Droga przez mękę
Rodzina z dziećmi mieszka w samotnie stojącym domu za Starą Kopernią. Dzieci w drodze na autobus szkolny brną przez błoto. Bo jednostki muszą radzić sobie same.
Znalezienie domu w którym mieszka Marzena Karkut nie jest łatwe, szczególnie dla kogoś, kto nie zna Starej Koperni. Przy końcu wsi stoi tabliczka z numerem 57 kierująca w las. Bo właśnie przez las wiedzie droga do posesji znajdującej się pod tym numerem.
Pierwsze dwieście metrów drogi jest własnością prywatną. Tu jest dość równo i przede wszystkim sucho. Problem zaczyna się w miejscu, gdzie droga jest już gminna. Ciężko się domyśleć, że może być dojazdem do czyjejś posesji.
Idąc tam, nawet latem można ubłocić sobie buty. Teren jest podmokły, kałuże prawie nigdy nie wysychają. Nie jest to wprawdzie długi odcinek, za to na pewno dostarczający mnóstwa negatywnych wrażeń. Przejażdżka autem osobowym mogłaby zakończyć się tragicznie. Dla samochodu oczywiście. W razie nagłego wypadku dojazd karetki pogotowia czy straży pożarnej byłby w tym przypadku bardzo utrudniony.
- Tędy odprowadzam dzieci na autobus szkolny. W porze deszczowej brniemy przez błoto. Chodzimy w gumowcach, dopiero na przystanku zmieniam im buty, inaczej się tu nie da przejść - opowiada M. Karkut.
Sołtys Starej Koperni, Czesław Sadecki zna sytuację rodziny Karkutów. Tłumaczy, że droga już kilkakrotnie była łatana tłuczniem. - Tamtędy jeżdżą rolnicy ciężkimi maszynami i tiry z drzewem, więc nawierzchnia jest cały czas niszczona. W tym miejscu jest bardzo mokro, wszystko się zapada - mówi C. Sadecki. Obiecuje, że będzie starał się poprawienie jej stanu.
Dojście do posesji, oprócz tego, że jest usłane dziurami pełnymi błota jest również nieoświetlone. Ostatnia lampa stoi przy głównej drodze ciągnącej się przez wieś. Później jest już tylko mrok. Po zmroku Karkutowie ratują się latarkami. - Jeśli musimy wyjść wieczorem bierzemy ze sobą latarki. Tylko tak można uniknąć błotnej kąpieli. Dzieci same nie wychodzą, bo się boją. Jest ciemno, a w okolicy żerują dziki - relacjonuje M. Karkut.
Drogowe bolączki Starej Koperni zna również Tomasz Niesłuchowski, wójt gminy Żagań. Wprawdzie nie zna przypadku rodziny Karkut, ale zapewnia, że w gminie jest wiele podobnych sytuacji. Niestety ograniczony budżet nie pozwala na rozwiązywanie problemów jednostek. Gmina skupia się na inwestycjach, które posłużą szerszemu gronu mieszkańców. - Muszę się zorientować, co będziemy mogli zrobić w tym konkretnym przypadku. W tym roku zaplanowana jest doraźna naprawa gminnych dróg, więc postaramy się naprawić również tą drogę - mówi T. Niesłuchowski.
Gorzej ma się sprawa z oświetleniem. Tu wójt bez ogródek oświadcza, że nie ma szans na dostawienie lampy. Jak zwykle temat rozbija się o brak pieniędzy. Boczne drogi, służące jedynie jednostkom pomijane są w niejednym budżecie samorządowym.