Droga do spełnienia marzeń [rozmowa]
O kwalifikację olimpijską walczyła od dwóch lat. Ciężka praca się opłaciła, zawodniczka Zawiszy Bydgoszcz będzie reprezentować Polskę na igrzyskach w Rio.
- Jak wyglądała pani droga do Rio?
- Wszystko zależało od największych imprez, w których brałam udział, czyli od Pucharów Świata, mistrzostw świata i Europy. Tam zdobywaliśmy miejsca. Najłatwiejsze były mistrzostwa Europy. Nie spodziewałam się, że takie wyniki, jakie tam padały zdobędą miejsca. Miałam trzy punkty więcej na Pucharach Świata i wtedy było jeszcze jakieś 10 osób przede mną.
- Który etap tej rywalizacji był dla pani najtrudniejszy?
- Wtedy, kiedy wiedziałam, że mam już ostatnią szansę. Były też załamania, że się nie uda, miałam wiele wątpliwości. Bardzo się cieszę, że ostatecznie się udało.
- Bardzo długo musiała pani walczyć o tę kwalifikację. Nie było to denerwujące?
- To prawda, rywalizacja trwała bardzo długo. Pierwsze punktowane miejsca zdobywaliśmy już w 2014 roku. Późno dowiedzieliśmy się także o ostatecznym składzie, kto pojedzie, a kto nie, ale opłacało się czekać. Poza tym niektóre reprezentacje nadal nie wiedzą, jaki skład pojedzie na igrzyska.
- Jaka była pani reakcja w momencie, kiedy dowiedziała się pani, że wywalczyła tę kwalifikację?
- Dostałam nieoficjalne informacje kilka dni wcześniej, ale nie mogłam być jeszcze niczego pewna. O kwalifikacji zostaliśmy poinformowani mailowo. W tym czasie byłam w Kowarach na obozie wypoczynkowym, nie mogłam cieszyć się na sto procent, bo moi bliscy byli daleko ode mnie, ale zadzwoniłam do wszystkich. Są bardzo szczęśliwi, łącznie z moim klubowym trenerem, Wojtkiem Kulmatyckim.
- Wyobraża sobie pani już pobyt w Rio?
- Nie mogę się doczekać aż zobaczę te miejsca jeszcze raz. Byłam tam w kwietniu na Pucharze Świata. Bardzo czekam też na ceremonię otwarcia. Nie wiem czy dostaniemy pozwolenie, żeby pójść, bo na drugi dzień mamy oficjalny trening, ale mam nadzieję, że będziemy mogli w tym uczestniczyć. W międzyczasie mamy kilka dni wolnych, może wtedy też uda się coś pozwiedzać i zobaczyć coś więcej niż wcześniej.
- Planuje pani wybrać się na jakieś inne dyscypliny?
- Jeżeli będzie taka możliwość to na pewno. Bardzo chciałabym iść na pływanie, zobaczyć jak pływa Michael Phelps albo zobaczyć jak biega Usain Bolt. Ogólnie bardzo chciałabym zobaczyć tych wszystkich najpopularniejszych sportowców.
- Dociera to do pani, że będzie pani mogła zobaczyć tylu wspaniałych sportowców?
- Aż tak bardzo się nad tym nie zastanawiałam, ale jak już nad tym pomyślę, to naprawdę jestem bardzo podekscytowana. Sam fakt, że będzie tam tylu polskich sportowców, których znam tylko z telewizji, a tam może będę mogła ich zobaczyć na żywo.
- Uważa pani, że Rio de Janeiro to dobre miejsce na tak dużą i najważniejszą imprezę sportową?
- Myślę, że większość państw, jeżeli porządnie zabierze się za organizację, jest dobrym miejscem. Samo Rio wydało mi się bezpiecznie. Były oczywiście miejsca, które są mniej bezpieczne, ale takie znajdziemy w każdym mieście na świecie.
- Myśli pani, że atmosfera tej imprezy pomaga, czy raczej rozprasza zawodników?
- Staram się myśleć o tym po prostu jak o kolejnym starcie. Cała otoczka tych zawodów jest imponująca, ale jeżeli chodzi o sam udział, to trzeba zachować zimną głowę. Myślę, że to pomoże w osiągnięciu zadowalającego wyniku.
- Jak ocenia pani swoje szanse na medal?
- Mierzę w medal, ale nie zastanawiam się jednak nad tym tak bardzo. Dużo zależy też od aktualnej dyspozycji zawodnika. Udało mi się już udowodnić, że jestem dobra, w tym co robię. Może spełnią się tam moje marzenia?
Rozmawiała Natalia Pawlak