Droga do polskiej miedzi wcale nie była usłana różami. Przecierano nowe szlaki
Gdy Jan Wyżykowski ogłosił światu, że znalazł w okolicy Lubina miedź, nie wywołało to entuzjazmu. Jeszcze przez lata przekonywano, że jej eksploatacja to wyrzucanie pieniędzy w błoto.
Historia górnictwa i hutnictwa miedzi na Dolnym Śląsku sięga drugiej połowy lat 30. ubiegłego wieku, kiedy to geologowie niemieccy stwierdzili występowanie rudy miedzi na obszarze niecki północno-sudeckiej. Pierwsze roboty górnicze podjęto przy głębieniu szybu K II 18 listopada 1938 roku. W latach 1940-1945 firma BUHAG budowała również hutę miedzi w miejscowości Wiesau koło Bolesławca. W grudniu 1949 roku powołano zakłady górnicze. Ale już znacznie wcześniej prowadzone były prace w kopalniach w zakresie odwodnienia, odbudowy i uruchomienia eksploatacji rudy miedzi.
Stare Zagłębie istniało tu do lat 80., gdy z przyczyn ekonomicznych została zamknięta kopalnia „Konrad”. Złoża pozostały. Teraz Polska Miedź wraca w te rejony z myślą o wydobyciu przez kolejne kilkadziesiąt lat. Prowadzone są prace rozpoznawcze.
Zdaniem ekspertów KGHM w okolicach Bolesławca istnieje szansa na udokumentowanie złóż o charakterze przemysłowym i budowę kopalni. Złoże ma 1,5-1,7 metra grubości, znajduje się na głębokości od 600 do ponad 1000 metrów. Zawartość miedzi to około 1,4 procenta. Złoże zawiera też srebro, kobalt, molibden i nieco innych rzadkich pierwiastków.
Ten rok dla KGHM to nie tylko czas zmian, ale także okazja do spojrzeń wstecz. Na początku maja minęło 55 lat od chwili przekształcenia „Zakładów Górniczych Lubin w budowie” w „Kombinat Górniczo-Hutniczy Miedzi w budowie”. Do tego 45 lat temu, w lipcu 1971 roku, przekazano do eksploatacji Hutę Miedzi „Głogów I”. W poszukiwaniu „okrągłych” rocznic mamy jeszcze rok 1951, gdy rozpoczęto budowę Huty Miedzi w Legnicy. Swoje 20-lecie obchodzą kopalnia Polkowice-Sieroszowice i Zakład Hydrotechniczny, a 15. urodziny Centralny Oddział Przetwarzania Informacji...
Kaprys inżyniera Wyżykowskiego
Do tej ostatniej historii może nie wracajmy, ale pisząc historię KGHM, nie można startować w 1961 roku. Jej pierwszy rozdział powinien rozpoczynać się co najmniej w roku 1957, gdy dr Jan Wyżykowski odkrył pokłady rudy miedzi w okolicach Lubina i Polkowic. Stało się to 23 marca 1957 roku. Tego dnia ogłoszono światu, że w rejonie Sieroszowic, na głębokości około 600 metrów, stwierdzono występowanie bogatych łupków miedzionośnych. Była to informacja nieoczekiwana, gdyż wszystko wskazywało na to, że poszukiwania miedzi to ledwie kaprys Wyżykowskiego. Decydenci mówili wprost o szalonym i kosztownym pomyśle. Wyżykowski wiercił na poły nielegalnie, na głębokość 700 metrów, przy zezwoleniu na o 300 metrów mniej.
Wróćmy do meritum. W 1957 roku pod
Sieroszowicami znaleziono bogate, niespotykane dotychczas w Europie, złoże na głębokości 655 metrów. Nikt nie wierzył, że to jest tak zasobne złoże... Potem Wyżykowski popadł w niełaskę, gdy nie chciał partyjnych urzędników dopisać jako autorów kolejnych badań i osiągnięć. Oskarżano go nawet, że nie jest to wynik jego badań, ale dotarł do ukrytej, przedwojennej dokumentacji niemieckiej...
Do zagospodarowania odkrycia Wyżykowskiego w 1960 roku powołano „Zakłady Górnicze Lubin w budowie”, przekształcone 1 maja 1961 roku w „Kombinat Górniczo-Hutniczy Miedzi w budowie”. W skład KGHM wcielono także dwie kopalnie miedzi w Sudetach ze starego zagłębia miedzionośnego (zamknięte w 1973 roku – „Lena” i w 1987 r. – „Konrad”). Zadaniem kombinatu była budowa kopalń, zakładów wzbogacania rud, hut miedzi oraz zakładów pomocniczych i zaplecza socjalnego.
