Drugiej takiej pielęgniarki nie ma w całym województwie
– Cieszę się, że będę miała szansę pomagać osobom chorym na cukrzycę w całym województwie - mówi Anna Tracz, pielęgniarka diabetologiczna z Żar, jedyną w Lubuskiem.
Kiedy zaczęła się pani interesować diabetologią?
Moja przygoda z diabetologią zaczęła się przez przypadek. Po długiej przerwie wróciłam do pracy i po odbyciu stażu, trafiłam do poradni diabetologicznej w 105 Kresowym Szpitalu Wojskowym. Moim mentorem był dr Marek Femlak, który jest bardzo zaangażowany w opiekę nad pacjentami i zaraził mnie tą pasją do diabetologii. I tak się zaczęło. Najpierw odbyłam jedno szkolenie, później drugie. Chciałam się kształcić, żeby jeszcze bardziej pomagać osobom chorym. Po jakimś czasie okazało się, że mogę rozpocząć naukę w Poznaniu i zdobyć dyplom. Zdecydowałam się i przez dwa lata dojeżdżałam na uczelnię, by zdobyć upragnioną specjalizację.
Czy wcześniej myślała pani o innej specjalizacji?
Kiedyś marzyłam o pracy na oddziale noworodkowym. Gdy skończyłam szkołę od razu trafiłam na taki oddział i bardzo mi się ta praca podobała. Jednak z perspektywy czasu nie zamieniłabym swojej pracy na żadną inną.
Jakie to uczucie być jedyną pielęgniarką diabetologiczną w województwie?
Napewno oszałamiające (śmiech) . Kilka razy namawiałam swoje koleżanki, żeby razem ze mną kształciły się w tym kierunku, ale jednak tylko ja zdecydowałam się na zrobienie specjalizacji diabetologicznej. Dopiero pod koniec nauki dowiedziałam się, że jestem jedyna z lubuskiego, która zdobędzie dyplom.
Ile lat trwała nauka?
Specjalizację zaczęłam dwa lata temu. Miesiąc temu zdałam egzamin państwowy w Warszawie.
Jak pani łączy pracę zawodową z życiem prywatnym?
Bywają takie momenty, że wydaje mi się, że już nie dam rady, że jest ciężko. Jednak takie chwile szybko mijają. Staram się godzić pracę z życiem osobistym. Razem z mężem dzielimy się obowiązkami, mój syn jest już bardziej samodzielny. Nie jestem jedyną kobietą, która musi godzić pracę z życiem osobistym. Wszystko można dobrze zorganizować, trzeba tylko chcieć.
Czy w swoim domu wprowadziła pani zasady zdrowego żywienia?
Oczywiście, na co dzień staram się wprowadzać zasady dobrego żywienia. Wprowadzam sporo zamienników niezdrowego jedzenia, dzięki czemu moi bliscy mają zróżnicowaną dietę. Gdy przygotowuję się do wykładów, mój syn mi towarzyszy i czasami upomina, gdy popełnię jakiś błąd. Ale cieszę się, że moja wiedza przydaje się również w życiu codziennym, gdy wyjdę z pracy.