Dużo pracy, najlepsze płace - Bielsk to gospodarczy raj?
Jest najbardziej rozwiniętym gospodarczo miastem w województwie. Ale już inwestorów nie kusi tak mocno...
Wielu bielszczan narzeka na brak pracy, jeszcze więcej na niskie zarobki. Jednak z analiz wynika, iż Bielsk jest najbardziej przedsiębiorczym miastem w województwie. I to właśnie tu są najwyższe płace. Wyższe nawet niż w Białymstoku.
Doroczny Ogólnopolski Raport Płacowy 2016 firmy doradczej Sedlak & Sedlak wskazuje, że mediana miesięcznych wynagrodzeń w Bielsku jest najwyższa w województwie i wynosi 3 225 zł brutto. O 25 zł więcej niż w Białystoku.
Najwyższe zarobki, ale nie u każdego
Z pewnością ogromne znaczenie ma tu fakt, iż w Bielsku działa wiele firm budowlanych, które wysyłają pracowników za granicę. A takie wyjazdy są lepiej płatne. Nie bez znaczenia jest też niski poziom bezrobocia. W samym mieście spadło ono poniżej 4 proc. W powiecie wynosi około 7 proc. ( w lutym - 7,4 proc.). W porównaniu do ponad 10-procentowego bezrobocia w województwie to niewiele. W Bielsku, w niektórych zawodach, to pracodawca zabiega o pracownika, a kusi go wysoką pensją.
- No dobra, niby jest tak pięknie, ale ja do niedawna zarabiałem niewiele więcej niż najniższa krajowa, a teraz nie mogę znaleźć porządnej pracy - mówi pan Józef. - A mam wyższe wykształcenie...
Niestety statystyka nie pokazuje wszystkiego. W Bielsku jest ogromne zapotrzebowanie na fachowców z branży budowlanej. Pracę znajdą też kierowcy lub pracownicy fizyczni, a także różnego rodzaju inżynierowie i specjaliści z zakresu budownictwa lub prowadzenia firm budowlanych.
Gorzej mają osoby z wykształceniem humanistycznym. O ile nie załapią się do urzędu lub biura prywatnej firmy, mogą mieć problem ze znalezieniem pracy. Chyba, że zapomną o swoich kwalifikacjach i pójdą pracować przy przysłowiowej łopacie lub taśmie. Ewentualnie poszukają szczęścia w innym mieście lub za granicą. Po niskim bezrobociu widać, że sporo osób tak robi. Choć, jak wspomniał niedawno burmistrz, częściej ludzie do pracy jeżdżą z Białegostoku do Bielska niż odwrotnie.
Są biedni i bogaci
Przy wyliczaniu mediany zarobków nie bierze się jednak pod uwagę ani najwyższych, ani najniższych zarobków. A w Bielsku jest też mnóstwo osób ubogich Ale i bogaczy tu nie brakuje. Urszula Siecińska, właścicielka firmy Suempol, w ubiegłym roku znalazła się w setce najbogatszych Polaków i to na 50. miejscu. Niemałe dochody mają też szefowie i właściciele innych bielskich gigantów.
Specjaliści z zakresu ekonomii i gospodarki lokalnej przyznają, że Bielsk jest istnym rajem przedsiębiorczości. Kilka lat temu Wojciech Jarmułowicz, lokalny dziennikarz zajmujący się tematyką ekonomiczną, opisywał liderów podlaskiej przedsiębiorczości. Zgłębiając temat zauważył, że stosunkowo najwięcej potęg gospodarczych jest właśnie w Bielsku i tutejszym przedsiębiorcom poświęcił odrębną książkę. Bo Bielsk tylko na pozór niczym nie różni się od innych małych miasteczek. Pod względem liczby prężnie działających firm nie ma sobie równych.
- Jest to zasługa prezesów, którzy sprawnie zarządzają swoimi firmami, ale także szeregowych pracowników, którzy także przecież współtworzą ich sukces. A niektórzy z nich wyjeżdżając za granicę zarabiają więcej niż ja jako burmistrz - mówi Jarosław Borowski, burmistrz Bielska. - Stąd takie wysokie wskaźniki zarobków.
A rozwijające się firmy to także dochód samorządu. To właśnie do ich budżetu wpływają podatki od nieruchomości oraz odsetek podatku dochodowego płaconego przez firmy, ale także i pracowników. Odsetek ten może nie jest wielki, ale jednak...