Budowa zawisła na włosku
Na deklaracjach i planach się nie skończyło. Rozpoczęto budowę pierwszej kopalni nowego zagłębia – Zakładów Górniczych „Lu¬bin”. Dobranie się do złóż nie było wcale jak bułka z masłem. Grubość złoża była nierównomierna, występowały w nim częste uskoki, ale przede wszystkim woda, która pojawiała się na wszystkich piętrach geologicznych. I już niemal na starcie odnotowano wydarzenie, które mogło zaważyć na całej przyszłości KGHM. 17 listopada 1962 roku nastąpiło zalanie szybu L II. Po opanowaniu sytuacji i wznowieniu głębienia woda zalała ten szyb ponownie wiosną 1964 roku. W stolicy omal nie podjęto decyzji o przerwaniu prac.
Polscy górnicy z problemem zawodnienia na taką skalę jeszcze się nie spotkali. Bo i większość budujących tę kopalnię, owszem, miało doświadczenie, ale z górnictwa węglowego. Potrzebne były nowe technologie, które trzeba było stworzyć od zera. Jedynym sposobem bezpiecznego głębienia szybów było wcześniejsze zamrożenie górotworu, a w ówczesnych warunkach technologicznych była to operacja co najmniej karkołomna. Wypracowana wówczas technologia mrożenia i cementacji wyprzedzającej była pionierska na skalę światową.
Po 1138 dniach pracy, 30 grudnia 1963 roku, zakończono głębienie szybu L III kopalni Lubin jako pierwszego szybu w Zagłębiu. Wówczas też, w atmosferze ostrożnego optymizmu, wydobyto pierwszą tonę rudy miedzi. Ostrożnego, gdyż temu, co się działo w Lubinie, nie towarzyszyły wcale owacje na stojąco w stolicy. Na szczeblach centralnych władzy pojawiły się poważne wątpliwości co do opłacalności wydobycia i przetwarzania miedzi. Po wspomnianym zalaniu szybu L II w 1964 roku domagano się całkowitego wstrzymania budowy kopalń i dalszego ich finansowania. Jak wspominał Tadeusz Zastawnik, dyrektor naczelny kombinatu w latach 1962-1975: „Ówczesny członek Biura Politycznego Zambrowski udowadniał, że pieniądze pakowane w błoto w kopalniach miedzi, zainwestowane w przemysł maszynowy, po dwóch latach dadzą efekty niewspółmiernie większe”.
Ale machina już się kręciła. 19 lipca 1968 roku uroczyście przekazano kopalnię do wstępnej eksploatacji. Planowaną zdolność wydobywczą, czyli 14 tysięcy ton rudy na dobę, kopalnia osiągnęła w kwietniu 1972 roku. Pierwszy koncentrat wyprodukowany przez Zakład Mechanicznej Przeróbki Rudy opuścił zakład 15 lutego 1968 roku.
Wytapianie historii
Dokąd wędruje koncentrat? Oczywiście do huty. W latach 1968-1978 trwała budowa huty w Głogowie. Wcześniej wykorzystywano zbudowaną w latach 50. na potrzeby Starego Zagłębia hutę w Legnicy. Tu pierwszego spustu dokonano w Wigilię 1953 roku. Prace pod pierwszy budynek głogowskiej huty ruszyły 4 marca 1968, r., a już rok później zadecydowano, że huta będzie rozbudowywana do zdolności produkcyjnej 160 tysięcy ton miedzi elektrolitycznej rocznie. 4 czerwca 1971 roku dokonano pierwszego spustu z pieca anodowego, a 17 lipca 1971 r. przekazano hutę do eksploatacji. Trzy lata później rozpoczęto budowę drugiej części głogowskiej huty, opartej już na pracy pieca zawiesinowego. Ruszyła w styczniu 1978 roku.
Tak naprawdę dopiero u progu lat 70. pozbyto się wątpliwości co do opłacalności produkcji miedzi. Stąd w 1969 roku rozpoczęto budowę kopalni Rudna. Tu procentowało już doświadczenie zdobyte w minionej dekadzie. Jak też mówili górnicy, ta kopalnia to już całkiem inna bajka: dostosowana do warunków eksploatacji, niemal komfortowa. W 1974 roku kopalnia uzyskała
25 procent wydajności.
Lata 90. Kombinat „przywitał” restrukturyzacją. Już na początku polskiej transformacji był największym przedsiębiorstwem w Polsce. To kolejny przełom, lęk o przyszłość. Ostatecznie aktem notarialnym z 9 września 1991 roku przedsiębiorstwo państwowe Kombinat Górniczo-Hutniczy Miedzi w Lubinie zostało przekształcone w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa: KGHM Polska Miedź SA. Trzy dni później spółka została wpisana do rejestru handlowego.
