Dwa oblicza inauguracji [wideo]
W Chojnicach względne zadowolenie po remisie z Zagłębiem Sosnowiec. Z kolei w Grudziądzu lekkie zaniepokojenie po porażce z Podbeskidziem.
Po blisko dwumiesięcznej przerwie na boisko wrócili pierwszoligowi futboliści. Stan regionu został uszczuplony o jeden zespół, po tym jak Zawisza Bydgoszcz się rozpadł. honoru województwa kujawsko-pomorskiego broni Olimpia Grudziądz. W zasięgu „Pomorskiej” jest także Chojniczanka, oficjalnie należąca do Pomorskiego.
W Chojnicach połowiczne zadowolenie po remisie z Zagłębiem Sosnowiec 2:2. Podopieczni Macieja Bartoszka kapitalnie otworzyli mecz, bo już pierwsza akcja przyniosła im gola. Potem mieli okazje, by podwyższyć wynik, ale ich nie wykorzystali. Te sytuacje się zemściły, bo chojniczanie dali sobie strzelić dwa gole. Po przerwie miejscowi uparcie dążyli do remisu, co im się w końcu udało. To ich nie zadowoliło, bo chcieli zgarnąć komplet punktów. Nie udało się, ale w sumie trzeba być zadowolonym z punktu z silną personalnie ekipą z Sosnowca.
Musi cieszyć przede wszystkim ilość stworzonych sytuacji przez chojnickich piłkarzy. Ataki były napędzane głównie prawym skrzydłem, na którym operował Jakub Biskup. Nowy nabytek Chojniczanki zaprezentował się publiczności z dobrej strony.
Jeśli chodzi o pozostałych nowych graczy „Chojny” z niezłej strony zaprezentował się także Kamil Miazek. Przy obu straconych golach był raczej bez szans. W innych przypadkach bronił bez zarzutu. Słabiej zaprezentował się Michał Jakóbowski. Filip Kozłowski grał za krótko, by go ocenić.
Na plus trzeba zapisać chojniczanom, że oddawali dużo strzałów, ale głównie z okolic pola karnego. Rzadko kiedy decydowali się na uderzenia z dystansu i to jest do poprawy.
Jacek Paszulewicz po meczu Olimpia Grudziądz - Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Prócz tego trzeba popracować nad atakiem pozycyjnym, a także organizacją gry po stracie piłki na połowie rywala. Trzeba także być bardziej skoncentrowanym, agresywnym i przewidującym przy stałych fragmentach rywali.
- Mecz był prowadzony w dobrym tempie - ocenił trener Bartoszek. - Szybko zdobyliśmy bramkę, po ładnej zespołowej akcji. Dążyliśmy do podwyższenia wyniku, ale zabrakło nam skuteczności. Zostaliśmy za to skarceni, straciliśmy dwa go- le. Dobrze zareagowaliśmy po przerwie, kiedy przejęliśmy inicjatywę. Po wyrównaniu chcieliśmy pokusić się o wygrana, ale się nie udało - dodał szkoleniowiec.
Z kolei w Grudziądzu nastroje nie są najlepsze. Każdy spodziewał się, że inauguracja z Podbeskidziem będzie trudna, ale liczono choćby na punkt. Jednak spadkowicz z ekstraklasy okazał się za silny dla Olimpii.- To nie był nasz mecz i trzeba to sobie jasno powiedzieć - twardo stawia sprawę trener Jacek Paszulewicz. - Dobrymi meczami w poprzedniej rundzie wysoko zawiesiliśmy sobie poprzeczkę. Jednak nikt nam za darmo nie da punktów. Z Podbeskidziem nie zrealizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy, szczególnie w pierwszych trzydziestu minutach meczu. Potem było dużo chaosu w naszych poczynaniach. Byliśmy niedokładni i niecierpliwi w rozgrywaniu akcji. Dużym problemem był brak egzekutora. Uważam, że Nildo by wykorzystał jakąś ze stworzonych okazji. On skupia na sobie uwagę dwóch, trzech rywali i wtedy pozostali mają więcej miejsca. Innym naszym problemem było przegranie środka pola. Za łatwo oddaliśmy rywalom drugą linię. Generalnie mieliśmy zbyt dużo słabych punktów, by z tak silnym zespołem i dobrze zorganizowanym jak Podbeskidzie powalczyć choćby o punkt - podsumował szkoleniowiec.
Marcin Smoliński, nowy kapitan Olimpii, podkreślał, że zespół źle wszedł w mecz. Po stracie gola nastąpił lepszy fragment gry w wykonaniu piłkarzy z Grudziądza, ale nie miało to większego przełożenia na sytuacje bramkowe.
- Po stracie drugiego gola nie załamaliśmy się i dążyliśmy do zdobycia kontaktowego gola - tłumaczył pomocnik. - Osiągnęliśmy przewagę, ale jej efektem były tylko stałe fragmenty gry. Jednak zabrakło nam precyzji w ich wykonywaniu. Generalnie rywale pokazali swoje doświadczenie. Skupili się na przeszkadzaniu i praktycznie każdą naszą akcję przerywali faulami. Nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu. To było podobne spotkanie do tego z wiosny z Miedzią Legnica. Teraz musimy szybko się pozbierać i wygrać następny mecz, by nie powtórzyła się sytuacja sprzed roku, kiedy zły początek miał przełożenie na cały sezon - dodał Smoliński.