Drzyzga: przegrywamy razem i wygrywamy razem!
- Drużyną wygrywamy i drużyną przegrywamy - powiedział po meczu z GKS-em Katowice (porażka 2:3) Fabian Drzyzga, rozgrywający Asseco Resovii.
Co się z wami dzieje?
Nie mam pojęcia. Moim zdaniem w meczu z Katowicami wyglądaliśmy bardzo słabo fizycznie. Byliśmy wolni, nie mogliśmy mocno zaatakować piłek, chłopcy zatracili moc ataku. No i zagrywka. Odcięło nam gdzieś zagrywkę. Ciężko grać bez takiej fizyki. Męska siatkówka jest obecnie „napakowana mięśniami”, chodzi mi o siłę i wyskakanie. Tego nam w tym spotkaniu brakowało, przynajmniej takie jest moje zdanie. Ostatni tydzień przepracowaliśmy mocniej i po porażce zastanawiam się na gorąco, czy to w jakiś sposób nie nie odbiło, ale są to tylko moje przemyślenia na gorąco. Mamy sztab szkoleniowy, który usiądzie i będzie myślał - co?, jak? i dlaczego?
Odpowiedzialność za atak spoczywała głównie na Rossardzie?...
Nie, nie do końca. Nie patrzę w statystyki, ale był to długi mecz, chłopaki rotowali się na przyjęciu, a Thibault grał cały czas, stąd inne liczby. Uważam, że mamy uniwersalny zespół, bo na skrzydłach są Marko Ivović, Gordon Perrin oraz rezerwowi. Thibault tak naprawdę jest przyjmującym, tylko gra na ataku. Fajnie to wyglądało, było zrównoważone w pierwszych meczach. Thibaut nie jest za przeproszeniem jakimś „mamutem” w ataku, jak Bartek Kurek czy Gavin Schmitt, którzy atakowanie po 100 razy mają we krwi.
Nad czym koncentrujecie się na treningach?
Nie ma jednego elementu, jak zagrywka czy blok, nad którym strasznie mocno pracujemy. Ostatnio, jak wspomniałem trenowaliśmy dość mocno. Była siłownia, dwa treningi dziennie, pracowaliśmy nad wszystkim.
Przeprowadzicie taką wewnętrzną rozmowę w drużynie?
Zdecydowanie tak, ponieważ nie możemy pozwolić, żeby nasza gra tak wyglądała. Przynajmniej ja uważam, że wiem, gdzie jest przyczyna. Zostawię to jednak dla drużyny i dla naszego sztabu. Mam nadzieję, że to przyniesie efekty.
Jak oceniasz swoją grę w tym sezonie?
Nie będę się oceniał, czuję się dobrze. Nie wydaje mi się, że gram źle.
Co dalej? Co trzeba zrobić twoim zdaniem, aby zmienić sytuację?
Porozmawiać.
Trener Andrzej Kowal zastawiał się zaraz po zakończeniu meczu, że może przyczyna tkwi w nim. Że może zespół potrzebuje impulsu w postaci nowego trenera? Pewnie niezręcznie będzie ci to skomentować?
Nie, nie będzie mi ciężko to skomentować. To jest nieprawda. Drużyną wygrywamy, drużyną przegrywamy. Cały klub, myślę o zawodnikach, sztabie, prezesach, przegrywa razem i wygrywa razem. Nie jest odpowiedzialna za to jedna osoba, tylko cały zespół.
Jaka jest twoja opinia na temat GKS-u Katowice? U was smutek, u nich wielka radość...
Brawo dla nich. Gratuluję Piotrowi Gruszce jego taktyki, jakiej, dokładnie nie wiem, ale agresywnej, odważnej gry. Postawili wszystko na jedną kartę i wyszło im. Wykorzystali nasz słabszy dzień, gorszą dyspozycję. Zagrywka i odwaga w ataku; to im się opłaciło.
Na ławce rezerwowych Asseco Resovii i na boisku grały zapewne także nerwy. Zresztą, to nawet było widać?...
Na pewno. Wiemy, że jeśli nam nie idzie, to człowiek zaczyna się troszeczkę denerwować. Zadaje sobie pytania - dlaczego? Na treningach wychodzi dobrze, we wcześniejszych meczach też wszystko wyglądało dobrze, a tu nagle tracimy serią trzy, cztery punkty, więc człowiek zastanawia się. Z tyłu głowy zaczyna działać podświadomość - czemu?... Mamy na tyle doświadczonych zawodników, choć może nie jesteśmy jeszcze zespołem, który jest ze sobą bardzo zgrany, bo jest to nowa drużyna, ale zawodnicy są na tyle ograni, że nie powinni do siebie dopuszczać takich myśli. Nie powinni zwracać uwagi, czy ktoś gwizdnie na trybunach, czy nie. Mnie takie rzeczy nie tykają, nie zwracam na to uwagi. Kibic niech sobie żyje własnym życiem.
Dziękuję naszym wiernym fanom, którzy są z nami i bardzo fajnie się zachowują. Od innych spraw trzeba się odciąć. Jesteśmy tylko ludźmi, każdy ma prawo popełnić błąd. Trzeba myśleć cały czas do przodu, a nie rozpamiętywać, że coś się wydarzyło. Kibic ma prawo robić sobie, co chce. Przeszedłem „szkołę życia” w starej hali Polonia w Częstochowie. Jeszcze raz dziękuję wiernemu fan clubowi, który jest zawsze z nami w dobre i złe dni.