- Droga jest tak dziurawa, że kierowca szkolnego autobusu wozi ze sobą piasek i sam zasypuje dziury - mówią we wsi.
Jeśli chcesz dojechać do miejscowości Drzewce Kolonia, musisz najpierw dojechać do Koryt. Później kilkukilometrowa droga przez las. Dziurawa. Maksymalna prędkość 20 km/h i slalom między wykrotami. Na dodatek nie zmieszczą się dwa samochody i trzeba zjechać na pobocze. Tylko go nie ma.
- O! Słyszy pani, jak ten samochód trzeszczy? - pyta Karol Gil, zastępca sołtysa. - Tak trzeszczą wszystkie nasze auta. Mamy pozrywane zawieszenia. Ja swoje remontuję średnio raz do roku.
I jeszcze jedno. W samych Drzewcach również na dobrą sprawę nie ma drogi.
- Tutaj dziura, tam dziura, tam wyrwa, że aż strach - mieszkańcy pokazują nam kolejne atrakcje. We wsi nie ma asfaltu. To po prostu piach przysypany jakimś materiałem, który wygląda jak tłuczeń.
Pan Stanisław lata temu był sołtysem. I już wtedy o tę drogę walczył.
- Nawet wygrałem konkurs na najlepszego sołtysa - wspomina z uśmiechem. - Już wtedy pisałem petycje, prośby. Mijają lata, zmienia się władza, mieszkańcy, a problem ten sam.
Pan Mietek, kierowca szkolnego autobusu, wozi ze sobą... piasek.
- Jak trzeba, to wysiada, dziurę zasypuje i jedzie dalej - opowiada pani Justyna Dojasz. Ale to żadna nowość, bo tak samo robią wszyscy we wsi.
- Zdarza się, że się skrzykujemy, bierzemy swoje łopaty i zasypujemy dziury, żebyśmy mogli normalnie do domów dojechać - tłumaczy Robert Kozdraś.
- Czasem ktoś z komunalki przyjedzie i rzuci nam na pobocze górę piachu. Z kamieniami i jakimiś odpadami. My z tej hałdy wyciągamy szmaty, kamienie... - opowiadają mieszkańcy.
Miejscowi rozkładają ręce i mówią, że nie mają już siły do walki. - Tyle lat to się ciągnie... Samochody zniszczone, strach jechać. Gdy kurier do nas przyjeżdża, to prosi, żeby wyjechać do połowy drogi chociaż, bo będzie jechał wolno i długo - dodaje pani Justyna.
Zapytaliśmy starostę sulęcińskiego, Adama Basińskiego, jaka jest szansa na to, że droga Koryta - Drzewce będzie wyremontowana.
- Szansa jest zawsze. Ale nie teraz. Były plany, ale ze względu na złą sytuację finansową powiatu musieliśmy je odłożyć - mówi Basiński i tłumaczy, że wiele dróg w powiecie jest w podobnym stanie.
- Są takie w równie złej kondycji, a częściej użytkowane, prowadzą do kilku miejscowości. Dlatego musimy ustalać listę priorytetów - tłumaczy starosta. - Ale planujemy doraźny remont tej drogi, wyrównamy wszystkie ubytki. Kompleksowy remont, z wymianą nakładki asfaltowej, będzie możliwy dopiero za dwa, może za trzy lata... Nie jestem obecnie w stanie podać konkretnego terminu.
A co z drogą gminną we wsi?
- Droga, która prowadzi przez miejscowość Drzewce, w dużej części jest działką własnościową kolei, nie gminy. To dość kuriozalna, a przy tym trudna sytuacja dla nas jako samorządu. Do gminy należy jedynie ta część drogi, która prowadzi przez las i do kilku tamtejszych domostw - mówi burmistrz Torzymia Ryszard Stanulewicz. Jak wyjaśnia, ta sytuacja jest dziś nie do rozstrzygnięcia. Samorząd chciał przejąć część drogi, która należy do kolei.
- Powiem kolokwialnie: zachowanie kolei oddaje stwierdzenie „pies ogrodnika”. Sami nic nie robią, a przekazać jej nie chcą - mówi burmistrz i zapewnia, że będzie starał się przejąć drogą.
- Nie mamy drogi ani do wsi, ani we wsi, dlatego pod nasze domy nie podjeżdża autobus. Nie mamy też oświetlenia. Droga przez lasek jest ciemna, a my musimy codziennie odprowadzać dzieci na przystanek autobusowy. Zresztą w całej wsi nie ma porządnego oświetlenia. O czym my tu mówimy?! - mówi poirytowana Urszula Nowak.
Problem oświetlenia będzie jednak rozwiązany. - Gmina planuje zamontowanie nowego oświetlenia na starych słupach. Na odcinku prowadzącym przez las nie ma jednak technicznej możliwości, by zamontować tam oświetlenie. Przy takich prośbach należy kierować się również logiką... Nie ma możliwości zamontowania oświetlenia w środku lasu - tłumaczy R. Stanu-lewicz.
- Jak długo będziemy traktowani jak obywatele drugiej kategorii i kiedy doczekamy się spełnienia wszystkich obietnic? Jak na razie nie pozostaje nam nic innego, jak nadal zasypywać dziury i łatać nasze samochody - kończy Justyna Dojasz.