Szanowni Państwo, przed paroma laty mieliśmy do czynienia z aferą nadużyć i przekrętów finansowych, jakich dopuścił się pewien twórca. Z najwyższym zdumieniem usłyszałam wypowiedź w tej sprawie jednego z decydentów. Zapytany o karę dla aferzysty odpowiedział, że „gdy w grę wchodzi tak delikatna materia, jak twórczość artystyczna, trudno stosować twarde paragrafy”. Można więc było spodziewać się znacznej łagodności ze strony władz.
I rzeczywiście - prawnicy coś tam pouzgadniali, znalazły się paragrafy „miękkie”, sprawa nie doczekała się rozstrzygnięć sądowych, a ów delikwent - kary.
Czy mnie to dziwi? - mimo wszystko tak! Mimo że raz po raz mamy do czynienia z nierównym traktowaniem, z usprawiedliwianiem czyichś niecnych czynów, z faworyzowaniem jednych względem drugich. A jednak wyrażam zdziwienie. Po pierwsze dlatego, że te usprawiedliwiające słowa wypowiedział urzędnik, osoba mająca stać na straży naszych wspólnych praw. Po drugie dlatego, że dotyczyły one artysty, chociaż - co ważne! - nie jego sztuki. Ten zaś, jako osoba wypowiadająca się publicznie, ma - według mnie - o wiele większy niż inni obowiązek przestrzegania norm i praw.
Niedawno w „Dzienniku” przeczytałam bardzo interesujący wywiad z psychologiem Natalią de Barbaro. Znalazło się w nim takie zdanie: „Nie widzę powodu, żeby artyście wolno było więcej. Jeśli już, to raczej odwrotnie. Artysta dostał dar, talent, i, z mojej perspektywy, tym samym dostał odpowiedzialność za to, w jaki sposób ten dar przez życie
To mocne potwierdzenie mojego zdania na ten temat, tym cenniejsze, że wyrażone przez profesjonalistę. Szkoda, że tak ważna konstatacja nie dociera do wszystkich, zwłaszcza do osób decydujących o ludzkich losach. Natomiast częste pobłażanie powoduje, że niektórzy naprawdę czują, że wolno im o wiele więcej niż nam, szaraczkom, i skwapliwie z tego korzystają, zapominając o - wspomnianej przez panią de Barbaro - odpowiedzialności.
Doceniajmy więc ich sztukę, bądźmy za nią autentycznie wdzięczni, ale - pomimo zachwytów - zobaczmy w nich ludzi takich jak my, których obowiązuje prawo takie samo, jak wszystkich, a przede wszystkim zwykła ludzka przyzwoitość. Jeżeli w swojej twórczości łamią ustalone zasady, stosują metody kontrowersyjne, przekazują idee wręcz rewolucyjne - za to nie grożą im żadne paragrafy - ani miękkie, ani twarde. Ale gdy łamią prawo, powinni być traktowani tak samo, jak wszyscy pozostali.
Dobra twórczość nie może być usprawiedliwieniem złych czynów.