- Dzięki temu, że Danwood zbudował nową halę, do naszego budżetu trafi około 100 tys. zł więcej - mówi burmistrz. - A rozbudowują się też Mleczarnia i Unibep.
Sukces bielskich przedsiębiorców to oczywisty powód do zadowolenia. Jest jednak pewne „ale”...
Z racji wysokiego rozwoju przedsiębiorczości Bielsk może stać się miastem, które już nie będzie przyciągać inwestorów. Z tak niskim bezrobociem trudno tu o tanią siłę roboczą. Każda firma, która chciałaby tu zainwestować, musiałaby zapłacić więcej pracownikom, a to koszt... Jest to jeden z czynników, przez który miasto ma problemy z pozyskaniem inwestorów do utworzonej w „Kaczogrodzie” Podstrefy Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
- Poszukiwanie inwestorów idzie słabo - przyznaje burmistrz. - Rozesłaliśmy już listy intencyjne do wszystkich podmiotów, które wcześniej wyrażały zainteresowanie inwestowaniem u nas, ale na razie odpowiedzi brak.
Snując czarne scenariusze można wyobrazić dość nieciekawą przyszłości Bielska. W razie jakiegoś poważnego kryzysu w branży budowlanej w Bielsku może dojść do zapaści. Zaczną się upadłości, zwolnienia i Bielsk może podzielić sytuację Łap sprzed kilku lat, gdy upadła tamtejsza cukrownia oraz zakłady naprawy taboru kolejowego i niemal wszyscy mieszkańcy stracili pracę.
Bielsk to dobra inwestycja
Taki czarny scenariusz podważa jednak Zbigniew Sulewski z Centrum Adama Smitha.
- Faktycznie monokultura lokalnych przedsiębiorstw nie jest niczym dobrym - mówi. - Ale branża budowlana w Bielsku nie jest monolitem. Poszczególne przedsiębiorstwa mają różne profile działalności.
Unibep robi właściwie wszystko: buduje luksusowe hotele, domy modułowe, drogi, a nawet farmy wiatrowe. Danwood zajmuje się budową domów energooszczędnych z drewna, Nordhus - domy modułowe, Maksbud buduje drogi i mosty, ale także handluje kruszywem oraz zajmuje się utrzymaniem czystości i odśnieżaniem dróg. Firmy te działają na międzynarodową skalę. Trudno wyobrazić sobie krach, który objąłby je wszystkie. Jak wyjaśnia Sulewski, nawet gdyby doszło do krachu na rynku komercyjnym, firmy te mogłyby zająć się realizacją inwestycji publicznych. I odwrotnie.
Poza tym Bielsk to nie tylko firmy budowlane. Są tu przecież Suempol, Uchwyty, kilka rozwijających się zakładów mięsnych i innych przedsiębiorstw z różnych branż.
A w okolicy są jeszcze potęgi jak Ikea czy Pronar.
Niedawno z biznesowego krajobrazu miasta zniknęły Polbud i HOOP, ale jak twierdzi Sulewski, nie jest to niepokojące.
- To, że firmy upadają, jest czymś normalnym, o ile upadłości te równoważone są przez inne działające na tym terenie podmioty gospodarcze - tłumaczy.
I rzeczywiście, pracownicy Polbudu i HOOP-ów zostali wchłonięci przez innych pracodawców.
- Także z nowymi inwestorami w Bielsku nie powinno być źle - mówi Sulewski. - Jest to kwestia doboru odpowiedniej branży. To, że pracownicy się cenią, odstraszy inwestorów, którzy potrzebują taniej siły roboczej do wykonywania prostych prac. Ale z drugiej strony są tu wykwalifikowani pracownicy, niezbędni do bardziej specjalistycznych działalności.
A w porównaniu ze stawkami na zachodzie Polski, a tym bardziej Europy, nasi fachowcy są tani.
Burmistrz cieszy się tym sukcesem bielskiego biznesu, choć przyznaje, że władze samorządowe miały na niego niewielki wpływ.
- O miejsca pracy nie musimy się martwić - mówi. - Rolą władz miasta jest tworzenie dobrych warunków do mieszkania i spędzania wolnego czasu w mieście. Dlatego zależy nam na rozbudowie instytucji kultury. Po modernizacji biblioteki i muzeum czas na dom kultury, rewitalizację parków i remont dróg.