Ogólnokształcace im. Marii Konopnickiej. Była żołnierzem AK (ps. Ines) i w Powstaniu Warszawskim niosła pomoc lekarską rannym i chorym. Jej mąż - znany śląski adwokat, kuzyn gen. Wojciecha Jaruzelskiego - obrońca oskarżonych w procesach politycznych, pozbawiony został przed laty prawa wykonywania zawodu.
Ona pozostawiła pamięć w polskim środowisku ortodontycznym. 27 marca 2014 r., w ramach obchodów 760-lecia Bytomia, w tamtejszym Akademickim Centrum Stomatologii i Medycyny Specjalistycznej, podczas krajowego zjazdu Sekcji Ortodontycznej Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego, odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą Pani Profesor. A w jej mieście rodzinnym…?
Od dziewięciu lat wśród krzewów stoi krzyż pogrzebowy z obłamanymi ramionami, i epitafijną tabliczką. Straszy wyrwa po skradzionej furtce ogrodzenia… Tylko życzliwa dłoń po sąsiedzku usuwa chwasty, rzadko jakiś dawny znajomy rodziny postawi mały znicz, od lat stoją pozostałości sztucznego bukietu… Zupełnie tak, jakby w Inowrocławiu nie było, pokaźnego i przecież nie ubogiego, środowiska stomatologicznego, jakby nie było szkoły, która szczyci się taką wychowanką… Zupełnie jakby to było… normalne.