Drogi Podatniku! To Ty płacisz za prawny cyrk
- To kuriozum! - mówią radni. Prawnik urzędu raz reprezentuje w sądzie urząd, a innym razem burmistrza w sporze z tym urzędem.
Ta historia to Polska samorządowa w pełnej „krasie”. Dariusz Jaworski, burmistrz niewielkiej Witnicy, pozwał swój własny urząd za to, że radni obniżyli mu pensję. W sądzie pracy reprezentuje go prawnik Jan Kłysz, który zatrudniony jest w Witnicy jako doradca Jaworskiego. Co ciekawe, burmistrz nie płaci radcy prawnemu z własnej kieszeni! W z czyjej? Twojej, Drogi Podatniku, bo z kasy urzędu miasta. Tego samego, który w sądzie stoi po drugiej stronie barykady. Kłysz robi to w ramach obsługi prawnej, za którą co miesiąc dostaje 4,2 tys. zł na rękę.
Sytuacja jest więc taka: urząd (reprezentowany w sądzie przez przewodniczącą rady miasta Agnieszkę Pundyk) nie może skorzystać ze „swojego” prawnika. Wynajmuje więc adwokata z Gorzowa, któremu też płaci. Oczywiście też z budżetu gminy, czyli Twojej, Podatniku, kieszeni!
Żeby było jeszcze ciekawiej, urząd miasta w sądzie pracy procesuje się też z kilkoma zwolnionymi pracownikami. I tu mecenas Kłysz reprezentuje... urząd miasta, a więc stronę, przeciw której w procesie burmistrza występuje. Czy ktoś to rozumie?
- To kuriozum! Mecenas, który jest prawnikiem urzędu, raz stoi po jednej stronie, a raz po drugiej. A za wynajęcie prawnika z zewnątrz płacimy prawie 900 zł - mówi szefowa rady.
Co na to mecenas? - Sam mam wątpliwości, co do tej sprawy. Ale tylko w kwestii formalnej, bo przecież po drugiej stronie jest urząd, reprezentowany faktycznie przez radę - mówi. Kłysz tłumaczy, że w sprawie o pensję burmistrza, zgodził się reprezentować Jaworskiego, bo to on go w urzędzie zatrudnia. - A urząd to przecież burmistrz - uzasadnia swoją decyzję.
O ocenę etyczną sytuacji Agnieszka Pundyk poprosiła Okręgową Izbę Radców Prawnych w Zielonej Górze. Kłysz ma złożyć wyjaśnienia w tym tygodniu.
A co mówią inni prawnicy? - W przypadku konfliktu interesów adwokat powinien powstrzymać się od reprezentowania którejś ze stron. Jako prawnicy nie powinniśmy występować przeciwko osobie, która w innym procesie była naszym klientem - mówi Jerzy Synowiec, znany gorzowski prawnik.
- Według mnie nie ma realnego konfliktu interesu, bo nawet nie opiniowałem uchwały, która obniżała pensję burmistrzowi - mówi mecenas Kłysz.
Radni zdecydowali też o referendum w sprawie odwołania burmistrza. On poszedł do sądu, ponieważ w listopadzie obcięli mu pensję z 6.250 zł do 5.500 zł. Walczy o dotychczasowe zarobki oraz o 9 tys. zł odszkodowania. Wywalczone ewentualnie pieniądze zamierza przeznaczyć na kluby sportowe.