Lata 90. i pierwsza dekada XXI wieku to inwestycje proekologiczne. Na pierwszy ogień poszedł dwutlenek siarki. Instalacja odsiarczania spalin w hucie Głogów, do odsiarczania gazów w Legnicy, zainstalowanie nowych pieców anodowych obrotowych wraz z instalacją proekologiczną ochrony powietrza... W 1993 roku KGHM Polska Miedź SA schylił się po złoto. Dosłownie. W Hucie Miedzi Głogów powstał Oddział Metali Szlachetnych, w którym złoto, srebro i inne metale odzyskiwano ze szlamu anodowego. Trzy lata później utworzono Oddział Zakłady Górnicze „Polkowice-Sieroszowice”, który powstał w wyniku połączenia kopalń „Polkowice” i „Sieroszowice”. Stąd popularne „Sierpol” w górniczych rozmowach.
Firma globalna
6 grudnia 2011 roku zarządy KGHM Polska Miedź SA oraz Quadra FNX Mining Ltd. podpisały umowę w sprawie przejęcia kanadyjskiego przedsiębiorstwa, a 5 marca 2012 transakcja została zamknięta. Odtąd Quadra funkcjonuje pod nową nazwą KGHM International Ltd. Wartość transakcji wyniosła około 2,9 mld dolarów kanadyjskich. Zakup został sfinansowany ze środków własnych KGHM. Jednym z kluczowych aktywów KGHM International Ltd. jest złoże Sierra Gorda. Partnerem w pozyskiwaniu surowców z tego złoża jest japońska firma Sumi-tomo, która posiada w nim 45 procent udziałów. Złoże znajduje się w Chile i zawiera ponad 1,4 miliarda ton rudy miedzi, której towarzyszą złoto oraz molibden. Produkcja ruszyła 30 lipca 2014 roku. Ale ceny miedzi zamieszały na rynku czerwonego metalu i kopalnia Sierra Gorda nie przynosi oczekiwanych zysków. Coraz powszechniej pojawiają się głosy, że ekspansja była kosztownym błędem. KGHM mocniej zwraca się w stronę złóż krajowych. Trwa batalia o koncesję Bytom Odrzański, coraz głośniej mówi się o powrocie do Starego Zagłębia.
Akcje w kolorze miedzi
Historia debiutu KGHM na giełdach w Warszawie i Londynie zaczęła się dużo wcześniej niż w lipcu 1997 roku i swój początek bierze od wspomnianych już zmian strukturalnych firmy. W czerwcu 1997 roku Skarb Państwa spośród posiadanych przez siebie 200 milionów akcji Polskiej Miedzi zbył w ramach oferty publicznej 65,7 miliona akcji, w tym 30 milionów w ramach transzy krajowej. Inwestorzy indywidualni mogli nabyć akcje KGHM po 19 złotych, a inwestorzy instytucjonalni po 21 zł. Uczestnikami procesu prywatyzacji stali się również pracownicy firmy, którym udostępniono nieodpłatnie 15 procent akcji, czyli 30 milionów walorów.
Pierwsze notowanie akcji KGHM na warszawskiej giełdzie miało miejsce 10 lipca 1997 roku. W dniu debiutu kurs akcji wyniósł 23,50 zł i był o 23,7 proc. wyższy od ceny, po jakiej akcje nabywali inwestorzy indywidualni. Nie, nikt nie spoczął na laurach. I mamy gwarancję, że przybędzie dat i wpisów do dziejów naszego miedziowego potentata. Nic nadzwyczajnego? Tych kilka dekad temu nikt nawet by nie pomyślał, że wydobycie rudy miedzi z głębokości ponad 1200 metrów jest możliwe. Owszem, są kopalnie wydobywające metale z większych głębokości, ale to w KGHM panują wyjątkowo niesprzyjające warunki. Wreszcie Huta Miedzi Głogów, gdzie finiszuje budowa pieca zawiesinowego. Będzie to najnowocześniejsza linia produkcyjna na świecie, o zdolności produkcji 250 tysięcy ton miedzi „blister” rocznie. Technologia ta umożliwia wytop miedzi w czystszej postaci i dodatkowo jeszcze zmniejszy i tak zgodną dzisiaj ze wszelkimi normami emisję gazów i pyłów. Wcześniej, za ponad 300 milionów złotych, zmodernizowano zakład „Głogów II”, m.in. piec elektryczny, odpylenie pieca elektrycznego oraz fabrykę kwasu siarkowego.
Wkrótce rozstrzygnie się zapewne los kolejnych koncesji na badania i później na wydobycie miedzi. Tu nie zabraknie lubuskich akcentów, ale to już inna historia. A raczej przyszłość...